Jest legalny i gorszy od heroiny. "Ludzie łamią sobie palce, by dostać receptę"

W porównaniu z heroiną zabija jeszcze szybciej. Czy fentanyl zbierze swoje żniwo także w Polsce? Z Robertem Banasiewiczem, terapeutą uzależnień, byłym heroinistą rozmawia Joanna Mąkosa z TOK FM.

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

TOK.FM
Joanna Mąkosa

Odsłony

3353

Fentanyl to "legalna" heroina, ale nie trzeba przyjmować jej dożylnie. Zabija jeszcze szybciej. Czy ten narkotyk zbierze swoje żniwo także w Polsce? Z Robertem Banasiewiczem, terapeutą uzależnień, byłym heroinistą rozmawia Joanna Mąkosa z TOK FM.

Joanna Mąkosa, TOK FM: Z przedawkowania fentanylu i leków opioidowych w USA dziennie umiera 140 osób. Czy ta epidemia dotrze do Polski?

Robert Banasiewicz: Mam nadzieję, że uda nam się wyciągnąć lekcję z tego, co się dzieje w Stanach. Trump wprowadził tam stan kryzysowy, również po to, żeby skontrolować konsorcja farmaceutyczne. Prosta zasada, firmy płaciły lekarzom za wypisywanie recept na opioidy. Ale w Polsce problemem jest inny. To leki antydepresyjne, silne środki przeciwlękowe, benzodiazepiny. Do mojego ośrodka przychodzą 13-14 latki już "ustawione" na lekach. Wypisuje się je bardzo lekką ręka. Są silnie uzależniające, a wychodzenie z uzależnienia jest dużo trudniejsze i bardziej długotrwałe niż wychodzenie z heroiny. Trzeba odstawiać je powoli, to trudny proces, uzależnienie psychiczne jest straszne.

Jak to się dzieje, że dzieciaki są już na lekach?

Jeśli pójdziemy teraz do psychiatry ja po godzinie wrócę do pani z całym wachlarzem antydepresantów. Jeśli powie Pani lekarzowi, że ma pani stany lękowe, nie może spać, leży pod kocem i czuje się beznadziejnie – wyjdzie Pani z naręczem leków. Nie miałem dzieciaka, który nie był ustawiony na lekach. To łatwe. Dajemy dziecku antydepresant, on elegancko go wycisza, spowalnia i jest ok. Wszyscy czują się dobrze. Usuwa się objawy, zamiast dochodzić do sedna problemu podczas psychoterapii. Żyjemy szybko, świat jest zwariowany, to najprostsze rozwiązanie.

Jedna na 3 osoby w wieku 14-18 lat nie miała do czynienia z substancjami psychoaktywnymi. To dużo. W mediach widać tylko kampanie antydopalaczowe.

Bo to fajnie wygląda w telewizorze, postraszenie gościem, który krzyczy i lata nago po ulicy. Ale w międzyczasie inny 10-latek odpala w bramie fajkę czy otwiera piwo. To jest problem. Ta inicjacja, odurzenie. Papieros to też narkotyk.

Nie porównuje Pan chyba papierosów do heroiny?

Weźmy takiego 15-latka, który spędza 8 godzin w szkole, po szkole ciśnie na angielski czy jakiś inny chiński fortepian, potem siedzi nad zadaniami domowymi. Ojciec jest za granicą albo starzy ze sobą w ogóle nie gadają, siostra we wszystkim jest lepsza i on to musi ogarnąć. No przecież on też ma potrzebę od tego odpocząć. Jeśli ktokolwiek mu pokaże, że jak się odurzy, napije piwka, zapali, to odpoczywa i jest fajnie, to przecież wiadomo, że jutro też będzie chciał to zrobić. Trzeba przekonywać młodych, że tacy jacy są, są wystarczająco dobrzy. Nie muszą być lepsi po trzech piwach.

Czego mamy się w takim razie bać? Nie narkotyków czy dopalaczy?

Ja nie boję się narkotyków, ja się boję, że my się doprowadzamy do stanu, w którym przestajemy rozmawiać, uważać na siebie. Szukając przynależności, pójdziemy wszędzie, gdzie nas zaakceptują. Mam 15 lat, biorę bo chcę, bo jest fajnie. Ćpun? Jaki ćpun?! To nie ja. Mówimy o tym wciąż tylko na zasadzie ciekawostek, albo opowiadamy o dramatach.

To co robić? Edukacja, profilaktyka, pogadanka w szkole?

Z pogadankami to się można wypchać. Nastolatki mają filtry na pogadanki. Śmieją się z tego, trzeba wejść w reakcję z nimi.

W 45 minut lekcji?

Trzeba się tego nauczyć. Wystarczy na początku posadzić ich w kółku i spróbować nawiązać kontakt. Edukacja emocjonalna powinna być przedmiotem szkolnym. Chociaż dwie lekcje w tygodniu. Jest 400 uczuć i emocji, ludzie nie potrafią ich nazwać, nie potrafią odpowiedzieć na pytania: Jak się czujesz, czego chcesz? Nie można pouczać, trzeba pytać jak sobie radzą w życiu, w tym zwariowanym świecie, w którym na portalach społecznościowych są protezy ludzkich relacji i to one dominują.

Co się stało w USA, skąd ta opiatowa epidemia?

Na to pytanie nie ma jednoznacznej, prostej odpowiedzi.

Okazało się, że heroina to za mało?

Za mało. W Stanach mamy już do czynienia z masową epidemią.

Nie przyszło mi do głowy, że może być coś jeszcze silniejszego niż heroina.

To nie jest takie proste do wyjaśnienia. W Ameryce używanie narkotyków jest nielegalne. Nie chodzi o posiadanie czy sprzedawanie, ale o używanie. Nie wolno mieć sprzętu do używania narkotyków. Jeśli nie ma pani recepty upoważniającej do posiadania igły do strzykawki, a policjant przy rutynowej kontroli drogowej znajdzie u Pani taką strzykawkę, jest duże prawdopodobieństwo, że straci pani prawo jazdy. W związku z tym jest duży, dobrze rozwinięty rynek substancji legalnych: Oksykodon, Vicodin, Fentanyl. Przepisuje je lekarz, można je mieć zgodnie z prawem.

To przecież nie są nowe substancje.

Oczywiście że nie, to opioidy znane od lat. Ale one wracają. Można powiedzieć, że wraca nowa Era Wodnika, szczególnie na wschodnim wybrzeżu USA, w New Jersey, w stanie Nowy Jork w Connecticut. Fentanyl to nie tylko dostępność, ale i potężniejsze doznania. I jest totalnie poza kontrolą. Jest 100 razy silniejszy niż heroina, narkomani mówią, że 300. Na rynku narkotyków zaczęło się sprzedawanie mniejszych ilości heroiny z domieszką syntetycznego fentanylu. I pojawiły się masowe przedawkowania. Bo tak jak znane jest działanie klasycznego narkotyku, tak tego kompletnie nie można skontrolować. A heroina kosztuje 3 dolary, to tyle co galon benzyny, tyle co nic.

Jak to się stało, że ten lek jest w USA tak powszechny?

Nie chcę być wyznawcą teorii spiskowych, ale zdaję sobie sprawę z tego, że żyjemy w rzeczywistości kreowanej przez korporacje farmaceutyczne. Czy to w Polsce, czy w USA. Większość z nas bierze dziennie kilka tabletek, na przeziębienie, na włosy, na paznokcie, witaminy. Na fentanyl wystarczy recepta.

Heroina kojarzy się ze strzykawką, meliną, brudem. Syntetyczny fentanyl, opioidowy lek, w plastrze to już zupełnie inne skojarzenia. Może też dlatego stał się taki popularny?

Tak, ale tylko na początku. Na koniec zawsze jest strzykawka, nie da się w sposób kontrolowany brać opioidów. Można zacząć od kodeiny, Vicodinu, ale większość skończy ze strzykawką.

Stan kryzysowy, który w związku z opiatowa epidemią w USA wprowadził Donald Trump jest jakimś rozwiązaniem problemu?

Zwróceniem uwagi. I to ma sens, Zaczęto przyglądać się lekarzom, którzy przepisują fentanyl ludziom, którzy nie mają do tego wskazań, nie cierpią na raka, nie maja silnych bóli. Zdarzają się sytuacje, kiedy narkomani, żeby wyłudzić fentanyl łamią sobie palce – sam tak robiłem, żeby dostać leki. Głód opioidowy jest tak silny, że kiedy boli cię wszystko, dosłownie wszystko, to nie ma znaczenia, czy będzie bolał jeszcze jeden palec. Brałem heroinę przez 15 lat, naprawdę wiem, co mówię.

Łatwo zdobyć taką receptę?

Sposobów jest mnóstwo, ale droga zdobywania fentanylu jest już bardzo często "narkomańska". Weźmy plastry z fentanylem, których używają pacjenci z przepisu lekarza w leczeniu ciężkiego, przewlekłego bólu. Plaster wyrzuca się po trzech dniach, a zawiera jeszcze 80 proc. substancji czynnej. Wystarczy go żuć. Narkomani wiedzą dokładnie, gdzie tego szukać .

Ma Pan pacjentów z Polski?

Mam pacjentów i z Polski, i ze Stanów. Ci z USA to 100 proc. opiaty, heroina dożylna, donosowa, ale zawsze ostatecznie pojawia się strzykawka.

Znowu Pan to mówi. Zawsze się kończy się na strzykawce?

Tak, bo to jest dopiero haj. Kiedy podaje się narkotyk dożylnie to najwyższa forma doznania euforii. Dlatego najłatwiej w ogóle nie zacząć. Marek Kotański mówił: Nie wszyscy którzy palili marihuanę skończyli biorąc heroinę, ale wszyscy, którzy brali heroinę, palili marihuanę. To jest prosty mechanizm. Trzeba być czujnym.

Oceń treść:

Average: 9.7 (7 votes)

Komentarze

pierdziel (niezweryfikowany)
to jak szpryca to najwyższe doznania, to na co czekać więcej! hop do apteki i w zyle tralala dzieki, panie terapeuta. pozdro600
Zajawki z NeuroGroove
  • Etanol (alkohol)
  • LSD-25
  • Miks

Nastawienie na ciekawą wycieczkę, bez wygórowanych oczekiwań, radość, że udało się dostać substancję po 1,5 roku poszukiwań. W towarzystwie dwóch kumpli - W., z którym kwasiłem już wcześniej i D. Wyprawa do lasów w pobliżu domu D., listopadowe popołudnie, które szybko zmieniło się w wieczór a potem także noc.

Minęło już półtorej roku od mojej pierwszej i zarazem ostatniej próby z LSD, więc kiedy udało się zdobyć papierki bardzo się ucieszyłem. Planowaliśmy razem z kilkoma kumplami zrobić większą wycieczkę. Generalnie chętnych było dość dużo, bo chyba z 7 czy 8 osób, ale nie mogliśmy znaleźć wspólnego terminu, który by wszystkim pasował. Zadecydowaliśmy więc razem z W i D, że zrobimy jedną mniejszą wyprawę zanim zbierzemy się na tę dużą, właściwą.

  • Anadenathera peregrina



  • Substancja: yopo (Anadenathera peregrina)

  • Doświadczenie: mj, hasz, gałka muszkatołowa

  • S&S: w domu, z kumplem, wciągam tylko ja, całkiem pozytywny nastrój, ciekawość działania tryptamin, nastawienie na pozytywne przeżycia





  • Bromo-DragonFLY
  • Marihuana
  • Tripraport

dom + muzyka


Tytułem wstępu - kolejne "najprawdziwsze LSD", które okazało się być bromoważką. Nie wiem już co o tym myśleć - wiele osób na forum zarzekało się, że Śiwa to LSD. Możliwe, że ktoś faktycznie miał LSD na tym kartoniku, ale to co ja miałem na pewno nim nie było.

Dodam, że jeżeli Śiwa jest uznawana przez niektórych za mocny karton, to niestety jej moc jest znikoma w porównaniu z kwasem.

Krótko czas działania:
T+20 min – nienaturalne polepszenie humoru, gadatliwość
T+1 h – mrowienie ciała, dreszcze

  • Bad trip
  • LSD-25
  • Marihuana

Dobre nastawienie, trip z ziomkami w moim własnym domu. Wakacje

Na początku warto by było wspomnieć, że pomimo tego, że mam obecnie 19 lat to sporo przeżyłem, w ostatnich latach „tylko” depresję, próby samobójcze, szpitale psychiatryczne, bezustanne używanie substancji (wszystko co było, głównie stymulanty, alkohol, benzo, kodeina oraz oczywiście marihuana której używam właściwie codziennie od 14/15 roku życia). Przez używki i moją psychikę zacząłem łamać prawo, co ciągnie się za mną do dziś. Jednak gdy byłem młodszy (14 lat) trafiłem do szpitala na prawie tydzień pod kroplówkę ze względu na zatrucie atropiną.