Dziewczynka z zapałkami

Opowiadanko wyczesane z darmowego knajpianego magazynku MAX nr 53 (listopad 2003). Naturalistyczna, schyłkowa historia z życia wielkomiejskiego dila. Słaba, prawdopodobnie debiut rozbudzonego teoretyka. Narkole-krytycy - oto wasza pożywka!

Anonim

Kategorie

Odsłony

8526

Wieczorem było już dość zimno. Wiał wiatr i deszcz zacinał. Czuć było zapach zbliżającej się jesieni. Światła miasta rozmywały się w strugach wody. Koła samochodów rozpryskiwały kałuże przy chodniku. To nie była dobra pogoda na spacery, ani na innego rodzaju wyjścia.

Mała dilerka narkotykowa miała akurat dzisiaj sporą ilośc towaru oraz wielkie zapały aby go sprzedać, ale, że był to środek tygodnia i paskudna pogoda, więc nie spodziewała sie wielu chętnych. Knajpy były opustoszałe, a ludzie, którzy tam siedzieli nie wyglądali na bardzo zaintersowanych jej dostawą. To były osoby z miasta, nie ci co zazwyczaj: "wielcy artyści". Oni dawali jej dobrze zarobić ... Ich sztuka przecież nie mogła się obejść bez chmury niebieskeigo dymi i innych "specjałów". NIekiedy czuła się prawie jak ich muza, która za przyczyną błękitnej mgły dostarczała im wspaniałych artystycznych wizji... i zapewniała dobre samopoczucie. Tak, była ich muzą... Dbała o to aby mieli najlepszyu towar.

Tego wieczoru w knajpach siedziały same leszcze, więc nie mogła liczyć na wiele. Musiała zarobić określoną sumę pieniędzy, ale wydawało się to właściwie niemożliwe. Do domu nie chciała wracać bo tam czekał ojciec alkoholik i ciężkie wspomnienia, "pracodawca" narkotykowy gdyby nie przyniosła całości kazałby dorobić w inny sposób, a jedyna podpora chłopak Sebek zwany Grubym, którego poznała jakiś czas temu, właśnie z niewiadomych powodów zostawił ją.

Idąc samotnie ulicą natknęła się na jednego z kolegów, wielkiego drągala zwanego Czaplą. Jechał wspaniałym samochodem. Gdy zobaczył ją zachamował gwałtownie, wystawiłgłowę przez okno, wyjął z kieszeni litr czystego spirytusu i wypił z gwinta.

- Co z tobą?? Coś nie tego..?? Pociągnij sobie.. - zagaił i podał jej butelkę.
- Nie biorą dziś wcale, te chuje jebane!!!! - odrzekła słodko.
- Jadę teraz do ęby, jak chcesz to chodź.
- Ja z Gębą nadaję na innych falach, nie mogę się tam pokazać. Ja to UKF, a on to ultra krótkie, Bezinteresownie nie lubimy się. Inne wibracje.
- Wsiadaj, wsiadaj, niegadaj!!!! - wypalił tonem nie znoszącym sprzeciwu.

Pojechali w strugach deszczu, przez łabo oświetlone ulice. Pomykali jakimś dziwnym, pijanym slalomem pomiędzy
wolno sunącymi samochodami. Czapla co chwilę pociągał z butelki. W końcu dotarli do starej kamienicy gdzie mieszkał Gęba, czasem zwany pieszczotliwie Twarzą. Zaczęli wchodzić do góry. Ze ścian sypał się tynki, farba odłaziła kolorowymi płatami. Schody i poręcze trzeszczały, a zapach zatęchłej, starej kamienicy był po prostu uroczy... Jakaś miła pani sąsiadka wyglądając przez okno, całodobowo lustrowała okolicę. Spełniała rolę darmowego stróża.

Już z pierwszego piętra dochodziły dziki eodgłosy z mieszkania Gęby. Wdrapywali się coraz wyżej i wyżej... Otworzyli drzwi, które były tylko lekko przymknięte. Weszli do ciemnego korytarza i tuż przy samym wejściu potknęli się o jakieś leżące bezwładnie ciała. Poszli dalej. Grała głośna muzyka techno. W pokoju na podłodze i na różnych sprzętach zalegało jeszcze więcej ciał. Gęste kłęby dymu zakrywały wszystko jak podczas mglistego wieczoru. Widocznośc była tylko na wyciągnięci eręki. Ktoś kopulował w kącie pokoju, dziko zawodząc. Nie wiadomo czy dwóch facetów, czy facet i kobieta.
Łazienka i kuchnia też były oblegane przez spółkujące osobniki. Nie mogli znaleźć wolnego miejsca aby usiąść. W końcu zwolnił się jakiś zdezelowany tapczan. Legli na nim. Czapla zaaplikował sobie dawkę czegoś mocniejszego. Do mieszkania znowu ktoś wszedł. Kilka postaci zarysowało sie w zadymionym pomieszczeniu. Osoby podeszły bliżej tapczanu. Dziewczynkę przeszedł dreszcz po plecach... To był jej były ukochany Sebek zwany Grubym z dwiema nowymi laskami.

- Hej, jak się masz kotku?? - zagaił.
- Ok. a co u ciebier, skarbie?? - odpaliła.
- No jak widać praca. praca i jeszcze raz praca. Kłopoty, ciężka choroba. Po prostu nie mam na nic czasu. Chyba się zaharuję na śmierć...
Dwi epanienki obok niego słaniały się jakoś dziwnmie jna nogach i patrzyły nieprzytomnie w przestrzeń.
- A to pewnie twoje siostry czy kuzynki, co??
- Jakbyś zgadła!! Przyjechały właśnie na jeden dzień z Warszawy i muszę się nimi zająć, biedactwami. - Chodźcie skarbeczki, zaraz wam dam cos do picia.

Oddalili się w ciemność. Dziewczynka została z Czaplą na tapczanie. Miała dziś wyjątkowe szczęście w interesach i w miłości. Chłopak znowu podał jej butelkę. Pociągnęła duży łyk, ale ból nie mijał. Po chwili znowu przyszedł Sebek, prosząc o jakieś wolne prezerwatywy.
- Nie mogę zaniedbywać moich kuzynek. Jeszcze się obrażą na mnie... - wyjaśnił i zaraz zniknął w ciemnościach.
- Czapla, co ty robisz że masz takie udane życie uczuciowe?? Ita fajna dziewczyna, i od razu z trojgiem dzieci... - zagaiła.
- Noo nic nie robię, samo się robi, kurwa jego mać!!!!
- A dlaczego mnie się samo nie robi?? Jesteś jakimś pieprzonym magikiem, czy co??
- Nie znasz się na ludziach, wybierasz nieodpowiednich fagasów. Co jeden to gorszy!!!! Gruby właściwie jest "nawet sympatyczny", ale on w ogóle nie jest dla ciebie. Jemu chodzi tylko o seks, nie jesteś mu juz do tego potrzebna. Pewnie się znudził.
- Nie spotkałam jeszczew takiego, co by się mną nie znudził...
- Bo tobie też chodzi tylko o seks!!! Tak to wygląda!!!! Poczekaj, może w końcu spotkasz kogoś, kto spojrzy na ciebie jak na człowieka, a nie tylko jak na dupę. Zaprzyjaźnij się z facetem.
- Mam dość tyvch rad!!!! Żądza mni eroznośi... Poza tym między mną a Grubum naprawdę było coś magicznego, jakaś telepatia czy coś... Nawet dziś, to że przyszedł to nie przypadek. Wystarczy że o nim pomyślę i już mi jest inaczej...
- Wmawiasz sobie, spójrz realnie!!!!
- Może jestem z innej bajki, nie potrafię, nie widzę świata w realnych barwach... - zagaiła filozoficznie - Chodźmy stąd. Pojeździmy po mieście??
- Czemu nie?? - to mówiąc pociągnął jeszcze duży łyk z butelki - Pojedziemy do lasu, chcesz?

Wyszli na ulicę. Wsiedli do ssybkiego samochodu Czapli i pomknęli z szybkością światła...
Muzyka, której słuchał w aucie, rozsadzała po prostu bębenki w uszach. Ale co tam!!!! Niebawem mijali juz przedmieścia. Ulice były coraz słabiej oświetlone.

- Brakuje mi jakiejś głębi... To wszystko jest sztuczne i puste... Nie wiem już gdzie mam od tego uciec... -raptem wypaliła.
- Napij się, przejdzie ci... - Czapla znowu podał jej butelkę i bardziej popdkręcił muzykę.
W końcu wjechali do lasu. Reflektory rozjaśniły ciemności.. Mknęli jakąś krętą, leśna drogą.
- Właściwie po co tu przyjechaliśmy>>
- Jestem umówiony. Zaraz jeszcze ktos przyjedzie.
Niebawem dotarli na małą polanę. Po chwili nadpłynął inny samochód. Siedziało w nim dwóch facetów. Jeden z nich wysiadł i dał coś Czapli. Wymienili parę zdań. Dziewczynka łypnęła na niego znienacka i z ukosa.., wysuwając lekko głowę z okna samochodu. Spodobał się jej... Po chwili tamten podszedł do niej i zagaił namiętnym, niskim głosem:
- Może się poznamy...?? Jestem Wesołym Chłopakiem...
- Super!!!! - odpaliła z gracją mrużąc oczy i prężąc biust.
- Zapraszam na małą kolacyjke, do mnie...
- Sure, why not?? A już myślałam, że ten wieczór skończy się tak nudno jak się zaczął...
Nagle poczuła przypływ nowych sił życiowych!!!!Zmysłowy zapach tamtego jeszcze unosił się powietrzu: jakaś ostra, zajebista woda toaletowa, na pewno nie z bazaru!!!! Zapowiadało się coś ciekawego... Znowu zapakowali się wszyscy do samochodów i pojechali z powrotem do miasta.

W końcu weszli do szpanerskiego apartamentu Wesołego chłopaka. Przyćmione Swiatło stwarzało zagadkowy nastrój...
Na czerwonych ścianach wisiały grafiki: samotne, gołe, wesołe baby. W rogu stał tapczan w kształcie wielkiego, długiego fallusa, a pod oknem duży szklany stół ze złotą rzeźbą nagiej kobiety podtrzymującej blat swoim biustem i rozchylonymi kolanami. Wszyscy zamarli z wrażenia i podziwu...
Chłopak wyciągnął butelkę i postawił na stole.

Uwinął się też szybko z kolacją, przyugotowaną własnoręcznie. Specjalizował się w delikatnych piersiach z drobiu zaprawianych na ostro z dodatkiem zielonego grochu. Jego kolegą był także wielki, chichotliwy mężczyzna, z grubum łańcuchem na grubej szyi. Zwali go Mirek z Sosnowca. Niedługo trwałoi zaprzyjaźnianie się... Radosny chłopak w chwilach przerwy między gotowaniem, a podawaniem przyssał do Dziewczynki swoje pełne, mięsiste usta. zaś chichoczący Mirek, lekko zezując, ciągle łypał na zadki kolegów i podniecony gładził się po masywnych udach. W końcu wszyscy leżeli rozebrani na tapczanie i robili sobie masaż relaksacyjny...

Niedojedzone piersi z drobiu spoczywały na półmisku dymiące, dyszące, rumiane, w objęciach zielonego grochu...
Niebawem kopulacja była już ostra. Cały tapczan trząsł się i jęczał jak w straszliwych mękach... A oni "torturowali" swoje biedne, spragnione ciała.... Ułożyli sie w mały czworokąt lub tak zwany poczwórny sandwich, jak kto woli. Kolega Mirek jako, że lubił mężczyzn wziął swego przyjaciela od tyłu, a reszta tradycyjnie... Wkrótce sperma popłynęła na ściany, na meble, na ciała... Po skończonym seksie, Wesoły chłopak chłodno powiedział:
- Ok, fajnie było, ale jutro mam robotę, więc rozumiecie.
- Jasne. Spadamy.

Na pożegnanie jeszcze zwrócił się do Dziewczynki:
- Niezła dupa z ciebie, może się kiedyś spotkamy na mały seksik. Zadzwonię.

Wyszli. Czapla odwiózł ją do miasta i wysadził przed jakąś knajpą.
- Gdyby nie ty, tobym się dziś całkiem załamała. Szkoda, że nie jesteś wolny...
- Takie życie. Dobrze się bawiłem, ale teraz już muszę spadać do dziewczyny, do dzieci. Pa.
- To pa.

Wszyscy rozeszli się w swoje strony. Znowu zrobiło się pusto i zimno. Zaczęła włóczyć się ulicami. Nie miała już zamiaru nic sprzedawać, ani szukać chętnych. Smutek i beznadziejność znowu ją dopadły. Postanowiła sama pociągnąć macha. Usiadła sobie pod ścianą którejś z knajpek w cichym zaułku. Chciała poczuć się lepiej. Zapaliła jednego skręta... Potem drugiego i jeszcze jednego... Później wciągnęła trochę boiałego proszku... Poszła już na całego... Coś się zmieniło wokół niej.... To było inne życie. Świat stał się bardziej kolorowy i piękny, ludzie także milsi.... Zobaczyła gwiazdy, wiele ich było... Jedna z nich nagle zaczęła spadać Była coraz bliżej... Jej blask rozświetlał już mały zaułe. Zrobiło się wspaniale.......
W tym świetle rozpoznawała jakieś postacie.... Wokół stali znajomi i jeszcze ktoś... To był jej ukochany Sebek zwany Grubum. Wyciągnęła rękę... On podał jej dłoń... Wstała i odlecieli razem do góry..., daleko...,daleko... Wszystko wirowało, gwiazdy migotały obok niej... Było cudownie, bez żadnych problemów... Sebek taki wspaniały, cos mówił do niej..., opowiadał..., snuł bajeczne plany..., a w przestrzeni kosmicznej rozbrzmiewała jego ulubiona muzyka disco... Chyba był to Modern Talking??

Rano ludzie znaleźli nieprzytomną małą dilerkę leżącą na chodniku, z dużą garścia marychy w jednej dłoni i garścią zapałek w drugiej. Ktoś z tłumu z powiedział politowaniem:
- Patrzcie, wygląda jak "dziewczyunka z zapałkami" tylko oprócz nich trzyma tam coś jeszcze... Chyba miała jeden wieczór inny niż wszystkie...

Bajki przez życie pisane Edyty Górskiej


[ hmmmm taka Edyta Górska to ma życie! ;) ]

Komentarze

Kret (niezweryfikowany)

Nie czytalem. szkoda czsu. zlewam z założenia

ja (niezweryfikowany)

denne.. styl dupny.. i jakies takie niepoczytliwe..

kasa-nowa (niezweryfikowany)

denne.. styl dupny.. i jakies takie niepoczytliwe..

iendza (niezweryfikowany)

No niezle opowiadanie...maryska z zapalkami brzmialo by lepiej ;)

Radegorn (niezweryfikowany)

nieee no, beznadzieja. nudaaa!

amfi (niezweryfikowany)

"Ja to UKF, a on to ultra krótkie"

a ja to zakres od 88 do 108 MHz
takze jush zupelnie co innego :P

KG (niezweryfikowany)

żenada, żenada i jeszcze raz żenada
płacz i zgrzytanie zębów

naprawde dawno nie czytałem czegoś tak hujowego

TO MUSI SIE ZNALEŹĆ NA STRONIE GŁÓWNEJ NEURO GROOVE!!!

Anonim (niezweryfikowany)
Mnie się podoba. Ma klimat, coś w sobie ma. Fajnie sie czyta. Nawet nie trza nic wciągać i daje kopa.
Anonim (niezweryfikowany)
Git! Podoba mi się..
aa (niezweryfikowany)

ttttaaaaa....kurwa 10 tych skrętów wypaliła....
co za bajzel

Karlan (niezweryfikowany)

Nieźle

osa (niezweryfikowany)

Ale qrwa gowniana historia, Ja pierdole ale gowno kto to napisal??

Oceniacz (niezweryfikowany)

Mi się podobało. Zakończenie, troche takie nieekhmowate, jakby autorka sobie przypomniała, że nazajutrz zajęcia zaczyna o 8rano, a nie o 9:30, ale to szczegól w ogół. Klimat zamotał też trochu dobór muzyki. Na całokształt opowiadania miast techno(bibka) i łupiącej w bębenkach muzyki z samochodu wybrałbym jakiś senny mglisty jesienny Jazz/blues, albo coś w te senne barwy. Opowiadanie ciekawe, o tyle, że nie wiadomo czy czytać je płyciawo, jak leci wraz z klimatem pożółkłych ścian i kamiennicznej stęchlizny, czy raczej doszukiwać się głębszej metafory, powtarzalności zmierzającej do okrągłej całości. Opowiadanie nie jest złe zważywszy na fakt, że autorka nie chciała podnakręcać klimatu wtrącając ponad stan młodzieżowe klimaty, a jedynie upłynniając wszystko w swym przeplocie. Czytelnicy przyzwyczajeni do nietypowych opowiadań zawiedli się dlatego, że spodziewali się czegoś ekstra, czegoś z innej beczki, a tu nic tylko znane opermutowane wyobraźnią klimaty. KonEC

eM (niezweryfikowany)

Mi się podobało. Zakończenie, troche takie nieekhmowate, jakby autorka sobie przypomniała, że nazajutrz zajęcia zaczyna o 8rano, a nie o 9:30, ale to szczegól w ogół. Klimat zamotał też trochu dobór muzyki. Na całokształt opowiadania miast techno(bibka) i łupiącej w bębenkach muzyki z samochodu wybrałbym jakiś senny mglisty jesienny Jazz/blues, albo coś w te senne barwy. Opowiadanie ciekawe, o tyle, że nie wiadomo czy czytać je płyciawo, jak leci wraz z klimatem pożółkłych ścian i kamiennicznej stęchlizny, czy raczej doszukiwać się głębszej metafory, powtarzalności zmierzającej do okrągłej całości. Opowiadanie nie jest złe zważywszy na fakt, że autorka nie chciała podnakręcać klimatu wtrącając ponad stan młodzieżowe klimaty, a jedynie upłynniając wszystko w swym przeplocie. Czytelnicy przyzwyczajeni do nietypowych opowiadań zawiedli się dlatego, że spodziewali się czegoś ekstra, czegoś z innej beczki, a tu nic tylko znane opermutowane wyobraźnią klimaty. KonEC

Myrmelion (niezweryfikowany)

No i jakie wspaniałe, urozmaicone opisy scen erotycznych;) Wszędzie tylko "kopulowali" ...

Oceniacz (niezweryfikowany)

Naprawde żałuję, że "dziewczynka" nie obudziła się na tamtym świecie. Byłby wątek dramatyczny, a tak zostało tylko zasrane zycie małej gnidy....Odwagi "dziewczynko", może następnym razem Ci się uda przejść na drugą stronę (ku radości wielu).

Myrmelion (niezweryfikowany)

Ehh, naciągane troche. Zwłaszcza końcówka. Przecież to zielsko z jej ręki momentalnie by zniknęło...

Aga (niezweryfikowany)

denne.. styl dupny.. i jakies takie niepoczytliwe..

AT (niezweryfikowany)

Czyli jak grzeczna dziewczynka wyobraza sobie zycie niegrzecznych dziewczynek ;]

KeLt (niezweryfikowany)

to chyba pisał jakiś analfabeta strasznie hujowe

Gordon (niezweryfikowany)

żenada, żenada i jeszcze raz żenada
płacz i zgrzytanie zębów

naprawde dawno nie czytałem czegoś tak hujowego

TO MUSI SIE ZNALEŹĆ NA STRONIE GŁÓWNEJ NEURO GROOVE!!!

Rodzynka (niezweryfikowany)

No i jakie wspaniałe, urozmaicone opisy scen erotycznych;) Wszędzie tylko "kopulowali" ...

omo (niezweryfikowany)

Naprawde żałuję, że "dziewczynka" nie obudziła się na tamtym świecie. Byłby wątek dramatyczny, a tak zostało tylko zasrane zycie małej gnidy....Odwagi "dziewczynko", może następnym razem Ci się uda przejść na drugą stronę (ku radości wielu).

molty (niezweryfikowany)

Ehh, naciągane troche. Zwłaszcza końcówka. Przecież to zielsko z jej ręki momentalnie by zniknęło...

AleX (niezweryfikowany)

denne.. styl dupny.. i jakies takie niepoczytliwe..

Zajawki z NeuroGroove
  • Amfetamina

To był kolejny, czwarty dzień bez snu. Miałam robotę do wykonania i białczyłam non-stop. Byłam już tak zmęczona, ze myślałam tylko o tym, żeby się położyć.W końcu rzuciłam się na łóżko, zamknęłam oczy. Nagle poczułam się bardzo dziwnie, narastał we mnie niepokój, wiedziałam już, że coś się ze mną dzieje.

  • Etanol (alkohol)
  • Kodeina
  • Pozytywne przeżycie
  • Tytoń

beznadziejne samopoczucie; nadzieja na poprawę stanu psychicznego; w domu; plener

Mam 20 lat i życie podobne do Waszego... a może jednak nie. Od czterech lat cierpię na fobie społeczną, myślę że spory wpływ na jej powstanie miała marihuana. Czym jest fobia? Najkrócej mówiąc, jest to strach i lęk przed ludźmi i ich oceną. Po więcej informacji na ten temat odsyłam do Google. Zrozumieć jak ciężko żyje się z takim schorzeniem może tylko ten kto na to cierpi. Ostatnie cztery lata uznaje za pustkę w swoich wspomnieniach i życiu, a koda pozwala mi na chwilowe wyciszenie i pozwala mi na odczucie radości z życia... Traktuję ją trochę jak lek na swoją fobię.

  • Marihuana
  • Pozytywne przeżycie

Dobre nastawianie, spokój w domu.

Marihuana to zadziwiająca roślina... nie mogę wyjść z zachwytu do niej. Paliłem 4 razy i za każdym razem zupełnie inny stan. Dzisiaj opiszę wam jeden z ciekawszych przypadków. Zrobię to starannie, ponieważ mam świeże wspomnienia i liczne nagrania wideo, czy też głosowe, których celem było, jak zwykle, jak najlepsze uchwycenie skutków przygody narkotykowej i zapamiętanie szczegółów. Można więc stwierdzić, że będzie to bogaty w filozoficzne pytania, zabawne cytaty zjaranego, ekspresyjne opisy i niecodzienne sytuacje opis.

  • Grzyby halucynogenne
  • Tripraport

Późny wieczór, dobre nastawienie, organizm wypoczęty po kilkugodzinnej drzemce, w ciągu dnia sporo ruchu, przed chwilą jeszcze wieczorny spacer i rozmowa telefoniczna z dziewczyną, której mogłoby nie być (rozmowy oczywiście), gdyż wyprowadziła mnie nieco z równowagi. Szklanka soku porzeczkowego z własnoręcznie przygotowanego koncentratu z ubiegłego lata.

23:30

Dobre nastawienie, organizm wypoczęty po kilkugodzinnej drzemce, w ciągu dnia sporo ruchu, przed chwilą jeszcze wieczorny spacer i rozmowa telefoniczna z dziewczyną, której mogłoby nie być (rozmowy oczywiście), gdyż wyprowadziła mnie nieco z równowagi. Półtorej godziny temu szklanka soku porzeczkowego z własnoręcznie przygotowanego koncentratu z ubiegłego lata. 

randomness