Przygody młodego użytkownika

Z ostatniej chwili: PROSZĘ PODAWAJCIE KRÓTKIE FRAGMENTY, w ten sposób opowiadanie będzie bardziej nadawało się do *czytania* :-).

agquarx

Kategorie

Odsłony

7258
Z ostatniej chwili: PROSZĘ PODAWAJCIE KRÓTKIE FRAGMENTY, w ten sposób opowiadanie będzie bardziej nadawało się do *czytania* :-). Pięć stosunkowo krótkich zdań (w przypadku dialogu mogę zrobić wyjątek, bo czyta się je szybko) powinno być najlepsze. Powiedzmy po pięć-dziesięć słów na zdanie. Mniej znaczy lepiej. Każdy chce dodać coś od siebie, a cierpliwość czytelnika jest ograniczona! Proponuję Wam świetną zabawę. Napiszemy wspólnie opowiadanie o młodym [u]żytkowniku substancji psychoaktywnych (zwanych mylnie narkotykami). Ma być dramatycznie, śmiesznie i tragicznie, ale przede wszystkim na temat! Będziemy pisać po kolei, *po pięć zdań każdy/każda (lub więcej o ile zdania są bardzo krótkie i ***fragment spodoba się Redaktorce*** ;-) Jeśli fragment BARDZO spodoba się Redaktorce, może on naruszać wszelkie zasady, od tej zasady też są wyjątki, ale są tajne łamane przez poufne ;-))*, swoje propozycje umieszczajcie w kolejnym komentarzu do tego artykułu lub odpowiedzi do tego postu (Google Mail ma feature łączenia wątków...), a Redaktorka będzie dokonywała jego edycji (minimalnej!) i dodawała kolejne wpisy do ciała artykułu :-). Nie martwcie się o poprawność ze względów językowych, poprawię wszelkie błędy jakie zauważę! Nie martwcie się w ogóle o nic, po prostu coś napiszcie od siebie! Artykuł ma adres https://hyperreal.info/agquarx/przygody_mlodego_uzytkownika. Oto na początek 5 zdań od waszej ukochanej Redaktorki agquarx: [hr] Wiktor otworzył z trudem powieki. Czy to już pora iść na tę cholerną uczelnię? Jego ręka automatycznie powędrowała do woreczka zawierającego zwarte i gotowe papierosy z marihuaną, które pracowicie wykonał poprzedniego dnia, z myślą o takim właśnie zastosowaniu. Cudowny, charakterystyczny zapach marihuany obudził leżącą obok niego w pogniecionej i poplamionej wspomnieniami poprzedniej nocy pościeli blondwłosą i błękitnooką, szczupłą, anorektyczną dziewczynę. Aleksandra zmrużyła oczy i wykonała lewą ręką międzynarodowy gest - "podaj jointa". Wiktor podał jej skręta, spojrzał na jej śliczną buzię i białe, kształtne, dziewczęce piersi, które wyłoniły się spod wymiętoszonej pościeli. Jego myśli powędrowały gdzieś daleko, daleko, hen na łąkę pełną wysokomorfinowych maków, gdzie wyobrażał sobie ich miłosne uniesienia na pokładach ze słomy makowej. Ze świata nieczystej fantazji powrócił, gdy dziewczyna oddała mu papierosa z marihuaną. Aleksandra mrużyła oczy i rozkoszowała się chwilą. Spojrzała na Wiktora, uśmiechnęła się do niego swoim pięknym uśmiechem i ucałowała go w plecy, tuż poniżej łopatki. Poczuł jak dreszcz przenika go od karku do kości ogonowej, a w sercu budzą się pierwotne instynkty jaskiniowca. Nagle zrobiło mu się zbyt ciasno w spodniach. Jego oddech przyspieszył, a źrenice rozszerzyły się w charakterystycznej reakcji podniecenia płciowego. Ogarnęła go złość na siebie samego. Nie może jej tak łatwo ulegać! -- Spieeerdalaj, nic tylko jarasz mój jazz, jarasz i jarasz a nic sie nie dorzucisz! Myślisz, kurwa, ze mam bank czy co??? -- No daj zajarać; ręce Aleksandry zaczęły energicznie masować jego byczy kark... -- SPIERDALAJ! SPIE... RDA.. L A J, powiedziałem! Po czym wyrwał się z jej rąk, które jak uchwyt tarantuli oplatały jego młode, zdrowe, wypieszczone na siłowni ciało. Wstał z łóżka i warknął -- "Pierdolę, z tobą nie ma życia, kobieto!". Sięgnął ręką do kieszeni spodni, z której wydobył samarkę, w której znajdowały się tabletki z zachęcającym, walentynkowym, różowym serduszkiem i wrzucił sobie do ust dwa kółeczka; połknął je bez popicia jak na prawdziwego używkowicza przystało. Po chwili odezwał się znowu -- "Przez takie jak ty, tylu biedaków na odwykach!". Na co ona sprytnie i z niejakim czystym wdziękiem odrzekła - "RZYGAJ popłuczyno po generacji X!". Na takie dictum nie miał odpowiedzi. Dobrze, że nie nazwała mnie "wypierdkiem Solidarności" -- pomyślał z przekąsem. A jej rodzice to niby z jakiego środowiska pochodzą? Same komuchy! Musi skończyć z tą uległością wobec niej! Musi pokazać jej jak zachowuje się prawdziwy mężczyzna! Cierpko-gorzki smak wykrzywił mu już i tak zniekształconą gniewem twarz. "Dobra," -- powiedział -- "ostatni raz dam ci zapalić za friko, ale od jutra musisz przynieść coś od siebie, nie dam się tak do końca wykorzystywać!". Lewą ręką podał jej wypalonego do połowy, grubego jointa. Twarz Aleksandry od razu rozpromieniła się jakby właśnie przypomniała sobie najwspanialsze wspomnienie z dzieciństwa i nagle wydało się, że jest o dziesięć lat młodsza, co sprowadziło do głowy Wiktora niepokojące obrazy i ostrzeżenia przed paragrafami. -- "Wiedziałam, że mogę na ciebie liczyć w potrzebie, kochanie" -- szepnęła mu na ucho i umieściła papierosa z marihuaną pomiędzy pełnymi wargami; zaciągnęła się rozkosznie wykorzystując całą pojemność płuc (a miała czym oddychać!), a jej twarz przybrała zalotny i jednocześnie zamyślony wyraz. Spojrzala na Wiktora z tym szczególnym, znanym mu tak dobrze jej charakterystycznym uśmiechem na twarzy, po czym pocałowała go najzieleńszym na świecie pocałunkiem. Odwzajemnil jej spojrzenie zerknięciem swoich zaczerwienionych oczu i wyszeptał: -- W sumie nie taka zła ta transakcja, jak sie głebiej za...(beknął)...stanowić. Dziewczyna odpowiedziala mu kolejnym uśmiechem, któremu wtórowało wpadajace do pokoju słonce, ogrzewające naszą samotną planetę wędrującą w nieskończonym tańcu po niebiesiech. Jej wlosy nabrały odcienia, który zdawal sie przypominac o dalekim lecie i dojrzewającym wśród natury zbożu. To przypomnialo naszemu bohaterowi o swiezych, cieplutkich i chrupiacych bułkach sprzedawanych w pobliskiej piekarni; zaburczało mu w brzuchu. Spojrzał jeszcze raz na Olę. Jej włosy były zebrane w dwa niezwykle seksowne kucyki, ten wygląd tłumaczył mu dlaczego tak jej ciągle ulega, musi z tym skończyć, pomyślał stanowczo po raz kolejny. Jej oczy jak dwa jeziora koloru niezapominajki wysyłały w jego kierunku złoto-zielone refleksy światła naszego Słońca. Czy ona aby na pewno jest pełnoletnia? Pokazywała mu dowód... Jezu, przecież to jeszcze dziecko, mimo dowodu -- pomyślał, zafrapowany. W co ja się kurwa wpakowałem. Ktoś mi chyba mówił że jej stary robi w antynarkotykowej. Kto mi to kurwa mówił? A zresztą, nieważne... Dalej, niech te dropsy wjeżdżają! -- Co robisz dziś wieczorem? -- zapytała niewinnie. -- Idę się najebać, kurwa. -- Mogę iść z Tobą? -- Będę z kumplami, kurwa. -- Chyba nie będę przeszkadzała, co? -- zatrzepotała rzęsami, uśmiechnęła się pokazując zestaw śnieżno białych, równych ząbków; jej rodzina musiała wydać na jej dentystów fortunę. Spojrzał na nią, westchnął. W co ja się, kurwa, wpakowałem -- pomyślał ponuro. Dropsy wjeżdżały. Wiktor poczuł się zamotany i przestał ogarniać rzeczywistość, coraz głębiej oddychał i czuł się dziwnie. W tym czasie zadzwonił dzwonek do drzwi i Aleksandra w szlafroku poszła zobaczyć kto to jest. Okazało się, że to Listonosz, który skrycie kochał się w Oli i marzył o tym, aby podziwiać jej wspaniałe ciało lolity, dotykać je, chciał aby ona dotykała jego pokrytego nadmiernym owłosieniem ciała, chciał się z nią kochać tu, już teraz, natychmiast. Aleksandra chyba zdawała sobie z tego sprawę, a że tego dnia Wiktor nie chciał wyjść z nią wieczorem, postanowiła zrobić mu na złość i gdy Listonosz wręczał jej pocztówkę od znajomych zrzuciła z siebie szlafrok i ukazała mu się tak jak ją stworzono. Listonoszowi listy wypadły z rąk, serce zaczęło łomotać i zakręciło mu się w głowie z niedokrwienia mózgu (inny organ otrzymał cały zapas krwi) -- nie wiedział, czy to co widzi to sen czy jawa, był w siódmym niebie! Serduszka??? Co to za gowno! -- pomyślał Wiktor już na zewnątrz. Pixy po godzinie nie przyniosły prawie żadnego efektu! Nowy diler, ot co! Zadzwonił do niego i umowil sie na spotkanie, rzekomo by kupic wiecej trawy. Dobrze, że spakowal młotek do plecaka. Bez słowa skierował się w stronę przystanku autobusowego. Marian C. stał pod szkołą podstawową na swoim zwykłym miejscu. Ciekawe ile uda mi się dzisiaj sprzedać koksu nastoletnim gimnazjalistkom, pomyślał. Poklepał się po kieszeni. Miły dotyk zwitka banknotów dwustu złotowych podniósł mu natychmiast nastrój. To będzie piękny dzień, pomyślał. Wiktor czuł się coraz bardziej zamotany. Już o trzy przystanki od domu zaczął widzieć pulsujące wzory i kolory gdy zamykał oczy. Było mu trochę niedobrze. "Jednak działają" -- mruknął do siebie. N następnym przystanku wysiadł i przeszedł na drugą stronę ulicy, by wrócić z powrotem. Tymczasem Wiktor, przepraszając w duchu dila za zwątpienie, wrócił do pierwotnego planu pójścia po bułki. Miał ochote na nie popatrzeć, bo przecież pieczywo to taka piękna sprawa. Ogarnął się na tyle, na ile byl w stanie i opuścił przystanek pod domem; już po kilku minutach stanął w korytarzu wiodącym do jego mieszkania. I oto zobaczył nagie plecy Oli, a na nich dłonie jakiegoś mężczyzny. Jeśli zbicie fazy przybrałoby ludzką postać, wyglądałoby dokładnie tak, jak Wiktor w tamtej chwili. Spojrzał z pogardą na kopulującą sobie w najlepsze na stojąco parkę i powoli wycofał się do pokoju. Długo nie zastanawiając się, sięgnął do szafy i rozpoczął poszukiwania swojego ukochanego plecionego kutasa, którego odziedziczył dziaduniu. Ta wykonana z konopnego sznura dyscyplina straszyła już nie jedno pokolenie i nie jedne plecy dzięki niej nabrały szacunku do ręki, która je karmiła. Z odnalezionym narzędziem porządku powoli, celowo głośno stawiając kroki udał się do przedpokoju. Nie musiał kierować się wzrokiem, ponieważ Ola nie kryła się wcale ze swoją działalnością i razem ze swoim zdziadziałym listonoszem nad wyraz donośnie, orgiastycznymi jękami ogłaszała całemu światu swoją zdradę. Nikt nie był w stanie wyjaśnić co się stało, że Listonosz z hukiem wylądował na chodniku wypadając z kuchennego okna. Ola była przerażona, nie wiedziała czego się spodziewać w takiej sytuacji od najwyraźniej napigulonego amfetaminowo (a może nawet było to PCP) Wiktora. Postanowiła się jednak w jakiś sposób zrewanżować. Wiedziała co najbardziej ucieszy Wiktora. Przyniosła mu pudełko pełne ruskich leków (psychoaktywnych). Oczy Wiktora zabłysły księżycowym blaskiem w środku dnia, było w jego oczach coś z wilkołaka przy pełni księżyca, miał ochotę rozedrzeć zębami wszystkie paczuszki zawarte w tym pudełku pełnym pierwotnej Magii. Jednocześnie wróciła mu poranna myśl o miejscu pracy ojca Aleksandry -- bo skąd niby ta "dziewczynka" wzięłaby takie Skarby? Jednak refleksja ta przepadła tak szybko, jak się pojawiła, wyparta chęcią wypróbowania wszystkich tych cudownych specyfików. Tylko od którego zacząć? Nieznajomość cyrylicy utrudniała sprawę, a że odważna adrenalina, dziki testosteron i wiele innych hormonów płciowych i nie tylko buzowało w ciele naszego bohatera, nie zastanawiając się wiele rozpakował pierwszą z brzegu paczuszkę i spożył całą jej zawartość. Na efekty nie trzeba było długo czekać... Scenę zasnuwa na chwilę sztuczna mgła. Światła są przytłumione. Słychać odgłosy bębenków i dud oraz krzyki celtyckich druidów. Widać geometryczne wzory, ściany oddychają. Wiktor przez chwilę zastanawia się co wziął, po czym pada na ziemię bez przytomności. ...wyciagnal z kieszeni wersję kieszonkową pamietników Tadeusza Drozdy, wyrwał piętnastą kartę i zrobiwszy z niej samolot odleciał na nim do macedońskiej wioski na skraju orzechowego lasu. W tym samym czasie w okolicach Łodzi stary woźny ze Szkoły Podstawowej nr 5 w Poznaniu wynalazł maszynę do destrukcji wszechświat. Zaciągnąwszy się głęboko dymem ze swojej fajki pełnej wysuszonego absolutu nacisnął mały zielony guziczek znajdujący się na lewym pośladku najlepszego swego przyjaciela goryla Karola...I tak powstał Chocapic. Ola zamieniła się w Katy Perry i śpiewając po rusku Bogurodzicę poczęła rozmawiać z Wieśkiem, Wojtkiem czy jak on tam miał na imię na temat braku tematu i urwanego tripa, którego zresztą zapomniał zapominając przy okazji o obecnym co dało się we znaki rzeczywistości zrealizowanej, a raczej jej imaginacji w głowie pacjenta w Twojej, Czytelniku postaci efektem czego było zawarcie zakładu, tuż przed paktem z samym Diabłem z Dextrometorphani hydrobromidium o faktyczne pochodzenie Krasnala Ogrodowego leżącego tuż przy ciele listonosza. Ty, jako prawdziwe wcielenie nikogo postanowiłeś zabawić obecnego już tylko fizycznie na Ziemi kolegę znajdując sobie drugiego kolegę do rozmowy, którym był Szatan Wielki Pierwszy Mocny Full Sobieski Ahmed Method Man Dr. Woland Szary. Namówiliśmy naćpaną, głupią i jednocześnie tempą masę do złożenia obciążających Saddama Hussajna zeznań (tylko mu nie mówcie, że nie żyje ;-) (uśmieszki bez nosków są zepsute - agquarx). Pakt podpisaliśmy wespół z dochodzącymi powoli, lecz brutalnie do świadomości tego gostka co ma tak śmiesznie na imię słowami złożonymi w pytanie "Czy wymaga Pan obecności adwokata diabła". Wygrałaś, ten krasnal został sprowadzony na Twoje, Czytelniczko własne zamówienie z Paryża ale z kim wygrałaś i dlaczego tu jesteś - tego już nie wiemy... Wiktor otworzył z trudem powieki. Czy to już pora iść na tę cholerną uczelnię? Jego ręka automatycznie powędrowała do woreczka zawierającego...w tej chwili poczuł, że Aleksandra polewa go lodowatą wodą z wiaderka. Nie, chyba mi się urwał film -- pomyślał dość trzeźwo. Nie trzeba było brać ruskich wersji wenerycznych dragów -- jęknął i podniósł się na równe nogi; po chwili udało mu się zyskać pewną stabilność. Mieszanka psychotropów i czerwonych serduszek wprowadziła go w stan twórczego otępienia, a zarazem dodała dodatkowej energii do pokonania nowego dnia. Działanie amfetaminy czy PCP zawartego w serduszkach zupełnie zlikwidowało chęć na zjedzenie zakupionych bułek. Wiktor bez uprzedzenia, siarczyście spoliczkował Aleksandrę, żeby nie myślała, że tablety wyleczą wszystkie zranione męskie uczucia i plamę na honorze samca, poza tym musiała przecież wiedziec, kto tu rządzi, oi! -- Za co?! -- krzyknęła Ola , nie mając pojęcia o swojej niewątpliwej winie; innymi słowy była niewinna, taka niewinna. -- Za gówno!! -- Wiktor spojrzał przez okno i zobaczył plamę krwi i mięsa, która pozostała po nieszczęsnym Listonoszu. -- "Jakie szczęście, że mieszkamy w opuszczonej kamienicy" -- mruknął do dziewczyny, po czym udał się na podwórko posprzątać szczoteczką do zębów ciało adoratora nieletniego "mięsa". Jednak zmienię dilera, nagle postanowił i wyciągnął swoją wierną komórkę, Nokię 3210. Musi zadzwonić do człowieka, który zna ludzi, którzy znają ludzi, którzy posiadają dostęp do interesującej kontrabandy. Zostawił wiadomość na automatycznej sekretarce i czekał. Po około pół godzinie otrzymał SMS z numerem telefonu, od nieznanego mu numeru (ale tego się spodziewał). Wykręcił numer i czekał cierpliwie, na ile pozwalała mu na to trzęsionka wywołana pigułami. Nagle odezwał się kobiecy kontr-alt. -- A zatem jesteś w potrzebie? -- O kur...To znaczy tak, jestem w potrzebie, nie spodziewałem się kobiety dilera -- wydyszał Wiktor. -- Mam coś czego Ty nie masz, palancie, pauza, zębatą waginę w której mogę schować towar w razie czego, to dlatego Duzi Ludzie mnie zatrudnili. No i jestem niezwykle zdolna i rzutka. Skończyłam marketing na UJ, męska szowinistyczna świnio. Przełknął ślinę i złość. Jednocześnie wróciła mu poranna myśl o miejscu pracy ojca Aleksandry -- bo skąd niby ta "dziewczynka" wzięłaby takie Skarby? Jednak refleksja ta przepadła tak szybko, jak się pojawiła. -- Chciałbym piguły. -- Mam "jednorożce". Czyste MDMA. Ile mi za nie dasz? I nie powtarzaj cudzych fragmentów dla osiągnięcia efektu stylistycznego zabranianego przez wszystkie podręczniki. Wiktor powoli zaczął się niecierpliwić. Nieznajoma Lady Deal spóźniała się na umówione miejsce na parkingu przed osiedlowym sklepem. Nikt nie lubił w nieskończoność czekać na swego dilera, na dodatek to była przecież kobieta i powinna znać swoje miejsce! Kiedy wkurwiony i zrezygnowany Wiktor postanowił ruszyć po inną mote, drogę zajechał mu biały cadillac kabriolet z lat 60, którego kierowcą była ładna młoda dziewczyna w avangardowej nietypowej fryzurze koloru różowego, na zgrabnym nosie nosiła duże okulary przeciwsłoneczne (pomimo, że był to pochmurny dzień); miała duże słodkie, stworzone do całowania usteczka. Młodzieniec był mile zaskoczony spotkania tak specyficznej postaci która kazała na siebie mówić Mika. -- Rusz swe dupsko,dziwko do wozu! -- rzuciła bojowa dziewczyna -- Mam to czego pragniesz, ofiaro losu! -- Kiedy wsiadł do niezwykłego wehikułu, ten natychmiast ruszył z piskiem opon z akompaniamentem electro clashu dobywającego się z potężnych głośników. Laska rzuciła mu na krocze woreczek z pięcioma pigułkami. -- Gdzie Cię podrzucić, frajerze? -- zapytała. Wiktor otworzył z trudem powieki. Czy to już pora iść na tę cholerną uczelnię? Jego ręka automatycznie powędrowała do woreczka zawierającego...gwałtownie zerwał się z wersalki. Przysnąłem, kurwa -- zaklął osłupiały, w środku rozmowy! - Myśle, że powinniśmy się spotkać, wolę załatwić wszystko na spokojnie. - O 16 w parku za sceną. W oczekiwaniu na dalszy rozwój wypadków Wiktor spędził dzień w wyrku rozmyślając o kwasach. Nie były to tym razem narkotyki. Był to stan psychiczny którego nie lubił. Moralniaki -- pomyślał rozmyślawszy akurat nad uczelnia, rodzicami i kobietami w szczególności. Zastanawiał się czy postanowienie podjęte pod wpływem ma jakiś sens. Nie wiedział czy podoła. Odczyn pH w jego glowie wzrastał w alarmującym tempie. Z chwilą, gdy psychika wyrwała się spod kontroli był już gdzieś w górach Świętokrzyskich, na halach. Słoneczny ciepły dzień odbijał się od twarzy, on sam siedział na skale słuchając piekielnie wysmienitego ambientu mając słuchawki w uszach. Czuł, że wędruje po bezkresach swojej psychicznej osobowości. Etniczne uczucie wzrastało wraz z muzyką. Patrzył na bezkres horyzontu widząc piekielnie żywe i zielone drzewa. Błękit nieba rozświetlał krainę odbijając się o taflę jeziora. Sięgnął po niedopaloną lufe leżącą nieopodal jego ręki i zapalil zapalniczkę. Po napełnieniu płuc jego dusze ciągnęły liny radości. Odnalazł się, poczuł że może zdziałać wszystko. Chwila trwała krótko. Punkt równowagi przechylił się gwałtownie na strone rzeczywistości z myślą o dziewczynie z którą rozmawiał. Przebudził się a w głowie miał godzinę 16. 16? No tak! Dropsy! Na zegarze była 15:50. Zabrał kurtkę i wybiegł z domu. Na miejscu był pierwszy. Po chwili przybyła dilerka. -- Masz kasę? -- spytała oficjalnie, żując nerwowo gumę. -- Kasę? No yyy, gdzieś w spodniach...O kurwa... -- Brawo, życze sukcesów! -- Nie no spokojnie coś wymyślimy, przejdziesz się ze mną? Mieszkam niedaleko. -- Yhm, dobra. Szli obok siebie dłuższą chwilę nie rozmawiając. Po chwili Wiktor dostrzegł znaczek na koszulce towarzyszki. -- Co oznaczaja liscie konopii i glowa tej kobiety? -- To znak naszego stowarzyszenia sióstr konopnych. -- Zakon Marii? -- Dokładnie. -- Dlaczego akurat konopia? -- Dlaczego? Z prostych przyczyn: to jedna z najważniejszych roślin żyjących na naszym świecie, obok szałwi wieszczej i przęśli chińskiej. Przynosi ludziom wieści. -- Jakie wieści? -- O miłości. Każdy człowiek powinien wyzbyć się swoich złych cech przede wszystkim nietolerancji byśmy my, ludzie, stali się jednością. -- Jest przecież tyle zła... -- Dlatego nie przysłano jej bez powodu na Ziemię. Ma swoją role w jednoczeniu. -- Wiesz... dziś mi i ona przyniosła wieść. Męczą mnie życiowe kwasy które chciałbym zwalczyć postanowieniami. Nie wiedziałem czy podołam i nagle ona powiedziała mi tak. Towarzyszka uśmiechnęła się szczerze. -- Jak masz na imię, mały? -- Wiktor – odpowiedział -- Podoba mi się. Agnieszka. -- Zajebiste, kurwa, imię, jak cie jebie! Weszli do domu chłopaka nie przestawszy rozmawiać. Mieszkanie było puste. Wiktor zaproponował Agnieszce kawę. Po czym usiedli przy stoliku i zaczęli rozprawiać na temat różnych stanów świadomości. Opowiadali sobie różne anegdoty z życia. -- Pewnego razu zamiast uszykować stolik na kolację, wziąłem i rozłożyłem rodziców łóżko. Mama dziwnie patrzyła na mnie po tym incydencie, bo to było z jej polecenia. Ja ukradkiem wyłem z tego przypału w swoim pokoju. -- Haha, chciałabym widzieć wasze miny. Rozmowa toczyła się do wieczora. Jak to wieczorem bywa poziom romantyzmu wzrósł i Agnieszka z naszym głównym bohaterem zaczęli palić gibona za gibonem i robić sobie szoty. W między czasie Aleksandra się napatoczyła (wyszła pożyczyć film z wypożyczalni DVD) i przyłapała ich na całowaniu i obmacywaniu, jednak przez swoje poczucie winy zrozumiała to co robi Wiktor, w końcu rano robiła to samo i tylko usiadła w kąciku pokoju zapalając Wiktora zielone...Gdy skończyła uświadomiła sobie że spaliła całość i Wiktor będzie się wkurzał, postanowiła wkroczyć do ich zabawy i wynagrodzić Wiktorowi poniesione koszty tworząc ciasny, spocony, filmowany kamerą cyfrową trójkącik. Zielona pani skłoniła głowę nad naszą trójką. Wolna miłość to w końcu jej specjalność :-). Opary wypalonego ciała Marii Juany zasłoniły czułe poniżenia fizycznej miłości oraz pozwoliły Wiktorowi uniknąć mokrej plamy na jego samczym honorze. Otóż zawsze myślał, że ciasny, spocony, filmowany kamerą cyfrową trójkącik to najbardziej podniecająca sprawa na świecie, marzenie każdego faceta, ale jak doszło co do czego, to po prostu się krępował swojej nagości i nie chciał mu pożądnie stanąć. Opary wypalonego ciała Marii Juany przesłoniły i ten fakt, więcej było śmiechu i miziania niż standardowej fizycznej miłości. Tak nagle jak dopada euforia, dopadła Wiktora ogólna depresja i apatia. Właściwie nie wiedział dlaczego, co by zmieniło ten stan. Świat się zaczął kurczyć w zastraszającym tempie, obraz coraz bardziej nasycony i śnieżny jak pusty kanał telewizyjny zdawał się walczyć z dźwiękiem, raczej piskiem w uszach o pierwszeństwo -- panowanie nad moją wątłą osobą myślał Wiktor. Zdecydował się położyć na ziemi i skulić w embrionalny kłębek, nie widział nic poza białą plamą przed oczami, nie słyszał nic poza nieustannym wysokim gwizdem nie nad uchem, ale wydobywającym się z wewnątrz, ze środka. Stety, niestety, w każdym razie oprócz depresji pojawiły się apatię pogłębiające halucynacje w postaci zmarłych rodziców patrzących z wysokości na bazwładne ciało syna i z pogardą w głosie wymieniających po kolei wszystkie jego dokonania, a było ich niezwykle dużo. Poczynając od fasolki bretońskiej na koszuli prezydenta, a kończąc na niezwykle silnej psychoaktywnej substancji ochrzczonej mianem UFO... Gdy Wiktor się ocknął, dogłębnie poczuł całą odrażającą obecność miejsca, w którym się znajdował. Pokój wypełniała brązowa ciecz, w której pływały dowody konsumpcji wszystkich dragów znanych ludzkości od Anno Domini 1669. -- Kurrwa, znowu to samo... -- mruknął do siebie zapalając papierosa z marihuaną, którego miał ukrytego w DVD z filmem Fight Club. Spacerując po zasyfionym mieszkaniu miał dziwne rozkminy. Nie zważał na jaszczurzy ogon, jaki miał przyczepiony do tyłka. Usilnie próbował przypomnieć sobie cokolwiek. Ile czasu trwa ten obłęd... Za sobą usłyszał szelest i cichy stuk -- to Aleksandra wypadła z szafy, osunęła się na ziemię i zachrapała tonem przywodzącym na myśl ciężarówkę Robur. Shit happens, pomyślał. A może shit is happening? -- udał, że filozofuje. Poszedł się odlać. Stojąc nad kiblem podziwiał pornole wysmarowane musztardą i powieszone na ścianie. Gdy kończył, skierował głowę w dół i zamarł - w obsranym kiblu leżał zatopiony rewolwer typu Colt. Podniósł rewolwer, sprawdził magazynek. Załadowane było pięc komór z sześciu. Zamknął magazynek, wprawił go w ruch wirowy, przyłożył rewolwer do głowy. Nacisnął spust. Nagle urwał mu się film. Nazajutrz Wiktor obudził się mając ogromną ochotę na fasolkę po bretońsku z dworcowej budki. Zjedzenie takowej fasolki stanowiło dylemat, gdyż niedługo miał zaplanowane masowe palenie jointów oraz oczywiście seks z wieloma partnerkami, z czego większość stanowiły nieletnie Azjatki i Murzynki. Każdy już wie, że Wiktor nie jest cipa, kurwa, i że od zawszę lubił zabawę na ostro, kurwa, dlatego umywszy pachy z grubsza pod kranem, kurwa, i narzuciwszy obficie, kurwa, żel z Biedronki na głowę uczesaną w stylowego irokeza ofensywnie i ekstrawagancko udał się w kierunku dworca. Będąc na miejscu jego ładne oczy ujrzały znajomą twarz, dostrzegł blondwłose dziewczę w lateksowym czerwonym kostiumie z oczojebnym pomarańczowym napisem na plecach "Blowjob for life", to była jego lolita z dowodem, jego Ola. Podszedł do niej posuwistym, sprężystym krokiem; rozmowa przebiegła następująco: - Cze co ty tutaj kurwa właściwie robisz, kurwa? - Normalnie kotku, to co zwykle, handluję dupą, ni? - O tej godzinie? Wcześnie rano jest, kurwa. - A bo, misiu, nawciągałam się fety wczorej i fajki mi się skończyły, a piniędzy nima, bo ten ogólnoświatowy kryzys jest ekonomiczny normalnie, ni? - Acha, dobra to ja lecę, kurwa, opierdolić jakąś fasolkę, kurwa, a później standardowo będę jarał, kurwa, gibony i posuwał jakieś panienki, kurwa. I przestań mówić takim dziwnym żargonem, kurwa! - Czekaj coś ci powiem, w ciąży z tobą jestem, normalnie, ni! - He he weź spierdalaj z takimi tekstami, wracaj lepiej do roboty. - Na prawdę, to już jest potwiedzone dermatologicznie. Aaa i żem prawie zapomniałam, chyba mam tego, no jak to sie nazywa, o już mam; HIVa chyba mam i ubytki w górnych jedynkach! "Pierdolona szmata!" -- krzyknął w myślach, przy czym przestraszony odruchowo chwycił się za krocze -- "HIV i dziecko... przejebane. Mam wyjebane na nią!" -- "Weź spierdalaj! Nie będzie żadnego gówniarza. Mam na Ciebie wyjebane, więc rób sobie co chcesz tylko nie przyłaź już do mnie i spierdalaj!" -- Krzyczał na dworcu Wiktor wzbudzając zainteresowanie tłumu podróżnych, po czym zostawił osamotnioną Olę na pastwę brutalnego życia i głodu narkotycznego. -- "Ale to także Twoje dziecko gnojku!" -- wołała zapłakana do szybko oddalającego się Wiktora, który odwróciwszy się w jej kierunku wystawił środkowego palca i poszedł dalej. Złość wypalała jego żyły, był wściekły. Nie mógł przestać myśleć o zaistniałej sytuacji. -- Hej, szefie masz może dorzucić na "bilet" -- spytał brudas z berzy. -- Wypierdalaj! -- po chwili chłopak zdał sobie sprawę iż leży na zimnej posadzce z krwawiącym i złamanym nosem, a nad nim dwóch bezlitosnych "podróznych" z ponurymi minami; brutalnie go kopali. Wiktor otworzył z trudem powieki. Czy to już pora iść na tę cholerną uczelnię? Jego ręka automatycznie powędrowała do woreczka zawierającego...przed oczami miał jednak kompletną, aksamitną ciemność. Zerknął na zegarek. Osiemnasta trzydzieści. Wiktor otworzył z trudem powieki. Czy to już pora iść na tę cholerną uczelnię? Jego ręka automatycznie powędrowała do woreczka zawierającego...pomyślał sobie "o rany, jak to dobrze, że to był tylko sen..."; jednak po chwili dobudziwszy się do końca, zobaczył u swojego boku dwie dziewczyny, Aleksandrę i kobietę której imienia nie pamiętał. Zaczął zastanawiać się w którym momencie stracił zdolność rozróżniania snu od rzeczywistości zrealizowanej. I co to oznacza dla jego duszy. Po chwili rozmyślania stwierdził że te rosyjskie psychotropy, które kilka dni wcześniej dostał od Olki działają zajebiście, te sny były tak realistyczne, przecież dla takiej szmaty jak Olka nie zabiłbym jakiegoś jej kochanka, przecież to jest wysoce karalne a ja się chce zachować dziewictwo swojego odbytu, to jak wiadomo warunki więzienne temu nie sprzyjają. Wystraszony szybko wstał i podbiegł do okna, jego oczom ukazał się niezwykły widok... Spoglądając w dół, w kierunku miejsca, w którym we śnie leżakowaniem rozkoszował się zuchwały Listonosz, zauważył tajemniczą torbę, wypełnioną po brzegi świstkami papierów, do złudzenia przypominających pieniążki, dużo pieniążków. Pierwszą myślą, która przeszła mu przez zmiksowany baniak, było: "Ciekawe, czy aby na pewno została wyprodukowana z syntetycznej skóry, na zwykłą mam przecież uczulenie...". Szybko ogarnął go jednak widok wyfruwającego, niczym CEV po zamknięciu powiek na LSD, banknotu dwustuzłotowego. Korzystając z lekkiego zamyślenia Wikusia, do torby zaczęła pomykać znajdująca się nieopodal rudowłosa, piegowata, bardzo blada, szmaragdooka, ubrana w bardzo skąpe mini koloru czerwonego dziewucha. -- Przepraszam, czy to nie panu wypadł z okna ten wytwór przemysłu kaletniczego? -- zapytała miłym, słodziutkim głosikiem, jakby nabrzmiałym helem. To kojarzyło się już jednoznacznie ;-) Odparł więc, starając się zachować zasady grzeczności... (prośba - piszcie krótsze fragmenty) (...ciąg dalszy nastąpi, niewątpliwie nastąpi, już nadciąga kolejny fragment...)

Komentarze

Anonim (niezweryfikowany)
Wiktor podał jej skręta, spojrzał na jej śliczną buzię i białe piersi, które wyłoniły się spod pościeli. Jego myśli powędrowały gdzieś daleko, na łąkę pełną maków, gdzie wyobrażał sobie ich miłosne uniesienia. Ze świata fantazji powrócił gdy dziewczyna oddała mu papierosa z marihuaną. Aleksandra mrużyła oczy i rozkoszowała się chwilą. Spojrzała na Wiktora, uśmiechnęła się do niego swoim pięknym uśmiechem i ucałowała go w plecy.
agquarx
[quote=Anonim]Wiktor podał jej skręta, spojrzał na jej śliczną buzię i białe piersi, które wyłoniły się spod pościeli. Jego myśli powędrowały gdzieś daleko, na łąkę pełną maków, gdzie wyobrażał sobie ich miłosne uniesienia. Ze świata fantazji powrócił gdy dziewczyna oddała mu papierosa z marihuaną. Aleksandra mrużyła oczy i rozkoszowała się chwilą. Spojrzała na Wiktora, uśmiechnęła się do niego swoim pięknym uśmiechem i ucałowała go w plecy. [/quote] Pozwoliłam sobie wzbogacić Twój wpis o słowo tu i tam. Mam nadzieję, że mi wybaczysz ;-).
Anonim (niezweryfikowany)
Bardzo proszę, nic się nie stało. Czekam zniecierpliwiona aż kolejna osoba doda coś od siebie :)
agquarx
[quote=Anonim]Bardzo proszę, nic się nie stało. Czekam zniecierpliwiona aż kolejna osoba doda coś od siebie :)[/quote] Wystarczy jedna osoba po Tobie, jak coś dodamy, możesz dodać następny fragment, nie musisz czekać na wszystkich :-). Zresztą mogę dodać fragmenty w innej kolejności, to nie problem.
kiffi (niezweryfikowany)
obojczyk jest z przodu. pocałowała go w plecy od przodu??
agquarx
[quote=kiffi]obojczyk jest z przodu. pocałowała go w plecy od przodu??[/quote] Chodziło oczywiście o ŁOPATKĘ :-)
z. (niezweryfikowany)
Po czym wyrwał się z jej rąk, które oplatały jego ciało. Wstał powiedział - pierdole z tobą nie ma życia kobieto. Sięgnął ręką do kieszeni spodni, z której wydobył samarkę w której znajdowały się tabletki z zachęcającym serduszkiem i wrzucił sobie do ust dwa kółeczka. po chwili powiedział - przez takie jak ty, tylu biedaków na odwykach ! Na co ona sprytnie odpowiedziała - RZYGAJ popłuczyno.
agquarx
[quote=z.]Po czym wyrwał się z jej rąk, które oplatały jego ciało. Wstał powiedział - pierdole z tobą nie ma życia kobieto. Sięgnął ręką do kieszeni spodni, z której wydobył samarkę w której znajdowały się tabletki z zachęcającym serduszkiem i wrzucił sobie do ust dwa kółeczka. po chwili powiedział - przez takie jak ty, tylu biedaków na odwykach ! Na co ona sprytnie odpowiedziała - RZYGAJ popłuczyno. [/quote] Mam nadzieję, że ich nastrój i słownictwo zmienią się, gdy joint i te piguły zaczną działać :-).
Anonim (niezweryfikowany)
serduszka??? co to za gowno! pomyslal. pixy po godzinie nie przyniosly zadnego efektu! nowy diler. zadzwonil do niego i umowil sie na spotkanie, zekomo by kupic wiecej trawy. spakowal mlotek do plecaka. wyszedl z domu bez slowa
agquarx
[quote=Anonim]serduszka??? co to za gowno! pomyslal. pixy po godzinie nie przyniosly zadnego efektu! nowy diler. zadzwonil do niego i umowil sie na spotkanie, zekomo by kupic wiecej trawy. spakowal mlotek do plecaka. wyszedl z domu bez slowa[/quote] Jakbyś mógł używać polskich liter...
zielony (niezweryfikowany)
bardzo mi się podobało :) i czekam na cd.
Anonim (niezweryfikowany)
zgodnie z definicją myśle że wiekszość z nas jest narkomanami wiec mam nadzieje ze nikogo nie obraże ale nie lubie rozżalania sie nad sobą mało tego dla mnie ktoś kto zażywa proszki na bul głowy czy nasenne i uważa że bez niech nie zaśnie to też narkoman
agquarx
[quote=Anonim]zgodnie z definicją myśle że wiekszość z nas jest narkomanami wiec mam nadzieje ze nikogo nie obraże ale nie lubie rozżalania sie nad sobą mało tego dla mnie ktoś kto zażywa proszki na bul głowy czy nasenne i uważa że bez niech nie zaśnie to też narkoman[/quote] Czy nie lepiej nie napędzać czarnej propagandy rządu i sił Policji i raczej zmniejszać grono narkomanów niż je rozszerzać? Jeśli ktoś jest uzależniony od leków to jest "lekomanem" :-). Słowa bywają jak kamienie. Ja na pewno bym się obraziła, gdyby ktoś z rodziny nazwał mnie narkomanką, to od razu kładzie na człowieku piętno, piętno inności, wystawienia poza obręb Społeczeństwa...
another Mary Jane (niezweryfikowany)
Spojrzala na Wiktora z tym szczegolnym usmiechem na twarzy, po czym pocalowala go najzielenszym na swiecie pocalunkiem. Odwzajemnil jej spojrzenie i powiedzial: - W sumie nie taka zla ta transakcja, jak sie glebiej za... stanowic. Dziewczyna odpowiedziala mu usmiechem, ktoremu wtorowalo wpadajace do pokoju slonce. Jej wlosy nabraly odcienia, ktory zdawal sie przypominac o dalekim lecie i dojrzewajacym wsrod natury zbozu. To przypomnialo naszemu bohaterowi o swiezych, cieplutkich i chrupiacych bulkach sprzedawanych w pobliskiej piekarni.
agquarx
[quote=another Mary Jane]Spojrzala na Wiktora z tym szczegolnym usmiechem na twarzy, po czym pocalowala go najzielenszym na swiecie pocalunkiem. Odwzajemnil jej spojrzenie i powiedzial: - W sumie nie taka zla ta transakcja, jak sie glebiej za... stanowic. Dziewczyna odpowiedziala mu usmiechem, ktoremu wtorowalo wpadajace do pokoju slonce. Jej wlosy nabraly odcienia, ktory zdawal sie przypominac o dalekim lecie i dojrzewajacym wsrod natury zbozu. To przypomnialo naszemu bohaterowi o swiezych, cieplutkich i chrupiacych bulkach sprzedawanych w pobliskiej piekarni.[/quote] Dodane. Dobra jesteś! :-)
another Mary Jane (niezweryfikowany)
Dziekuje, staralam sie :). I staram sie dalej, acz pora i opalona lufeczka pewnie wplyna troche na stopien zlozonosci mojego jezyka. W ogole mila inicjatywa, tworzy jakies poczucie kreatywnosci i wspolpracy. Cos, czego brakuje w codziennym wyscigu po chleb (zabrzmialo prawie jak z getta :O)
shar (niezweryfikowany)
Jezu, przecież to jeszcze dziecko - pomyślał. W co ja się kurwa wpakowałem. Ktoś mi mówił że jej stary robi w antynarkotykowej. Kto mi to kurwa mówił? A zresztą, nieważne... Dalej, niech te dropsy wjeżdżają. -Co robisz dziś wieczorem? - zapytała. -Idę się najebać. -Mogę iść z Tobą? -Będę z kumplami. -Chyba nie będę przeszkadzała, co? - zatrzepotała rzęsami, uśmiechnęła się. Spojrzał na nią, westchnął. W co ja się kurwa wpakowałem. Dropsy wjeżdżały.
agquarx
[quote=shar]Jezu, przecież to jeszcze dziecko - pomyślał. W co ja się kurwa wpakowałem. Ktoś mi mówił że jej stary robi w antynarkotykowej. Kto mi to kurwa mówił? A zresztą, nieważne... Dalej, niech te dropsy wjeżdżają. -Co robisz dziś wieczorem? - zapytała. -Idę się najebać. -Mogę iść z Tobą? -Będę z kumplami. -Chyba nie będę przeszkadzała, co? - zatrzepotała rzęsami, uśmiechnęła się. Spojrzał na nią, westchnął. W co ja się kurwa wpakowałem. Dropsy wjeżdżały.[/quote] ...znowu będą mówili, że z nas są pedofile ;-)
ta sama co w pi... (niezweryfikowany)
Wiktor poczuł się zamotany i przestał ogarniać rzeczywistość, coraz głębiej oddychał i czuł się dziwnie. W tym czasie zadzwonił dzwonek do drzwi i Aleksandra w szlafroku poszła zobaczyć kto to jest. Okazało się, że to listonosz, który skrycie kochał się w Oli i marzył o tym, aby podziwiać jej wspaniałe ciało, dotykać je, chciał aby ona dotykała jego ciała, chciał się z nią kochać. Aleksandra chyba zdawała sobie z tego sprawę, a że tego dnia Wiktor nie chciał wyjść z nią wieczorem, postanowiła zrobić mu na złość i gdy listonosz wręczał jej pocztówkę od znajomych zrzuciła z siebie szlafrok i ukazała mu się tak jak ją stworzono. Listonoszowi listy wypadły z rąk, serce zaczęło łomotać i zakręciło mu się w głowie- nie wiedział, czy to co widzi to sen czy jawa, był w siódmym niebie!
agquarx
[quote=ta sama co w pierwszym poście]Wiktor poczuł się zamotany i przestał ogarniać rzeczywistość, coraz głębiej oddychał i czuł się dziwnie. W tym czasie zadzwonił dzwonek do drzwi i Aleksandra w szlafroku poszła zobaczyć kto to jest. Okazało się, że to listonosz, który skrycie kochał się w Oli i marzył o tym, aby podziwiać jej wspaniałe ciało, dotykać je, chciał aby ona dotykała jego ciała, chciał się z nią kochać. Aleksandra chyba zdawała sobie z tego sprawę, a że tego dnia Wiktor nie chciał wyjść z nią wieczorem, postanowiła zrobić mu na złość i gdy listonosz wręczał jej pocztówkę od znajomych zrzuciła z siebie szlafrok i ukazała mu się tak jak ją stworzono. Listonoszowi listy wypadły z rąk, serce zaczęło łomotać i zakręciło mu się w głowie- nie wiedział, czy to co widzi to sen czy jawa, był w siódmym niebie![/quote] Dodane. Podpisuj się jednak tym samym podpisem, dobrze? Dzięki...
another Mary Jane (niezweryfikowany)
Tymczasem Wiktor, przepraszając w duchu dila za zwatpienie, wrocil do pierwotnego planu pojscia po bulki. Mial ochote na nie popatrzec, bo przeciez pieczywo to taka piekna sprawa. Ogarnal sie na tyle, na ile byl w stanie i wyszedl z pokoju. W tym momencie zobaczyl nagie plecy Oli, a na nich dlonie jakiegos mezczyzny. Jesli zbicie fazy przybraloby ludzka postac, wygladaloby dokladnie tak, jak Wiktor w tamtej chwili.
Dziki (niezweryfikowany)
Spojrzał z pogardą na kopulującą sobie w najlepsze parkę i powoli wycofał się do pokoju. Długo nie zastanawiając się sięgnął do szafy i rozpoczął poszukiwania swojego ukochanego plecionego kutasa, którego odziedziczył po swoim dziadku. Ta wykonana z konopnego sznura dyscyplina straszyła już nie jedno pokolenie i nie jedne plecy dzięki niej nabrały szacunku do ręki, która je karmiła. Z odnalezionym narzędziem porządku powoli, celowo głośno stawiając kroki udał się do przedpokoju. Nie musiał kierować się wzrokiem, ponieważ Ola nie kryła się wcale ze swoją działalnością i razem ze swoim zdziadziałym listonoszem nad wyraz donośnie ogłaszała całemu światu swoją zdradę.
agquarx
[quote=Dziki]Spojrzał z pogardą na kopulującą sobie w najlepsze parkę i powoli wycofał się do pokoju. Długo nie zastanawiając się sięgnął do szafy i rozpoczął poszukiwania swojego ukochanego plecionego kutasa, którego odziedziczył po swoim dziadku. Ta wykonana z konopnego sznura dyscyplina straszyła już nie jedno pokolenie i nie jedne plecy dzięki niej nabrały szacunku do ręki, która je karmiła. Z odnalezionym narzędziem porządku powoli, celowo głośno stawiając kroki udał się do przedpokoju. Nie musiał kierować się wzrokiem, ponieważ Ola nie kryła się wcale ze swoją działalnością i razem ze swoim zdziadziałym listonoszem nad wyraz donośnie ogłaszała całemu światu swoją zdradę.[/quote] Widzę, że kolega lubi elementy BDSM? ;-) Kto nie wie co to BDSM, niech wrzuci ten skrót w Google...Google Was Kocha! :-)
Jimmi (niezweryfikowany)
To nie dalsza część, ale niech wstydzą się wszyscy którzy wyzywali w postach pod Asteroidą, a teraz piszą w identycznym stylu, własną historię. Nie mam aż tak rozbudowanych fantazji erotycznych by móc kontynuować wątek w tym momencie, tej historii :-) ale powodzenia.
Jimmi (niezweryfikowany)
Nikt nie był w stanie wyjaśnić co się stało, że listonosz z hukiem wylądował na chodniku wypadając z kuchennego okna. Ola, była przerażona, nie wiedziała czego się spodziewać w takiej sytuacji od napigólonego Wiktora. Postanowiła się jednak w jakiś sposób zrewanżować. Widziała co najbardziej ucieszy Wiktora. Przyniosła mu pudełko pełne ruskich leków (psychoaktywnych). Oczy wiktora zabłysnęły księżycowym blaskiem, było w jego oczach wilkołaka przy pełni księżyca, miał ochotę rozedrzeć zębami wszystkie paczki zawarte w tym pudełku pełnym magii. (dalej można by kontynuować Jego trip - to może być naprawdę WSZYSTKO, więc wyobraźnia nie ma tu ograniczeń :-) )
agquarx
[quote=Jimmi]Nikt nie był w stanie wyjaśnić co się stało, że (dalej można by kontynuować Jego trip - to może być naprawdę WSZYSTKO, więc wyobraźnia nie ma tu ograniczeń :-) )[/quote] To opowiadanie, jak tkanka czaso-przestrzeni *nie jest liniowe*, jestem w stanie wstawić każdy fragment wszędzie, dopisując coś od siebie jako Redaktorka :-). Dlatego nie ograniczajcie swojej wyobraźni tylko do ostatniego dodanego fragmentu. Jeśli zaś chodzi o w ogóle nie ograniczoną wyobraźnię, jak proponujesz, to takie opowiadanie nie nadawało by się do czytania, było by po prostu nudne (jak niektóre trip rapporty...), jeśli nie nawiązywało by od czasu do czasu do naszej rzeczywistości :-).
another Mary Jane (niezweryfikowany)
Nie zniżając sie do rozmawiania z przypadkowym kochankiem dziewczyny, Wiktor zrzucił go z niej potężnym kopniakiem, po czym chwycił nagiego mężczyznę mocno za klejnoty, patrząc prosto w oczy i wykonał szybki i zdecydowany zwrot dłonią w prawo, wykręcając je okrutnie. Listonosz jęknął z bólu, a z jego oczu poleciały cienkie strugi łez. - Wiktor, co Ty... - próbowała go powstrzymać Ola. Wypowiedź przerwał jej cios dziadkowym penisem. Ten sam przedmiot chwile później zatkał jej usta. Tymczasem jej chłopak wyniósł pracownika Poczty Polskiej, trzymając go za gardło. (to ja potrafie takie rzeczy pisac?)
another Mary Jane (niezweryfikowany)
Jednocześnie wróciła mu poranna myśl o miejscu pracy ojca Oli - bo skąd niby ta dziewczynka wzięłaby takie skarby? Jednak refleksja ta przepadła tak szybko, jak się pojawiła, wyparta chęcią wypróbowania wszystkich tych cudownych specyfików. Tylko od którego zacząć? Nieznajomość cyrylicy utrudniała sprawę, a że adrenalina, testosteron i wiele innych hormonów buzowało w ciele naszego bohatera, nie zastanawiając się wiele rozpakował pierwszą z brzegu paczuszkę i spożył jej zawartość. Na efekty nie trzeba było długo czekać...
agquarx
[quote=another Mary Jane]Jednocześnie wróciła mu poranna myśl o miejscu pracy ojca Oli - bo skąd niby ta dziewczynka wzięłaby takie skarby? Jednak refleksja ta przepadła tak szybko, jak się pojawiła, wyparta chęcią wypróbowania wszystkich tych cudownych specyfików. Tylko od którego zacząć? Nieznajomość cyrylicy utrudniała sprawę, a że adrenalina, testosteron i wiele innych hormonów buzowało w ciele naszego bohatera, nie zastanawiając się wiele rozpakował pierwszą z brzegu paczuszkę i spożył jej zawartość. Na efekty nie trzeba było długo czekać...[/quote] Tylko tak dalej! Jak dotąd, Twoje fragmenty są lepsze od moich :-)
another Mary Jane (niezweryfikowany)
Milo mi slyszec takie slowa od kogoś, kto ma tyle doswiadczenia w tej materii. Ja do tej pory raczej czytalam, a pisalam glownie na zajecia. Jakos wyzej skminilam cos w ramach penisow konopnych, mam nadzieje, ze wyobraznia nie poniosla mnie za daleko...
grubas_psv (niezweryfikowany)
nagle ni stad ni z owad na czarodziejskiej pilce lekarskiej nadlecial boguslaw linda, czlowiek o czterdziestu uszach i wydajac z siebie dziwne jeki i stukoty morfowal w kilogramowy kawalek sera zoltego edamski.przerazony tym nasz bohater wykrzyknal tajemne zaklecie w sobie tylko znanym jezyku ,ktore w oka mngnieniu przywolalo przerosnietego karla zwanego przez najblizsza rodzine mojej ciotki maurycy oraz trzech synow krola z mojej poprzedniej opowiesci ,ktorzy to onegdaj wyruszyli w swiat w poszukiwaniu wymarzonej krainy gdzie mieli sie osiedlic .ach zapomnialem przeciez ze nieomal wszyscy wymarli na wenery czy cos takigo. tak! jednego syna.rozpoczela sie walka zatrwazajaca brutalna i krwawa trwajaca okolo szesnascie lat i siedem minut albo raczej szesc a wienczacy ja sukces partii liberalnych encyklopedystow z kubanskiego osrodka pomocy chorym na raka okolic lewej nogi byl zaskoczeniem nawet dla krola maciusia pierwszego ,ktory na znak protestu wypil cala wode z wisly ,dunajca i sanu po czym przegryzajac kapusta z kolorowej bibuly umarl i pogrzebion trzeciego dnia zmartwychwstal ,pomalowal stodole jedrzeja kowala i oddalil sie w blizej nieokreslonym kierunku na wschod a moze na wschod spiewajac piesni pochwalne na czesc serow kozich oraz owczych
agquarx
[quote=grubas_psv]nagle ni stad ni z owad na czarodziejskiej pilce lekarskiej nadlecial boguslaw linda (ciach!) [/quote] Dyskwalifikacja z powodu nie spełnienia wymogów. Napisz tego trochę mniej.
neosb (niezweryfikowany)
I tak powstał Chocapic. Ola zamieniła się w Katy Perry i śpiewając po rusku Bogurodzicę zaczęła rozmawiać z Wieśkiem, Wojtkiem czy jak on tam miał na imię na temat braku tematu i urwanego tripa, którego zresztą zapomniał zapominając przy okazji o obecnym co dało się we znaki rzeczywistości, a raczej jej imaginacji w głowie denata w mojej postaści efektem czego było zawarcie zakładu, tuż przed paktem z samym diabłem z dextrometorphani hydrobromidium o faktyczne pochodzenie krasnala ogrodowego leżącego tuż przy ciele listonosza. Ja, jako prawdziwe wcielenie nikogo postanowiłem zabawić obecnego już tylko fizycznie na Ziemi kolegę znajdując sobie drugiego kolegę do rozmowy, którym był Szatan Wielki Pierwszy Mocny Full Sobieski Ahmed Method Man Dr. Woland Szary. Namówiliśmy naćpaną, głupią i jednocześnie tempą masę do złożenia obciążających Saddama Hussajna zeznań (tylko mu nie mówcie, że nie żyje ;) Pakt podpisaliśmy wespół z dochodzącymi powoli, lecz brutalnie do świadomości tego gostka co ma tak śmiesznie na imię słowami złożonymi w pytanie "czy wymaga Pan obecności prawnika". Wygrałem, ten krasnal został sprowadzony na moje własne zamówienie z Paryża ale z kim wygrałem i dlaczego tu jestem - tego już nie wiem...
agquarx
[quote=neosb]I tak powstał Chocapic. Ola zamieniła się w Katy Perry i śpiewając po rusku Bogurodzicę zaczęła rozmawiać z Wieśkiem, Wojtkiem czy jak on tam miał na imię na temat braku tematu i urwanego tripa, którego zresztą zapomniał zapominając przy okazji o obecnym co dało się we znaki rzeczywistości, a raczej jej imaginacji w głowie denata w mojej postaści efektem czego było zawarcie zakładu, tuż przed paktem z samym diabłem z dextrometorphani hydrobromidium o faktyczne pochodzenie krasnala ogrodowego leżącego tuż przy ciele listonosza. Ja, jako prawdziwe wcielenie nikogo postanowiłem zabawić obecnego już tylko fizycznie na Ziemi kolegę znajdując sobie drugiego kolegę do rozmowy, którym był Szatan Wielki Pierwszy Mocny Full Sobieski Ahmed Method Man Dr. Woland Szary. Namówiliśmy naćpaną, głupią i jednocześnie tempą masę do złożenia obciążających Saddama Hussajna zeznań (tylko mu nie mówcie, że nie żyje ;) Pakt podpisaliśmy wespół z dochodzącymi powoli, lecz brutalnie do świadomości tego gostka co ma tak śmiesznie na imię słowami złożonymi w pytanie "czy wymaga Pan obecności prawnika". Wygrałem, ten krasnal został sprowadzony na moje własne zamówienie z Paryża ale z kim wygrałem i dlaczego tu jestem - tego już nie wiem...[/quote] Dodane po wprowadzeniu kluczowych zmian w końcowej części fragmentu by dopasować go do reszty tekstu :-). Mam nadzieję, że się nie obrazisz...
grubas_psv (niezweryfikowany)
albo wiecej o ile sa krotkie wiec wyszlo szesc czy siedem no ale coz jeszcze raz wyciagnal z kieszeni wersje kieszonkowa pamietnikow tadeusza drozdy, wyrwal pietnasta karte i zrobiwszy z niej samolot odlecial na nim do macedonskiej wioski na skraju orzechowego lasu. w tym samytm czasie w okolicach lodzi stary wozny ze szkoly podstawowej nr 5 w poznaniu wynalazl maszyne do destrukcji wrzechswiata. zaciagnawszy sie gleboko dymem ze swojej fajki pelnej wysuszonego absolutu nacisnal maly zielony guziczek znajdujacy sie z na lewym posladku najlepszego swego przyjaciela goryla karola.
agquarx
[quote=grubas_psv]albo wiecej o ile sa krotkie wiec wyszlo szesc czy siedem no ale coz jeszcze raz wyciagnal z kieszeni wersje kieszonkowa pamietnikow tadeusza drozdy, wyrwal pietnasta karte i zrobiwszy z niej samolot odlecial na nim do macedonskiej wioski na skraju orzechowego lasu. w tym samytm czasie w okolicach lodzi stary wozny ze szkoly podstawowej nr 5 w poznaniu wynalazl maszyne do destrukcji wrzechswiata. zaciagnawszy sie gleboko dymem ze swojej fajki pelnej wysuszonego absolutu nacisnal maly zielony guziczek znajdujacy sie z na lewym posladku najlepszego swego przyjaciela goryla karola.[/quote] Wiem, że tak się szybciej pisze, ale czy mógłbyś na przyszłość używać polskich liter i interpunkcji? Dzięki...
Gała (niezweryfikowany)
Mieszanka psychotropów i czerwonych serduszek wprowadziła go w stan otępienia, a zarazem dodała dodatkowej energii do pokonania dzisiejszego dnia. Działanie amfetaminy zawartej w serduszka zupełnie zlikwidowało chęć na zjedzenie zakupionych bułek. Wiktor porządnie spoliczkował dziewczyne, żeby nie myślała, że tablety wyleczą wszystkie zranione uczuica, poza ty musiała wiedziec kto tu rządzi. -Za co?!- krzyknęła dziewczyna , nie mając pojęcia o swojej winie. - Za gówno!- Wiktor spojrzał przez okno i zobaczył plamę krwi i mięsa która pozostała po listonoszu. -Jakie szczęście, że mieszkają w opuszczonej kamienicy-pomyślał po czym udał się na podwórko posprzątać ciało adoratora młodego "mięsa".
agquarx
[quote=Gała]Mieszanka psychotropów i czerwonych serduszek wprowadziła go w stan otępienia, a zarazem dodała dodatkowej energii do pokonania dzisiejszego dnia. Działanie amfetaminy zawartej w serduszka zupełnie zlikwidowało chęć na zjedzenie zakupionych bułek. Wiktor porządnie spoliczkował dziewczyne, żeby nie myślała, że tablety wyleczą wszystkie zranione uczuica, poza ty musiała wiedziec kto tu rządzi. -Za co?!- krzyknęła dziewczyna , nie mając pojęcia o swojej winie. - Za gówno!- Wiktor spojrzał przez okno i zobaczył plamę krwi i mięsa która pozostała po listonoszu. -Jakie szczęście, że mieszkają w opuszczonej kamienicy-pomyślał po czym udał się na podwórko posprzątać ciało adoratora młodego "mięsa". [/quote] Dodałam na raz wiele fragmentów, w tym kontrybucje ludzi z IRCNet. Tylko tak dalej! :-)
grubas_psv (niezweryfikowany)
bardzo mi przykro ale nie moge uzywac polskich znakow a z interpunkcja staram sie jak moge czy moze raczej nie staram sie i nie chce ni sie tych moich bzdur czytac z reszta interpunkja i ortografia i inne historie zostana z czasem zapomniane a wszyscy razem zjednoczymy sie w kosmicznej milosci wielkiego sera milosciwie nam panujacego. milosc, pokoj, gouda i oscypki powiedzial nasz znajomy kowal po czym zniknal w czelusciach bezkresnej glupoty i kremu z porzeczek swojego stryja ojca ze strony dziadka po kadzieli
CanabElwis (niezweryfikowany)
Wiktor powoli zaczął się niecierpliwić. Nieznajoma Lady Deal spóźniała się na umówione miejsce na parkingu przed osiedlowym sklepem. Nikt nie lubił w nieskończoność czekać na swego dilera. Kiedy wkurwiony i zrezygnowany Wiktor postanowił ruszyć po inną mote, drogę zajechał mu biały cadillac kabriolet z lat 60, którego kierowcą była ładna młoda dziewczyna w avangardowej nietypowej fryzurze koloru różowego, na zgrabnym nosie nosiła duże okulary przeciwsłoneczne (pomimo to było pochmurno) i miała duże słodkie usta. Młodzieniec był mile zaskoczony spotkania tak specyficznej postaci która kazała na siebie mówić Mika. - Rusz swe dupsko,dziwko do wozu! - rzuciła dziewczyna - mam to czego pragniesz. - Kiedy wsiadł do niezwykłego wehikułu natychmiast ruszył z piskiem opon z akompaniamentem electro clashu dobywającego się od głośników. Laska rzuciła mu na krocze woreczek z pięcioma pigułkami. - Gdzie Cię podrzucić? - zapytała.
agquarx
[quote=CanabElwis] Wiktor powoli zaczął się niecierpliwić. Nieznajoma Lady Deal spóźniała się na umówione miejsce na parkingu przed osiedlowym sklepem. Nikt nie lubił w nieskończoność czekać na swego dilera. Kiedy wkurwiony i zrezygnowany Wiktor postanowił ruszyć po inną mote, drogę zajechał mu biały cadillac kabriolet z lat 60, którego kierowcą była ładna młoda dziewczyna w avangardowej nietypowej fryzurze koloru różowego, na zgrabnym nosie nosiła duże okulary przeciwsłoneczne (pomimo to było pochmurno) i miała duże słodkie usta. Młodzieniec był mile zaskoczony spotkania tak specyficznej postaci która kazała na siebie mówić Mika. - Rusz swe dupsko,dziwko do wozu! - rzuciła dziewczyna - mam to czego pragniesz. - Kiedy wsiadł do niezwykłego wehikułu natychmiast ruszył z piskiem opon z akompaniamentem electro clashu dobywającego się od głośników. Laska rzuciła mu na krocze woreczek z pięcioma pigułkami. - Gdzie Cię podrzucić? - zapytała. [/quote] Koszmarny sen Wiktora :-P
Leono (niezweryfikowany)
- Myśle, że powinniśmy się spotkać, wolę załatwić wszystko na spokojnie. - O 16 w parku za sceną. W oczekiwaniu na dalszy krok Wiktor spędził dzień na łóżku rozmyślając o kwasach. Nie były to tym razem narkotyki. Był to stan psychiczny którego nie lubił. Moralniaki - pomyślał rozmyślawszy akurat nad uczelnia, rodzicami i kobietami. Zastanawiał się czy podjęte postanowienie pod wpływem ma sens. Nie wiedział czy podoła. Odczyn pH w jego glowie wzrastał. Z chwilą gdy psychika wyrwała się spod kontroli był już gdzieś w górach. Słoneczny ciepły dzień odbijał się od twarzy, on sam siedział na skale słuchając piekielnie wysmienitego ambientu mając słuchawki w uszach. Czuł, że wędruje po bezkresach swojej psychicznej osobowości. Etniczne uczucie wzrastało wraz z muzyką. Patrzył na bezkres horyzontu widząc piekielnie żywe i zielone drzewa. Błękit nieba rozświetlał krainę odbijając się o taflę jeziora. Sięgnął po niedopaloną lufe leżącą nieopodal jego ręki i zapalil zapalniczkę. Po napełnieniu płuc jego dusze ciągnęły liny radości. Odnalazł się, poczuł że może zdziałać wszystko. Chwila trwała krótko. Punkt równowagi przechylił się gwałtownie na strone rzeczywistości z myślą o dziewczynie z którą rozmawiał. Przebudził się a w głowie miał godzinę 16. 16? No tak! Dropsy! Na zegarze była 15:50. Zabrał kurtkę i wybiegł z domu. Na miejscu był pierwszy. Po chwili przybyła dilerka. - Masz kasę? - Spytała oficjalnie. - Kasę? No yyy, gdzieś w spodniach......O kurwa... - Brawo, życze sukcesów - Nie no spokojnie coś wymyślimy, przejdziesz się ze mną? Mieszkam niedaleko. - Yhm, dobra. Szli obok siebie dłuższą chwilę nie rozmawiając. Po chwili Wiktor dostrzegł znaczek na koszulce towarzyszki. - Co oznaczaja liscie konopii i glowa tej kobiety? - To znak naszego stowarzyszenia sióstr konopnych. - Zakon Marii? - Dokładnie. - Dlaczego akurat konopia? - Dlaczego? Z prostych przyczyn: to jedna z najważniejszych roślin żyjących na naszym świecie, obok szałwi itp. Przynosi ludziom wieści. - Jakie wieści? - O miłości. Każdy człowiek powinien wyzbyć się swoich złych cech przede wszystkim nietolerancji byśmy my, ludzie, stali się jednością. - Jest przecież tyle zła... - Dlatego nie przysłano jej bez powodu na Ziemię. Ma swoją role w jednoczeniu. - Wiesz... dziś mi i ona przyniosła wieść. Męczą mnie życiowe kwasy które chciałbym zwalczyć postanowieniami. Nie wiedziałem czy podołam i nagle ona powiedziała mi tak. Towarzyszka uśmiechnęła się. - Jak masz na imię? - Wiktor – odpowiedział - Podoba mi się. Agnieszka. - Miło mi. Weszli do domu chłopaka nie przestawszy rozmawiać. Mieszkanie było puste. Wiktor zaproponował Magdzie kawę. Po czym usiedli przy stoliku i zaczęli rozprawiać na temat różnych stanów świadomości. Opowiadali sobie różne anegdoty z życia. - Pewnego razu zamiast uszykować stolik na kolację, wziąłem i rozłożyłem rodziców łóżko. Mama dziwnie patrzyła na mnie po tym incydencie, bo to było z jej polecenia. Ja ukradkiem wyłem z tego przypału w swoim pokoju. - Haha, chciałabym widzieć wasze miny. Rozmowa toczyła się do wieczora.
agquarx
[quote=Leono] Towarzyszka uśmiechnęła się. - Jak masz na imię? - Wiktor – odpowiedział - Podoba mi się. Agnieszka. - Miło mi. [/quote] Dodałam, ale zrobiłam wyjątek - w końcu nie codziennie mi się ktoś tak podlizowuje i jednocześnie sieje propaGandę ;-).
Anonim (niezweryfikowany)
Dla czytelników ta Magda moze nie byc zrozumiała. Na poczatku myslalem o Magdzie ale stwierdzilem ze sie podlize i wpisze Agnieszka :D Piszac dalej wpisalem Magda. Po kilku minutach zorientowalem sie co zrobilem i zaczalem sie z siebie smiac nie bez powodu piszac o MJ ;]]]
agquarx
[quote=Anonim]Dla czytelników ta Magda moze nie byc zrozumiała. Na poczatku myslalem o Magdzie ale stwierdzilem ze sie podlize i wpisze Agnieszka :D Piszac dalej wpisalem Magda. Po kilku minutach zorientowalem sie co zrobilem i zaczalem sie z siebie smiac nie bez powodu piszac o MJ ;]]][/quote] Nie martw się, jako Redaktorka zmieniłam Magdę na Agnieszkę by pasowało do Twojego pierwszego tchnienia w ten fragment :-) Pierwsze porywy są najczystsze!
voldxxx (niezweryfikowany)
Jak to wieczorem bywa poziom romantyzmu wzrósł i Agnieszka z naszym głównym bohaterem zaczęli palić gibona i robić sobie szoty. W między czasie Aleksandra się napatoczyła i przyłapała ich na całowaniu i obmacywaniu, jednak przez swoje poczucie winy zrozumiała to co robi Wojtek, w końcu rano robiła to samo, i tylko usiadła zapalając Wojtkowe zielone...Gdy skończyła uświadomiła sobie że spaliła całość i Wojtek będzie się wkurzał, postanowiła wkroczyć do ich zabawy i wynagrodzić Wojtkowi poniesione koszty tworząc trójkącik
agquarx
[quote=voldxxx]Jak to wieczorem bywa poziom romantyzmu wzrósł i Agnieszka z naszym głównym bohaterem zaczęli palić gibona i robić sobie szoty. W między czasie Aleksandra się napatoczyła i przyłapała ich na całowaniu i obmacywaniu, jednak przez swoje poczucie winy zrozumiała to co robi Wojtek, w końcu rano robiła to samo, i tylko usiadła zapalając Wojtkowe zielone...Gdy skończyła uświadomiła sobie że spaliła całość i Wojtek będzie się wkurzał, postanowiła wkroczyć do ich zabawy i wynagrodzić Wojtkowi poniesione koszty tworząc trójkącik[/quote] Dzięki, że napisałaś krótki fragment, około 10,000 słów zamykam opowiadanie...
inspectah deck ... (niezweryfikowany)
Nazajutrz Wiktor obudził się mając ogromną ochotę na fasolkę po bretońsku z dworcowej budki. Zjedzenie takowej fasolki stanowiło dylemat, gdyż niedługo miał zaplanowane masowe palenie jointów oraz oczywiście seks z wieloma partnerkami, z czego większość stanowiły Azjatki i Murzynki. Każdy wie, że Wiktor nie jest cipa i od zawszę lubił zabawę na ostro, dlatego umywszy pachy pod kranem i narzuciwszy żel z biedronki na głowę uczesaną w stylowego irokeza ofensywnie udał się w kierunku dworca. Będąc na miejscu jego oczy ujrzały znajomą twarz, dostrzegł blondwłose dziewczę w lateksowym czerwonym kostiumie z oczojebnym napisem na plecach "Blowjob for life", to była Ola.
inspectah deck ... (niezweryfikowany)
Jeszcze to: Podszedł do niej i rozmowa przebiegła następująco: - Cze co ty tutaj kurwa właściwie robisz? - Normalnie rozumisz se dupom handluje, nie? - O tej godzinie? rano jest. - A bo rozumisz nawciągałam się fety wczorej i fajki mi się skończyły a piniędzy nima bo ten ogólnoświatowy kryzys jest ekonomiczny normalnie, nie? - Acha, dobra to ja lecę opierdolić jakąś fasolkę a później standardowo będę jarał gibony i posuwał jakieś panienki, nara. - Czekaj coś ci powiem, w ciąży z tobą jestem! - He he weź spierdalaj z takimi tekstami, wracaj lepiej do roboty. - Na prawdę to już jest potwiedzone dermatologicznie. Aaa i żem prawie zapomniałam, chyba mam tego no jak to sie nazywa o już mam HIVa chyba mam!
neosb (niezweryfikowany)
Gdy tak nagle jak dopada euforia, dopadła Wiktora ogólna depresja i apatia. Właściwie nie wiedział dlaczego, co by zmieniło ten stan. Świat się zaczął kurczyć w zastraszającym tempie, obraz coraz bardziej nasycony i śnieżny jak pusty kanał telewizyjny zdawał się walczyć z dźwiękiem, raczej piskiem w uszach o pierwszeństwo - panowanie nad moją wątłą osobą myślał Wiktor. Zdecydował się położyć na ziemi i skulić w embrionalny kłębek, nie widział nic poza białą plamą przed oczami, nie słyszał nic poza nieustannym wysokim gwizdem nie nad uchem ale wydobywającym się z wewnątrz, ze środka. Stety, niestety, w każdym razie oprócz depresji pojawiły się apatię pogłębiające halucynacje w postaci zmarłych rodziców patrzących z wysokości na bazwładne ciało syna i z pogardą w głosie wymieniających po kolei wszystkie jego dokonania, a było ich niezwykle dużo. Poczynając od fasolki bretońskiej na koszuli prezydenta, a kończąc na niezwykle silnej psychoaktywnej substancji ochrzczonej mianem UFO...
Zajawki z NeuroGroove
  • Kodeina
  • Pozytywne przeżycie

Słowem wstępu: przygodę z kodeiną zaczęłam parę miesięcy temu, początkowo dwie-trzy tabletki Antidolu lub Thiocodinu na łatwiejsze zaśnięcie i żeby zlikwidować wieczorny głód. Z czasem tabletek było więcej, aż wreszcie zaczęłam robić ekstrakcję. Najpierw z 1,5 opakowania, potem z 2. Ale w sumie nie było to nic ciekawego - po prostu wychillowanie na wieczór. A wczoraj uznałam, że muszę wreszcie coś naprawdę mieć z picia tego obrzydlistwa, więc wzięłam trzy opakowania...

 

  • 25C-NBOMe
  • Pozytywne przeżycie

Miejsce: Pokój. Mamy zimę która nie sprzyja eksperymentowaniu w plenerze. Nastawienie: Ciekawość, chęć skosztowania kolejnej fenetylaminy. Lekka niecierpliwość, spowodowana spóźnieniem dostawy

 

Mało jest tekstów co do tej substancji. Więc postanowiłem samemu coś skrobnąć. Nie będę podawać nawet przybliżonego czasu wydarzeń, bo go nie liczyłem. Zamierzam tu umieścić pewne informacje o 25C-NBOMe, które są jak mi się wydaje dość rzadko publikowane.

 

  • MDMA (Ecstasy)

Mnie sie sylvek zaczal dosc wczesnie, cos kolo 9 rano. co 4-5 godzin pol warszawskiego mitsu (pozdro dla tego co on juz wie :)) w sumie jakies 150-200mg w ciagu 12 godzin. wszystko na pusty zolad4k, w ciagu calego dnia nie bylo mowy o uczuciu glodu a po jakichs 16 godzinach postu poczulem ze cos tam ssie w srodku. ale nic nieprzyjemnego. z poltorej godziny od pierwszego gorzkiego przyszlo to genialne ciepelko. pani szefowa restauracji byla aniolem, teraz mi sie nasunelo zajebiste okreslenie- muminek. kobieta byla czysto muminkowa.

  • Allobarbital

randomness