Proces kokainowego gangu

Rozprawa w największym dotąd procesie narkotykowego gangu.

Anonim

Kategorie

Odsłony

3848

Dziś proces "kokainowego gangu"

Dziś rusza proces "kokainowego gangu". Będzie to jeden z największych procesów w polskim sądownictwie. O przemyt kokainy warszawska Prokuratura Okręgowa oskarżyła 45 osób.

Grupie zarzuca się m.in. że w latach 1994-2000 przemyciła ok. 2,5 tony kokainy, wartej szacunkowo ok. 700 mln dolarów. Na ławie oskarżonych zasiada m.in. jeden z domniemanych bossów "Pruszkowa" - Leszek D. ps. Wańka. Za zarzucane czyny oskarżonym grożą kary do 10 lat więzienia.

Aby móc pomieścić w jednej sali oskarżonych, konwojentów, sędziów, prokuratorów, obrońców i publiczność, na budynek sądu zaadaptowano koszary po Nadwiślańskich Jednostkach Wojskowych na warszawskim Bemowie. Procesowi towarzyszą specjalne środki bezpieczeństwa.

Wejście do sali zabezpieczone będzie wykrywaczami metalu. Sala rozpraw będzie poprzedzielana szybami kuloodpornymi, która rozdzieli oskarżonych, publiczność i sędziów. Przebieg rozprawy będzie monitorowany za pomocą kamer, a nad całością czuwać będzie prawie 200 policjantów, w tym antyterroryści.

Aby wejść do sali trzeba będzie mieć specjalny identyfikator ze zdjęciem. Identyfikatory takie będą mieli nawet członkowie rodzin oskarżonych.

Kokainowy proces: Pierwsza odsłona

O godz. 10.00 we wtorek miała się rozpocząć rozprawa w największym dotąd procesie narkotykowego gangu. Ze względów bezpieczeństwa nie ma łączności z dziennikarzami na sali sądowej.

Rozprawa - odbywająca się przy niespotykanych środkach bezpieczeństwa - miała się rozpocząć o godz. 10.00. Dziennikarzom wchodzącym na salę rozpraw odbierano jednak telefony komórkowe. W trakcie rozprawy nie mogą oni również wychodzić z sali. W związku z tym do czasu zakończenia rozprawy nie będzie można potwierdzić, że proces się rozpoczął.

Na potrzeby tego procesu zaadaptowano gmach po dawnej jednostce wojskowej na warszawskim Bemowie. O przemyt kokainy warszawska Prokuratura Okręgowa oskarżyła 45 osób. Grupie zarzuca się m.in., że w latach 1994-2000 przemyciła ok. 2,5 tony kokainy wartej szacunkowo ok. 700 mln dolarów. Według prokuratury, grupa wyszukiwała osoby, którym proponowano atrakcyjne wyjazdy do Ameryki Południowej w zamian za wyświadczenie "drobnej przysługi".

Przysługą tą było przemycenie narkotyków z Ameryki Południowej. Narkotyki rozprowadzane były w krajach Europy Zachodniej i przeważnie nie trafiały do Polski. "Mózgiem" grupy był najprawdopodobniej Tadeusz S; na ławie oskarżonych zasiądzie także Leszek D. pseudonim Wańka, uważany za jednego z bossów pruszkowskiej mafii.

45 osobom, w tym pięciu kobietom, postawiono w sumie 138 zarzutów. W areszcie przebywa 38 osób. Akt oskarżenia liczy prawie 300 stron. Jego sporządzenie było możliwe dzięki zeznaniom m.in. trzech świadków koronnych. Oskarżonym zarzuca się m.in. udział w zorganizowanej grupie przestępczej, nielegalny handel kokainą, nielegalny przewóz kokainy oraz fałszowanie dokumentów. Oskarżonym grożą kary do 10 lat więzienia.

"Kokainowy proces" opóźnia się

O godz. 10.00 we wtorek miała się rozpocząć rozprawa w największym dotąd procesie narkotykowego gangu.

O przemyt kokainy warszawska Prokuratura Okręgowa oskarżyła 45 osób. Grupie zarzuca się m.in., że w latach 1994-2000 przemyciła ok. 2,5 tony kokainy wartej szacunkowo ok. 700 mln dolarów.

Otwarcie przewodu sądowego opóźniają wnioski o wyłączenie do osobnego postępowania lub o zmianę obrońców składane przez adwokatów i ich klientów.

Na 45 oskarżonych w sądzie stawiło się we wtorek 44. Obrońca nieobecnego oskarżonego złożył wniosek, by ze względu na zły stan zdrowia jego klienta wyłączyć sprawę do osobnego postępowania. Prokuratura uznała, że jeżeli miałaby to być jedyna przeszkoda, by rozpocząć proces, to sprawa tego oskarżonego mogłaby być skierowana do odrębnego postępowania.

Tymczasem inni obrońcy składają kolejne wnioski o to, by wyłączyć sprawy do odrębnego postępowania. Niektórzy wnoszą też, by zwolnić ich z obowiązku obrońcy z urzędu.

Rozprawa odbywa się przy niespotykanych środkach bezpieczeństwa. Dziennikarzom wchodzącym na salę rozpraw odbierano telefony komórkowe. W trakcie rozprawy nie mogą oni również wychodzić z sali.

Na potrzeby tego procesu zaadaptowano gmach po dawnej jednostce wojskowej na warszawskim Bemowie.

Według prokuratury, grupa wyszukiwała osoby, którym proponowano atrakcyjne wyjazdy do Ameryki Południowej w zamian za wyświadczenie "drobnej przysługi". Przysługą tą było przemycenie narkotyków z Ameryki Południowej. Narkotyki rozprowadzane były w krajach Europy Zachodniej i przeważnie nie trafiały do Polski.

Na trop grupy wpadł Urząd Ochrony Państwa, kiedy z północno- wschodnich województw na luksusowe wyjazdy do krajów Ameryki Południowej wybierały się osoby, których status materialny nie pozwalał na to: bezrobotni, uczniowie. UOP zaczął łączyć fakty, kiedy Polaków z tych województw zaczęto zatrzymywać w krajach Ameryki Południowej za przemyt narkotyków.

"Mózgiem" grupy był najprawdopodobniej Tadeusz S; na ławie oskarżonych zasiądzie także Leszek D. pseudonim Wańka, uważany za jednego z bossów pruszkowskiej mafii.

Na salę rozpraw przybył minister sprawiedliwości Stanisław Iwanicki oraz desygnowana na nowego ministra sprawiedliwości w rządzie Leszka Millera sędzia Barbara Piwnik. Iwanicki powiedział, że taka sala sądowa - ze specjalnymi zabezpieczeniami i wybudowana specjalnie na potrzeby procesu - jest dobrym przykładem tego, jak powinno się gwarantować bezpieczeństwo. Pytany o koszty wybudowania sali Iwanicki odpowiedział, że wydano na to "tyle, ile potrzeba".

Oceń treść:

0
Brak głosów

Komentarze

xxxx (niezweryfikowany)
czemu nikt nic nie pisze
Tow.X (niezweryfikowany)
nie wiem czy sie ze mna zgodzicie, ale grzybki sa najlepsze! jesli ktos uwaza inaczej zapraszam do dyskusji- napewno go przekonam do mojego zdania, z tej prostej przyczyny ze wiem ze mam racje :)
UGH (niezweryfikowany)
ktora teraz jest godzina???????
molasar (niezweryfikowany)
nie wiem czy sie ze mna zgodzicie, ale grzybki sa najlepsze! jesli ktos uwaza inaczej zapraszam do dyskusji- napewno go przekonam do mojego zdania, z tej prostej przyczyny ze wiem ze mam racje :)
ziutek666 (niezweryfikowany)
nie wiem czy sie ze mna zgodzicie, ale grzybki sa najlepsze! jesli ktos uwaza inaczej zapraszam do dyskusji- napewno go przekonam do mojego zdania, z tej prostej przyczyny ze wiem ze mam racje :)
e78 (niezweryfikowany)
nie wiem czy sie ze mna zgodzicie, ale grzybki sa najlepsze! jesli ktos uwaza inaczej zapraszam do dyskusji- napewno go przekonam do mojego zdania, z tej prostej przyczyny ze wiem ze mam racje :)
Zenon z Kitom (niezweryfikowany)
Owa jazda z grzybami zdarzyła się parę lat temu pewnego deszczowego październikowego wieczora.od dawna planowalismy z moim kumplem urozmaicić szaleństwo grzybowe o przygodę z dala od szumnego centrum jak to zazwyczaj się robiło(czego nie polecam,kazdy kto jest w temacie wie o co łazi).Tak wiec zmówilismy się i postanowilismy zabrać kubek,śmieszne paliwka turystyczne i udać się do niedalekiej wsi gdzie pełno skałek by tam rozbic namiot na jedna noc by nie delektowac się jazdą od początku do końca bez przymusu powrotu do domu po spozyciu i frustracja z takiego faktu wynikajacą.Wypalilismy resztki zioła które zostao po niedawnym wypadzie do Krainy Tulipanów i znad pobliskiego jeżiorka udalismy sie na piechotę do miejsca docelowego.człapalismy tak po asfalcie szukajac miejsca by móc ugotowac wywar majacy nam umilić dalszą 10 kilometrowa drogę az w końcu znależliśmy.W sumie niedleko ulicy lecz za krzaczkiem w ciemnosciach wieczoru zaczęlismy gotowac wywar dla pierwszej osoby z około 40 grzyboluchów.tak sie pięknie złozyło ze zaczął padac deszcz i wszystko groziło przygaśnieciem,przerwaniem procesu gotowania i rozwodnieniem poprzez padający deszcz.Zakrywajac gotowanko własnymi,przemoknietymi kurtaszkami doprowadzilismy do szczęsliwego finiszu i do spozycia przeze mnie jako pierwszego wytypowanego cudownego eliksiru.Jako ze było puzno i mokro postanowilismy zaraz po moim wypiciu udac sie na pobliski przystanek by dojechac tam gdzie chemy autobusem MPK.Przyjechał szybko wiec z tobołami wbilismy sie do niego i ruszylismy.czułem sie jeszcze nie najgorzej,przed nami 20 miut w pojeżdzie a tu kumpel zaczyna głosno gadać ze zapaliłby papierosa.Zrobił to o tyle ciekawie i niefortunnie ze skierował strumień dzwieku wprost przez ramię stojacej do niego w pblizu laski z gachem.laska sie wystraszyła oglądajac się na niego i powiedziała ze jej przykro ale nie ma.Wybuchlismy smiechem.Po przybyciu do miejsca docelowego postanowilismy zakupic browarki i kumpel poszedł do sklepiku a ja zostałem na zewnatrz czujac powoli narastajace gorąco w żołądku i głowie.Świat zaczął sie rozkrecać,w uszach cisnienie,pierwsze ziewniecia i ogromna chęc zarzycia rurki z tytoniem to było oznaka początku.Stalem pod sklepem patrzac na motajacego sie w środku kolegę smiejac sie w głos.dawno sie nie smiałem w głos,mineły moze trzy lata po pewnym zdarzeniu jak przestałem się uśmiechac i grzyby mnie teraz przebudziły.Poszlismy potem w dzicz gdzie pusto i ciemno i góry,skały z których rozciaga sie widok na wioche i pobliskie miasto.Nalegałem kumpla by szybko zrobił wywar dla siebie gdyz faza nasza stawała sie coraz bardziej niezsynchronizowana.Zrobił.Wypił.Połozylismy sie pod okapem skalnym na matach i czekaliśmy na wjazd drugiej osoby.Zaczeło sie niespdziewanie szybko i równie szybko załapaliśmy wspólny klimat.Patrząc na światełka miasta w oddali czulismy sie panami,wolni,ponad wszystkim od czasu do czasu smiejac sie z najbardziej błachych rzeczy rozumiejac sens tego wszystkiego w prostrzy sposób.Każdy problem dotyczący nas wcześniej był teraz do wytłumaczenia banalny,swiat był banalny,zycie w blokach gdzie na 50 metrach mieszka dziesieć rodzin kolejno nad soba połozonych było banalne,śmeszne,podziałspołeczeństwa na klasy odmienny.Przeplatalismy nasze wypowiedzi rubasznym głosem wypowiadane sekwencje ze czujemy się jak pępki swiata.Było zajebiscie do omentui gdy nie zrobiło się zimno i nie postanowilismy rozbić namiot i doń się schować.Wstalismy z naszych mat i jazda umilkła,niemalze zgineło to co było wceśniej,inna gadka,inne spojrzenie.poszliśmy spać i po wszystkim.Na koniec che dodać ze twarz kumpla po przygrzybieniu wydaje mi sie niemalze przegubowa,dwie pary oczu jedne pod drugimi i dłuuugi nos wystarczajacy na te dwie twarze,geby są po prostu obzydliwe...
adasko (niezweryfikowany)
witam wszystkich ... na wstępie chciałem powiedzieć że narkotyki to ogromne zło ... niszczy ludzkie osobowości to co w nas bylo od urodzenia najlepsze...przez narkotyki popadamy w tzw przez narkomanów psychofazy.... <br>W tym komentarzu napisze tylko o mojej przygodzie na grzybkach halucynogennych.W życiu zażywałem również inne narkotyki takie jak :marichuana :(palona przez ponad 3 lata codziennie kilka razy dziennie ... obecnie nie pale 22 dni i chyba udało mi sie odstawic ten specyfik)amfetamina: ( brałem z 5,6 razy i nie wezme nigdy więcej bo to straszny syf ... po zazyciu zawsze strasznie kuło mnie serce czułem sie okropnie) lsd[kwas] (łącznie w zyciu zjadlem 7 ... ale przewaznie jadlem po poł albo 3/4 ... miałem okres ze jadlem z kumplem kwasy przez miesiąc w kazdy weekend sobota , niedziela.Po takim meetingu mialem taką psychofaze ze myslalem ze ludzie mnie nie rozumieja co do nich mowie ze nie biorą tego na serio mialem zupelną pustke w głowie nie wiedziałem poprostu NIC... a gdy jedlismy juz ostatniego tripa i na zjeździe mialem straszne &quot;myślenie&quot; tzw moralniak po co ja to robie ? mialem straszną baje myslalem tylko kiedy mi to minie juz nigdy tego nie wezme...siedziałem na przystanku z kumplem myslalem ze juz gorzej byc nie moze wtedy zaczal padac strasnzy deszcz bylo zimno byla noc i wtedy kumpel rzucil haselko niby na zarty &quot;mi to sie chyba zawiesił ten kwas&quot; a ja potraktowalem to na serio myslalem ze zwariuje.Od tamtej pory nie jem tripów (jakies 1,5 roku i wiem ze nigdy nie zjem ) Kwasy strasznie skrzywiły moją psychike jestem zupelnie innym czlowiekiem niz bylem kiedys.Kiedys bylem dusza towarzystwa rozmowny dowcipny smieszny ..a teraz zamkniety w sobie malomowny smutny...To przykre ale taka jest prawda.Nastepnym narkotykiem który od jakiegos roku zazywam notorycznie co tydzień na imprezach techno jest extasy:w chwili obecnej nie zazywam juz duzo 3..5 ale kiedys jadlo sie po 7,8 ropsow na imprezie i tak co tydzien wiec latwo mozna sie domyslec ze w zyciu przez moj organizm przewinelo sie mnostwooo extasyyy(moi znajomi jedzą od 10 do 14 jeden koles zjadl 20!!!)po dropsach miewam ogromną depresje ... chce rowniez i ten narkotyk odstawic ale to bedzie chyba bardzo trudne...co prawda jazdy na extasie są cudowne ale jezeli moge kogos ostrzec to jezeli ktos nigdy tego nie bral niech nie bedzie ciekawy jak to jest i niech nie bieze bo później nie bedzie umial cieszyc sie z zycia bez tego specyfiku.No i teraz grzybki temat mojego posta...Grzybki fajna sprawa ale w ilosciach nie wiekszych niz 20 .. 30.Oczywiscie mam tu na mysli dobre swieze grzybki które &quot;MAJĄ MOC&quot;.Kiedys sie jadlo jadlem grzybki ale i ten narkotyk odstawilem.Nie jem grzybów (jakis rok) odkad mialem ciezka bombe.Ktoregos razu ... spalem sobie smacznie polozylem sie specjalnie wczesniej 22-00 bo musialem rano isc na konisje wojskową (08-00) a tu nagle 00-00 telefon dzwoni kumpel i mowi ze jest interes ze mozna kupic 1000 super mocnych grzybkow za &quot;grosze&quot; tylko ze musialbym wziac auto bo trzeba pojechac kawalek za miasto.(Łódź).PO dlugich namowach przelamalem sie i pojechalismy.Gdy sie z nimi spotkalem od razu zaznaczylem ze dzis nie jem bo jutro mam kilka spraw od rana do zalatwienia i zeby mnie nawet nie namawiali.Na co sie zdalo moje gadanie ? Oczywiscie kiedy moje oczy zobaczyly taka ilosc grzybkow i moj nos wyczul zapaszek grzyboszkow wszyscy razem podjelismy decyzje ze stestujemy sobie troszke.Na poczatku byla mowa po 25...30.W koncu gdy znaleźlismy sie u kumpla zjedlismy po 80 do tej pory nie rozumiem czemu to zrobilem.Byla godzina 02-30 jak sie zaczelo... dywan zaczal falowac widzialem gwiazdki w oczach... ale dołowała mnie mysl ze rano musze isc rano na komisje.. ciagle siedzialo mi to w glowie ... myslalem o tym i to mnie dołowało...Gdy wyszlismy na dwór zobaczylem ze wiezowce falują .. widzialem drzewa ktorych wczesniej nie bylo.Bylo nawet fajnie.. przez jakies 40 minut od rozpoczecia jazdy .. wtedy na komorke zadzownila moja matka .. gdzie jestem i czy jestem normalny.. ze jutro mam komisje rano.Nagrzybiony zaczalem jej tlumaczyc ze jestem u kumpla i ze zaraz wroce... wszedlem do sklepu kupilem sobie mleko na lepsze trawienie i poszedlem taki NAGRZYYYBIONY DO DOMU.Dobrze ze gdy wszedlem do domu matka nie zapalila swiatla bo moje oczy byly straszne gdy zobaczylem je w łazience.Wygladalo to tak jakbym na oczach mial jakas powłoke...wygladalo to strasznie..Najgorsze mialo nadejsc...POłozyłem sie spac..i sie zaczelo ... poprostu koszmar .. niesamowite mysli z głebi mojego mózgu .. gdy zamykalem oczy widzialem przelatujące cyfry jak w matrixie .. slyszalem jak moj zaladek trawi grzyby jak mleko przeplywa w moim brzuchu... to bylo cos okropnego ...mialem juz tak tego dosc ze chcialem sie przyznac rodzicom myslalem o tym dlugo bylo tak ciezko ze zaczalem plakac myslac o tym co ja robie i po co mi to bylo... ale okolo 06-00 nad ranem zaczelo ustepowac.Jak wstalem i zobaczylem siebie w lusterku to wygladalem jak strzepekl czlowieka <br>potargane włosy posklejane(od pocenia sie w nocy)bylem styrany i wyczesany przez glupie grzybki.Jak poszedlem na komisje to nie wiedzialem poprostu nic... nad najprostrzymi pytaniami jakie mi zadawali myslalem bardzo dlugo i nie wiedzialem co odpowiadac.Od tamtej pory nie biore grzybów... powiedzialem STOP. <br> <br>tak wiec tak jak pisalem wczesniej narkotyki to ogromne zło ... jezeli ktos czyta moj post i rozwaza przygode z jakim kolwiek narkotykiem to niech sie powaznie zastanowi bo naprawde nie warto. <br> <br> <br>P.S.troche zakrecony ten moj post za co przepraszam ale pisalem to co mi przychodzilo do glowy i nie chce mi sie go poprawiac w sensie gramatycznym mysle ze jak ktos chce to zrozumie. <br> <br>Pozdrawiam....
BUKI (niezweryfikowany)
Była to niedziela, dzien wczesniej z kumplami byliśmy na grzybach - nie wiele ich było, ale mi starczyło. Zrobiłem sobie wywar z 26 grzybków a wypiłem ponad połowe kubka (niechciałem by mnie aż tak popierdiloło ). <br>Myślałem, że haluny wystąpią już po pół godziny, ale nie ja po 30 minutach mailem tylko dobry humor i byłem bardzo gadatliwy rozmawałem z każdym o wszystkim. Tak po 3 godzinach zacząlem widzieć różne celtyckie znaki przed oczami w 1000 kolorach !!! Ale chuj myśle sobie, że to mało wiec z zażaleniem do kumpla, że chojowego tripa mam a on do mnie - pomyśl sobie coś, a to zobaczysz. Nie wiem dlaczego odrazu mi wpadły do głowy obce ( te z filmu ALIEN ), po paru sekundach ( jak wyjrzałem przez okienko altany ) skurwiel biegały po miom ogrodzie coś goniąc. Gdy mnie wyczuły schowałem sie zpowrotem do kurwidołka i zaczołem się przygotowywać na ataka, ale nie przyszły 2 raz ( a szkoda ) !!! <br>
typo (niezweryfikowany)
zjalem z kumpleem po 45 suszonych. <br>wchodzily ok godziny. puzniej przez <br>jakies 30min nie wiedzialem czego chce. <br>nie moglem sie niczym zajac. z fazy tylko <br>zajebiste kolorki. nie moglem sie wyslowic. <br>kolejny etap to zalewka z byle czego - 30min. <br>na koniec 2 godziny glebokich mysli. <br>na co bym nie spojrzal to moglem nad tym myslec w nieskonczonosc. <br> <br>rano bardzo dobre samopoczucie. <br> <br>ogolenie to nic do grzybow nie mam ale sie na nich zawiodlem. spodziewalem sie czegos lepszego tymbardziej ze jadlem je pierwszy raz. zostaje przy przekonaniu ze nie ma to jak dobra ziulko. jezeli biore cos oprocz tego <br>to tylko fete i pixe. szkoda kasy na cos <br>co moze dac marne efekty.
roms (niezweryfikowany)
Moja historia z grzybkami zaczela sie jakis rok temu.... akurat nastal sezon grzybobrania.... kazdy dil z okolicy nakrecal na halucynki. nie jadem ich nigdy wczesniej - balem sie jak cholera - nie wiedzialem co mnie moshe czekac, ale co tam?? raz sie zyje nie? zjadlem 30, nastepnego dnia zjadlem 20, pozniej 35 pozniej 30 pozniej 40 az w koncu oszamalem okolo 70... jak zwykle akcja wygladala podobnie zrobilismy sztuke by bylo czym nakrecac tripa, browar na popite :P <br>idac do sklepu bylem zrobiony caly z gumy... a moshe to byla plastelina niewazne poprostu czulem sie jakbym wazyl z 20 kilogramoff.... <br>minelo 40 min akcja rozwinela sie juz po maxie - wpadl mi do glowy pomysl by wziac rower z domu - wsiadlem natrachany na maxa na rower objechalem wszystkich znajomych nikt nie wyszedl :[ odechcialo mi sie jezdzic - cos mi podpowiadalo jedz do tesco jedz do tesco - to fruuu wyjebalem nowy rower w krzaki i poszedlem na autobek - jednak brecht na przystanku byl niemilosierny - nigdy nie przepuszczalem she nie uda mi sie wsiasc do autobka.... <br>cd. nastapi
allchemic (niezweryfikowany)
... opisze raporcik lada dzien ... bo jeszcze zbieram chyba :) informacje na ten temat :) .. ( akademia pana kleksa .. na zywo .. z przymrozeniem oka . :) .
allchemic (niezweryfikowany)
.. musze dodac ze pojadlem duzo maksykanskich swiezych roslin . .. . w sobote .. niesamowite .. az plakac sie chce ; pa
cooper (niezweryfikowany)
witam jestem marcin mam 20 lat jadłem jakies 4 razy grzyby ludzie prosze was nie jedzcie tego ostatni raz jak jadłem grzyby zjadłem ich ponad 200 sztuk suszonych przez to juz od dosc paru lat czuje sie inaczej nie ejstem soba psycha mi siada od niedawna chodze do psychiatry i musze brac srodki przeciw psychotyczne ale i one mi nie pomagają do konca raz czuję sie dobrze z za godzine mam halucynacje trace kontakt z zeczywistościa to naprawde sa chyba te złe jazdy boje sie o swoje zdrowie psychiczne a byłem przeciez normalnym gosciem nie moge nawet pic bo na kacu mam też te zle jazdy poprostu lęki i inne takie wszystko przez moja głupotę chciałem spróbowac co to są te grzyby koledzy brali to ja tez ale naprawde ludzie nie bierzcie tego ani w małych ilosciach bo to zalezy wszystko od człowieka i od wytrzymałosci jego psychiki jeden wezmie 40 i mu nic nie ma a inny wezmie 20 i moze to sie skonczyc chorobą psychiczną PAMIETAJCIE NARKOTYKI TO NIE WYSCIGI NIE MA KTO WIECEJ KTO MNIEJ A SZCZEGÓLNIE TE OKROPNE GRZYBY NIE BIERZCIE TEJ TRUCIZNY JA CZEKAM JUZ OD PARU LAT AZ DOJDE CAŁKOWICIE DO SIEBIE I MAM NADZIEJE ZE KIEDYS TAK BEDZIE POZDRAWIAM
dobry czlowiek (niezweryfikowany)
Działo się to dawno temu, było to moje pierwsze spotkanie z grzybami. Każde następne było już inne, kwestia bagażu doświadczeń, każda kolejna wyprawa jest inna i odbiera się ją inaczej. W moim przypadku coraz `głębiej` i z większa refleksją. Słowem im człowiek starszy tym lepiej. Zakładam ze po grzyby sięgają świadomi ludzie którym zależy na oczyszczeniu umysłu a nie na taniej rozrywce. <br> <br>Na wyprawę udaliśmy się w 4 osoby. Znaliśmy się świetnie od lat, więcej nas łączyło niż dzieliło, myślę ze to wyjaśnia wszystko. Jeden z nas był przewodnikiem, dla niego nie były to pierwsze grzyby. Pozostała trojka w tym ja to nowicjusze. Rzecz działa się w górkach, plecaki, zapas wody mineralnej, czekolady, odpowiednie buty i rezerwowe ciuchy na wypadek chłodu. Klasycznie buszowanie na lace przez jakieś 3/4 godziny. Trochę nam zajęło znalezienie właściwej laki. Grzyby oczywiście jak na początku awaria i jak na lekarstwo to w z laki na łąkę coraz więcej. Mam taki zwyczaj ze należy zjeść jednego z pierwszych znalezionych grzybów, to po tej pierwszej wyprawie. Jak wchłoneliśmy symbolicznego grzyba to jakoś szybciej na nie zaczęliśmy trafiać, taka odrobina własnego lokalnego mistycyzmu. Plan był prosty, dochodzimy do 50 na głowę i wrzucamy, wyszło tak po +/-50 sztuk na głowę. Mowie o odmianie w ciemnych kapeluszach, jaśniejsze są słabsze i rosną bardziej na równinach, `górska` odmiana jest zdecydowanie mocniejsza. Przynajmniej tak wynika z mojego doświadczenia. Jakoś tak na grzybach często trafia mi się zawsze iście grzybowa pogoda, czyli lekko siąpi i nie zawsze jest słonce ale deszcz na 100%. Za pierwszym razem tez tak było. Lekko zziębnięci wparowaliśmy ze świeżymi zbiorami do schroniska. Oczywiście w ruch ruszyły kubki i zamiast herbaty zalaliśmy gorąca woda grzyby. Nie polecam zjadać świeżych grzybów, człowiek to nie sarna i nie chodzi o to żeby się struć. Właściciel od razu wyczaił co montujemy, poprosił nas żebyśmy tylko nie zostawiali żadnych grzybowych resztek żeby nie było później awarii i zbędnego zamieszania bo nie chce tu problemów. Nie mogliśmy trafić lepiej. Na moje nieszczęście schronisko było opanowane przez jakaś wycieczkę i pech chciał ze jeden z uczestników tej wycieczki to jakiś odległy znajomy z lat szkolnych. Co za zbieg okoliczności, faceta nie mogłem spotkać w mieście od lat a tu wręcz na mnie włazi i to na jakim górskim zadupiu. Strasznie mi się strażnik moralności włączył. Ze ja tu siedzę chaluny się parzą a tam kolega z lat młodości pewnie już żonaty, którego widzę gdzieś kawałkiem przez drzwi w schronisku. Ale nim się grzyby zaparzyły wycieczka z dawnym znajomym zmyła się w swoim własnym kierunku, cóż to była za ulga. Sami w czwórkę, właściciel lokalu uważnie zerkający na nas i parzące się grzyby. Odradzam przegotowywać grzyby, tracą na mocy, chyba ze damy o 10 więcej wtedy będzie dobrze (oczywiście mowa o świeżych prosto z ląki). My zalaliśmy po prostu gorąca woda niczym herbatę. Niestety awaria bo okazało się nie mamy żadnego pojemnika typu termos. Tak bardzo chcieliśmy wypić wywar na lące a każdy zapomniał o najważniejszym czyli termosie. Bo jak zwykle w takich sytuacjach każdy myślał ze ktoś weźmie w efekcie czego nikt nie wziął. Ale co tam, postanowiliśmy ze wypijemy w knajpie nie było już odwrotu, zasznurowałem dla bezpieczeństwa buty, spakowałem plecak co by niczego nie pogubić i niech się dzieje co chce. Zatkałem nos bo zapach wywaru potrafi być nie miły, jak by się piło leśna ściółkę. Stukneliśmy się szklaneczkami i poszło. <br> <br>Siedzimy zbieramy się powoli, i zaczynam czuć lekkie mrowienie w nogach, takie `inne dreszcze`. Takich nie znalem i zaczęło się robiąc coraz zabawniej przy stoliku, śmiechawa, delikatne fale ciepła, mrowienie i uczucie klaustrofobii które mnie wypychało na zewnątrz. Prywatnie odradzam grzyby w zamkniętych pomieszczeniach. Nie wytrzymałem i wyszedłem na zewnątrz i to było cos, jak bym staną przed wielkim słońcem, widok na dolinę, światło i bezkres nieba mnie roztrzaskał. Świat jak by nagle `zmiękł`, zrobił się `pluszowy`i wielowymiarowy, ostre kształty złagodniały. Nic nie było by mnie w stanie zmusić do powrotu do jakiegokolwiek zamkniętego pomieszczenia. To uczucie słońca które się nagle pojawiło po tym deszczu, wiatru na twarzy, tak organicznie, wielka rzecz. Brak termosu spowodował ze musieliśmy szybko ruszyć dupska. Czułem powoli coraz mocniej wchodząca grzybowa fazę. Byle jak najszybciej dostać się w góry z dala od ludzkich osad, ten moment był koszmarem. Faza uderzała falami, nie było miękkiego wejścia, centralnie zwymiotowałem po drodze do jakiegoś rowu, na dodatek nie mogłem przestać się śmiać bo walczyła się totalna śmiechawa. Cała ta sytuacja wydawało się tak absurdalna ze nie mogłem przestać się śmiać i śmiałem się coraz bardziej, chłopaki to samo tylko ze z mniejszymi problemami żołądek owymi. Niestety nie posłuchałem dobrych rad i dzień wcześniej napchałem się zamiast zrobić sobie dietę i właściwie przygotować organizm. Była to dobra nauczka, od tamtej pory już pilnuje takich spraw. Ciężko się rzyga nie mogąc przestać euforycznie rzec ze szczęścia. Po drodze kumplowi trip zaczął tak dynamicznie wskakiwać aż musiał zalec na przydrożnym kamyku na parę chwil. Tak nami zaczęła szarpać wchodząca grzybowa jazda. Ale taka jest cena przejścia na drugą swiata i spotkania się z absolutem. Zresztą jest to kwestia dosyć indywidualna, każdy ma inaczej. Później chłopaki się przyznały ze też mieli problemy ale nie chcieli pokazywać żebyśmy się nie wkręcili i żeby nie zrobiło się nie fajnie bo bardzo łatwo się zasugerować w takim stanie. Tak wiec jest przestroga dla potomnych, na wyprawy zawsze zabierajcie przyjaciół takich którzy zapewnia wam wsparcie w trudnym momencie. Wszystko przez cholerny brak termosu. Grzybów nie powinno się przyjmować `na podróż`, podróż musi wynikać z grzybów a nie odwrotnie. Nie mniej udało się nam dotrzeć z nie lichym trudem do końca wioski. Znalazła się ławka a przed nami droga oddzielająca nas od ściany lasu. Tak siedzimy na tej ławce próbując zebrać siły po tej mordendze, nie fajne objawy powoli mijają. Wyciągam papierosa i zapalam zapalniczkę i nagle pierdolneło, inaczej tego się nie da opisać. Płomień zapalniczki prześwietlił mi rękę niczym rentgen, prześwietlił cały świat, wszystkim nam opadły szczęki. Nagle w mgnieniu sekundy świat zmienił się o 360 stopni, wszystko niby to samo ale zupełnie inaczej :). Byliśmy po drugiej stronie świata. Nagle w ułamku sekundy zmieniły się wszystkie kolory. Skumaliśmy bez ani jednego słowa ze właśnie wskoczyliśmy w tym samym momencie na fazę. Totalne zestrojenie, nie mogło być lepiej. Właściwie nie tyle znalazłem się w innym świecie, ile zobaczyłem ten sam świat który znam od dziecka w całej jego okazałości. Najprościej rzecz ujmując otworzyły się drzwi percepcji które od dziecka są w każdym z nas blokowane przez wszech obecną kulturę strachu w której jesteśmy wychowywani. <br> <br>Trochę nam zabrało czasu dotarcie do lasu, jak to po grzybach. Każdy drobiazg zaczyna intrygować bo widać wtedy nie tylko jego zewnętrzną anatomie ale przede wszystkim istotę jego natury. Źdźbło trawy potrafi swoim pięknem zatrzymać przy sobie na długo, nie wspominając o bardziej złożonych formach. W lesie wszystko ożyło, każdy kamień, każde drzewo, no i zaczęła się wyprawa wzdłuż strumienia do wodospadu. Rzadko kiedy człowiek może zobaczyć np. oddychające kamienie które pulsują życiem, uśmiechnięte twarze drzew, totalne zespolenie z natura, przytulanie się do drzew, doskonale, ciepło, bezpiecznie, przytulnie, kolory które dosłownie wybuchają intensywnością, iskierkach sypiących się z nieba niczym czarodziejski pyl. Słowem znaleźliśmy się w miejscu pełnym magii. Nagle słowa nabrały innego znaczenia, jedno słowo i wyraz twarzy kiedy je się wypowiadało opisywało cały świat, cala istotę jego znaczenia i cały kontekst w którym zostało użyte. Po dotarciu nad wodospad zasiedliśmy na kamieniach i stała rzec jeszcze bardziej magiczna. Nasze rozmowy zaczęły się toczyć bez słów, wystarczyło ze spojrzeliśmy sobie w twarze, porozumiewaliśmy się bez słów, dosłownie telepatycznie. Jedno spojrzenie i wszyscy wiedzieli, znali kontekst, cel i sens. Do tej pory nie potrafię tego opisać, nie znam takich pojęć, język jest zbyt `płaski` żeby mógł oddać istotę naszych rozmów. Woda w strumieniu była niczym czas, po prostu była i płynęła, poczuliśmy że jesteśmy częścią świata, częścią ekosystemu, wody, drzewa, powietrza. Częścią kosmosu, forma energii ubrana w atomy. Zrozumieliśmy to kim tak naprawdę jesteśmy. Są to przeżycia iście gnostyczne, przy próbie ich opisania kończy się alfabet i żaden słownik nie zna takich słów. Fenomenalnie wyglądały nasze twarze, wyraziste, barwne, prawdziwe bez żadnych masek, nie odgrywając żadnych ról, moje ego rozpuściło się w istocie wszechświata, zobaczyłem emanującą energię która jest początkiem i końcem. Stopiłem się w jedność z istota wszechświata. Wszystko było energią. &quot;kręcilismy bają&quot;. <br> <br>Powrót z grzybowej wyprawy był też niczego sobie, nagle uderzyła nas cywilizacja, kolory mocno przesunięte, niesamowity spokój wewnętrzny. Strasznie nas poraził syf cywilizacji jaką zbudowaliśmy, to w jaki sposób niszczymy przyrodę która jest częścią nas samych, fala uderzeniowa była potężna, gówno które generujemy jako cywilizacja prawie nas zmiażdżyło, pozom degeneracji świata który nie ma nic wspólnego z równowagą i w jakikolwiek sposób pojmowaną harmonia. Ale daliśmy sobie rade z powrotem do cywilizacji zbudowanej na nieustannej konfrontacji i strachu. Strach mnie bowiem opuścił, umorsany jak bym wrócił z kopalni ale szczęśliwy i wypełnieni równowagą. Był to wielki grzybowy reset który oczyścił nasze głowy z tony gówna które się tam niepostrzeżenie nazbierało. Ciekawe są tez już po fazie wrażenia smakowe, świat nie dość ze wygląda inaczej to jeszcze smakuje inaczej. <br> <br>Słowem dowiedziałem się o życiu tego wszystkiego czego nie powiedział mi ojciec :). Jeśli macie problem z wyłapaniem balansu i nie traktujecie własnej głowy jak wysypisko śmieci to polecam w doborowym towarzystwie na grzyby do lasu. Były tez inne grzybowe wyprawy ale myślę ze inicjacja zawsze jest kluczowa. To jest ten moment kiedy po raz pierwszy spotkałem swój `totem` jak by powiedzieli indianie. <br> <br>Moje rady to: <br> <br>Polecam wyprawę z przyjaciółmi. Sam osobiście nie wrzucałem nigdy w pojedynkę. Wiec nie mam pojęcia jak to jest. Dla mnie liczy się kontakt miedzy ludźmi. <br> <br>Dzień postu przed, żeby nie było jazdy w żołądek. <br> <br>Zawsze wybierać odludne miejsca, pamiętajcie ze drzewo was nigdy nie skrzywdzi wiec jeśli chcecie mieć gwarancje ezpieczeństwa to trzymajcie się z daleka od miast i jakichkolwiek wytworów cywilizacji człowieka. Bo nie sprzyja to zespoleniu się ze światem przyrody. Należy to robić zawsze na łonie natury. Optymalnie jest dokładnie w tej samej okolicy z której grzyby pochodzą. Zdarzało mi się bywać `na grzybach` w mieście ale zdecydowanie odradzam co nie znaczy ze grzyby są gorsze, miasto po prostu nie daje rady. Może to was po prostu przeorać w bardzo nie elegancki sposób bo w grzybach nie o konfrontacje z cywilizacja prądu elektrycznego chodzi tylko o zespolenie się z natura. Jest to analogowa używka i należy ja spożywać w jej naturalnym analogowym środowisku inaczej traci swój sens i znaczenie. <br> <br>Zapas wody mineralnej nie gazowanej + np. czekolada jak zgłodniejemy. W końcu jest to jakieś 4/5 godzinek. <br> <br>Cieple i nieprzemakalne ciuchy żeby nie zmarznąć podczas wyprawy, grzyby obniżają lekko temperaturę i to się czuje. <br> <br>Jakieś ciemne cuchy bo nie wiem dlaczego ale na grzybach człowiek się potrafi nieźle <br>upaćkać, choćby tażąjąc się w trawie, grzebać lapskami w ziemi :). Generalnie człowiek <br>lubi dotkać natury i fajnie jest się upaćkać :). <br> <br>Zapas chusteczek higienicznych do smarkania, lepiej papier toaletowy bo jest go więcej. <br>Czasami potrafi człowiekowi cieknąć strasznie z nosa po psylocybinie. Przy dużej ilości grzybów jest syndrom rozluźnienia mięsni i `uszczelki` potrafią trochę puścić. Oczywiście jakiś worek na śmieci żeby nie zostawiać papieru i innych śmieci w lesie. <br> <br>Nie polecam zestawów po 30/ 20 grzybów bo to pomyłka za mało żeby spotkać się po &quot;drugiej stronie lustra&quot;. Trzeba minimum 45 świeżych sztuk na głowę. Nie jest to używka dla `klubowych podpierdalaczy` bo i nie o robienie wrażenia i odgrywanie jakieś roli z &quot;teatru życia&quot; tu chodzi. Albo konkretnie albo sobie odpuścić bo można sie tylko zmęczyć. Po prostu grzyby nie pokażą swojej mocy i tyle. <br> <br>Nie jesteśmy leśnymi zwierzętami wiec nie zjadajmy surowych grzybów, polecam wywarek. <br> <br>Na złagodzenie wchodzenia na fazę jeśli ktoś się obawia ze ta `skakanka` pomiędzy tymi dwoma światami go zmęczy to polecam nabić lufkę. Na zejście z fazki tez ziółko w lufce nie zaszkodzi. Polecam generalnie nie nastawiać się na nic tylko zaufać temu co powiedzą nam grzyby. <br> <br>Nie łazić zaraz po spożyciu grzybów, posiedzieć, zrelaksować się, popatrzeć na las, niech sobie spokojnie żołądek zabsorbuje wywar. Organizm sam nam powie kiedy należy ruszyć dupsko i zając się eksploracja nowego świata. <br> <br>Życzę udanych wypraw i do spotkania na grzybowym szlaku i dbajmy o grzyby :)
Decker (niezweryfikowany)
Niewiem jak po kwasie ale po grzybach czułem się <br>bosko!!! <br> <br>Czułem ze moge robić wszystko i na pewno mi się uda. <br> <br>Fakt był taki ze w praktyce do niczego się nie nadawałem :)
kalarepa (niezweryfikowany)
ej ludziska!!!!!!!!! <br>czy idzie w polsce kupic meksykanskie grzyby albo te ekwadorskie???????? <br>czy moze sa nielegalne????????
analog (niezweryfikowany)
Przeczytałem kilka negatywnych komentarzy odnośnie grzybów o tym jakie to one są straszne i w jakie to można po ich spożyciu szaleństwo popaść. Według mnie te opisy dowód na czystą głupotę i permanentną ignorancję tych którym się to zdarzyło. Jeśli ktoś traktuje grzyby w taki sposób to nic dziwnego ze tak się to kończy. Równie dobrze mogliby wbiegać na środek autostrady i się dziwić ze ląduje się pod kołami ciężarówki. Jakim głupkiem trzeba być żeby popijać grzyby browarem albo innym gównem, spidować się feta, napychać w poszukiwaniu `mocnych` wrażeń wszystkim co tylko możliwe? Dobrze że co po niektórzy z tych którzy twierdza ze to taka straszna sprawa nie wstrzykiwali sobie jeszcze heroiny zagryzając 1000 surowych grzybów i zamykając się w kiblu o wymiarach 1x1m. Swoje słowa skieruje do tych &amp;#8221;amatorów mocnych wrażeń&amp;#8221;. Jak palicie dobre zioło to pewnie też popijacie wóda? W takim bądź razie po jaką cholerę sięgacie po zioło czy grzyby? Jeśli waszym jedynym celem jest nawalić się do oporu to może sobie odpuście bo nic dobrego z tego nigdy nie będzie. Chcecie się nawalić i przeżyć mocne wrażenia to może lepiej zostańcie przy spirytusie pitym w modnym klubie pod stołem. Bo tego w grzybach nie znajdziecie. Trzymajcie się więc z tymi miksami swoich klubów i zapomnijcie o sięganiu po psylocybine bo najwidoczniej do niej nie dorośliście.
mojo-jojo (niezweryfikowany)
u mnie pały to opryskiwały łaki i teraz grzybki tam nie rosną,a jak rosną to chocby zezrec 1000 to i tak nic nie ma!!!!!ale tak to juz jest w panstwie praworzadnosci
TiMEk (niezweryfikowany)
No wiec tak mialem plan dzisiaj zjesc po raz pierwsz 25 magicznych halucynkow bo slyszalem ze bakanie to nie to samo hehe no to postanowilem sprobowac hmm wiec kupilem dzisiaj od kolesia jakiegos w budzie 25 grzybkow ledwo co zebranych wrzucilem je do buzi o 20:00 popilem cherbatka i czekalem na efekty. Masakra powiem wam ze nie spodziewalem sie takiej jazdy po prostu euforia maksymalna co chwile filmy film na filmie mozna oszalec wsumie to oszalalem prawie juz powoli mi schodzi bania ale czulem sie mniej wiecej dziwnie hehe co chwila filmy i smiac sie chcialo masakrycznie najgorsz bylo to ze wiedzialem ze mama jest w pokoju obok i to ze jak wejdzie to nie bede wiedzial co zrobic i cala mysl na ten temat moja byla zdeka psychiczna bo jak by weszla to bym ja chyba wysmial i wpadl w panike psychoze czy jak to nzazwac ;] po prostu ta bomba jest nie do opisania calkiem inna od bakania normalnie co innego schizy co chwile i wogole ... cos smiesznego i fajnego hehe atak mysli w jednym momencie 1000 mysli na sekunde normlanie psychoza czujesz sie jak by sie nie czul a pozniej znow sie czujesz jak bys nie mial reki albo inne schizy albo taki jestes szczesliwy ze juz nie masz co robic z tym szczesciem normalnie nie do opisania hehe nigdy jzu niebede jadl sam grzybow bo mozna oszalec !!!!!!! next time bedzie z qmplami albo qplem i w domu bez starszych albo w lesie hehe to tyle ile mam do powiedzenia na temat grzybkow aha i powiem wam ze nie spodziewalem sie tego co zoabaczylem i poczulem i wogole dzisiaj po grzybach normalnie szok hehe aha polecam mieszanie grzybkow z bakaniem :) i powiem ze dzisiaj jadlem 25 i dziwne mysli mi nachodza na glowe jak pomysle o wiekszej ilosci grzybkow moim planem jest jeszcze zjedzenie kilka razy po 25 a pozniej 50, 75 i wreszcie ta magiczna setke zjem hehe pewnie bedzie euforycznie ale to trzeba przerzyc :D balem sie od razy zjesc 50 ale mysle ze dobrze zrobilem jedac tera 25 i sam bo sie obeznalem w bombie i wiem czy moge panowac nad nia czy nie moim zdaniem ledwo co hehe w szczycie bomby tzn po 2 godzinach od zjedzenia nie opanuje sie bomby a co dopiero po wiekszej ilosci halucynkow hehe no to teraz zjem se kilka razy po 25 pozniej kilka razy po 50 kilka po 75 i kilka po sto i chyba na tym skoncze wiecej niz sto nie bede jadl ale jesc bede grzybki co rok hehehe ;D tylko bakanie i haluny i nic wiecej !!!!!!! :D wsumie to nie wiem czy bede jadl czy nie powyzej 100 ale to sie zobaczy czy bedzie ktos zem naodwazny przekroczyc 100 pierw msuze zjesc te 50 i pozniej 75 hehe i wreszcie 100 ale jak juz pisalem nie bede juz sam jadl 1 raz i ostatni sam jadlem i nie ma bata nigdy juz sam nie zjem mozna oszalec !!! ;D
TiMEk (niezweryfikowany)
No wiec tak mialem plan dzisiaj zjesc po raz pierwsz 25 magicznych halucynkow bo slyszalem ze bakanie to nie to samo hehe no to postanowilem sprobowac hmm wiec kupilem dzisiaj od kolesia jakiegos w budzie 25 grzybkow ledwo co zebranych wrzucilem je do buzi o 20:00 popilem cherbatka i czekalem na efekty. Masakra powiem wam ze nie spodziewalem sie takiej jazdy po prostu euforia maksymalna co chwile filmy film na filmie mozna oszalec wsumie to oszalalem prawie juz powoli mi schodzi bania ale czulem sie mniej wiecej dziwnie hehe co chwila filmy i smiac sie chcialo masakrycznie najgorsz bylo to ze wiedzialem ze mama jest w pokoju obok i to ze jak wejdzie to nie bede wiedzial co zrobic i cala mysl na ten temat moja byla zdeka psychiczna bo jak by weszla to bym ja chyba wysmial i wpadl w panike psychoze czy jak to nzazwac ;] po prostu ta bomba jest nie do opisania calkiem inna od bakania normalnie co innego schizy co chwile i wogole ... cos smiesznego i fajnego hehe atak mysli w jednym momencie 1000 mysli na sekunde normlanie psychoza czujesz sie jak by sie nie czul a pozniej znow sie czujesz jak bys nie mial reki albo inne schizy albo taki jestes szczesliwy ze juz nie masz co robic z tym szczesciem normalnie nie do opisania hehe nigdy jzu niebede jadl sam grzybow bo mozna oszalec !!!!!!! next time bedzie z qmplami albo qplem i w domu bez starszych albo w lesie hehe wogole nie spodziewalem sie tego co zoabaczylem i poczulem dzisiaj po grzybach normalnie szok hehe aha polecam mieszanie grzybkow z bakaniem :) i powiem ze dzisiaj jadlem 25 i dziwne mysli mi nachodza na glowe jak pomysle o wiekszej ilosci grzybkow moim planem jest jeszcze zjedzenie kilka razy po 25 a pozniej 50, 75 i wreszcie ta magiczna setke zjem hehe pewnie bedzie euforycznie ale to trzeba przerzyc :D balem sie od razy zjesc 50 ale mysle ze dobrze zrobilem jedzac tera 25 i sam bo sie obeznalem w bombie i wiem czy moge panowac nad nia czy nie. I stwierdzilem ze ledwo co hehe w szczycie bomby tzn po 2 godzinach od zjedzenia nie opanuje sie bomby a co dopiero po wiekszej ilosci halucynkow hehe no to teraz zjem se kilka razy po 25 pozniej kilka razy po 50 kilka po 75 i kilka po sto i chyba na tym skoncze wiecej niz sto nie bede jadl ale jesc bede grzybki co rok hehehe ;D tylko bakanie i haluny i nic wiecej !!!!!!! :D wsumie to nie wiem czy bede jadl czy nie powyzej 100 ale to sie zobaczy czy bedzie ktos zemna odwazny przekroczyc 100 pierw musze zjesc te 50 i pozniej 75 hehe i wreszcie 100 ale jak juz pisalem nie bede juz sam jadl 1 raz i ostatni sam jadlem i nie ma bata nigdy juz sam nie zjem mozna oszalec !!! ;D no to na tyle mysle ze sie przydadza moje przerzycia ludziom ktorzy to czytaja albo zainteresuje ta notka ich chociaz hehe &lt;&lt;&lt;THC&gt;&gt;&gt;&amp; &lt;&lt;&lt;HALUNY&gt;&gt;&gt; :DDD
peacemaker (niezweryfikowany)
Cooper, masz racje, grzyby sa niebezpieczne ale tak jak noz czy kijek czy zapalki w rekach idioty tylko. <br> <br>Wiesz ile ja sie czlowieku naczytalem o tym i ile podejsc mialem zanim pierwszy raz sprobowalem? Obserwowalem znajomych, pytalem sie czy wywar, czy nie, czy swieze, ile, gdzie, kiedy?? Bez tego nie wyobrazam sobie skosztowania tak silnego psychodelika. <br> <br>Jak mogles w wieku ilus tam nastu lat przypieprzyc ponad 200 grzybow? Przeciez nawet Kasparovowi by sie obwody przepalily. <br> <br>Moj pierwszy raz to bylo z 40 grzybow, mialem po tym doskonale przemyslenia i poczucie odnalezienia pewnego nieodkrytego zakamarka mojego umyslu. <br> <br>Uwazam ze grzybki odmienily mnie, tylko nie tak jak ciebie - zmienily mnie na lepszego czlowieka, czuje sie 10x lepiej, zmienil mi sie delikatnie punkt widzenia na rzeczywistosc. Stala sie prostsza, klarowniejsza, w pozytywnym sensie. Mniej chaotyczna, bardziej poukladana. Tego sie nie da wytlumaczyc komus kto tego nie przezyl. Czesc przemyslen pokrywa sie z wnioskami mojego poprzednika z xywa &quot;dobry czlowiek&quot; - pozdry dla ciebie pokrewna duszo. <br> <br>Powracajac do tematu. Ludzie, grzybki nie na darmo rosna na ziemi, tak jak wszystko do czegos moze posluzyc tak i one tez, tylko boze... z szacunkiem do tych roslin! Do lentilkow mozecie go nie miec i wpieprzac po 200 a nawet 1000. Co najwyzej wam dupe rozwali.. ale nie glowe! Shrooms - respect
tommi (niezweryfikowany)
dopadłem do netu i jak sie ulałem z niektórych postów,że huhu, <br> <br>początek,jeżdże sobie z kolesiami jakiś czas ,ten czas dobry kiedy są grzybki :) <br>dziś 10:00 na dobre fazy 90 szt i 2 buchacze z dwoma pewnymi przyjaciółmi <br> (ważna dla mnie sprawa jezeli chce mieć dobrze we łbie) <br>oni jako jedli przedwczoraj (niestety bezemnie)to po 110. <br>i chyc do pobliskiego lasu, <br>11:00 trawa gryzie głowe kolesie mają wesołe ryje, a ja myśle kurwa za mało wziąłem, <br>11: pare ,siedliśmy sobie nie wiedzieć czemu na środku skrzyżowania ścierzek (luz psychiczny 1 listopad=święto=0 ludzi w lesie) <br>stopniowo zaczęły wkęcać się fazy,delikatnie rozwodziliśmy się nad chmurkami :) <br>koło 12 niezłe jazdy sie zaczeły typu: <br>1.robin-hood,za sprawą kolegi zielonkawe ciuchy i kaptur na łbie <br>2.dużo przemieszczajacych sie wojsk(hitlerowcy! :)))to zapewne po odwiedzinach grobów żołnierzy,ja w krzaczory ,kumpli nie ma <br>ciezki stukot ziemia drży, z za zakrętu wyłania sie czołg i traktor,zaraz jedzie sam traktor,słysze brechy ze mnie :) wszystko wporzo już , tylko brachy maja jakieś takie zółto białe twarze i para jebie im z paszczury... <br>coś póżniej,myśl - <br>wziąłem dobrze ale 15-20szt więcej by było idealnie :) <br> <br>ledwie pamiętam matka dzwoni, o huj jej chodzi nie wiem ,pierdole coś bezsensu i faze mam zjebaną. <br>koło 14:.. <br>spalona rama szlug,łażenia w pizdu,nie koniecznie po szlakach z niewiedzą,kopary się nie zamykały non toper,co parę minut inne zwidy,przysiadanie na chwilę z brechy (mięśnie brzucha i nogi napierdalaja mnie cały dzień,ziom sie poryczał ze śmiechu tak że mu łzy wystrzeliwały z oczu) <br>niestworzone historie w baniach itp. <br> <br>sedno : bierzesz,bądż pewny kolesi i siebie,jak sie boisz brać to daj sobie spokój bo ci sie żle zrobi,zaopatrz sie w pety,jak do lasu to jakies szmaty założ na siebie bo różnie może być :) <br>nie zabieraj zbędnych gadżetów,tym bardziej tela,i miej dużooo czasu, <br> <br>około 16 przyszła do mnie laska i za huj nie mogłem sie dogadać :( zero faz tylko te myśli miliony,po krótkiej sprzeczce słysze trzask dzwiami i stwierdzenie w mojej głowie <br> jestem złym synem,jestem nieodpowiedzialny i takie tam pierdy,olewam laske, nat gód... <br> <br>to co palenie wyrządziło w mojej głowie,po grzybach dużo rzeczy dotarło do mnie,niczym olśnienie,teraz sie postaram zmienić choc trochę,dla własnej satysfakcji. <br> <br>jutro idziemy szukac największego drzewa <br>w lesie...i nowych myśli
lyttle (niezweryfikowany)
grzybki....to jest naprawde cos....pierwszy raz jadłam w sumie nie tak dawno...z kolezanka zjadłysmy po 30....nie do konca wiedziałysmy co po grzybach jaka faza....mineły chyba 2 godziny a ja czułam tylko lekkie krecenie w głowie, strasznie ziewałam az tu nagle jeb....nadszedł problem z wysłowieniem sie....z wszystkiego sie smiałam.....ubierałysmy sie z kolezanka dosłownie godzine....im byłam blizej ubrania kurtki tym jednak dalej:) cały czas pojawiał sie jakis problem....mały drobiazg wydawał mi sie wazny do powiedzenia wiec jak mogłam tracic czas na ubranie kurtki? smiałam sie i płakałam w kółko....wreszczcie po godzinie zdoałałam sie ubrac....wyszłysmy z kolezanka na dwór...gdzie bysmy nie poszły tam siadałysmy i siedziałysmy zapominajac o tym gdzie idziemy i mijajac sie z celem.....zadzwonienie z budki zajeło nam nastepna godzine....przeciez to takie smieszne....zadnych wizji jednak nie miałam....ale nie załuje ,...lepsze niz ziółko...ryjesz sie z byle czego...wszystko jest fajne.....grzybki polecam....ale trzeba wiedziec od kogo brac....chyba nikt nie ma ochoty na jakies trujace??? aha i lepiej zjesc z czyms np pizza czy cos...ja wpychałam sobie 30 sztuk w buzie i gryzłam czujac ten niezbyt dobry smak:) ale dla chcacego nic trudnego byleby bomba jakas była nie?
_DeeR_ (niezweryfikowany)
Powiem tyle - bralem pierwszy raz z qmpela - qmpela stwierdzila ze za 15 min przyjada nasi znajomi na rowerach - powiedziala kto i dokladnie kiedy :) Nie mielismy telefonu, nie wiem jak to wyszlo ale faktycznie za tyle przyjechali na rowerach, a jak nas znaleźli to jusz ja nie wiem :) Drugi raz brałem i poszedłem do planetarum, w pewnym momencie dotarła do mnie myśl - pewnik - tak jakbym nigdy w życiu nie był czegoś tak pewnien. Że jutro poprosze dziewczyne o chodzenie i ona sie zgodzi. Prosilem ja juz wczesniej ale jakos cos nie wychodziło :) poszedlem nastepnego dnia do niej i zapytałem i zgadnijcie co - zostałem z nią na ładne 2 latka :) Koleżanka która była ze mną w planetarium widziała na suficie plemnika - nie minęło troche czasu a teraz ma 1,5 rocznego synka :) Ostatnia akcja mi najbardziej zapadła jednak w pamięć - zjadłem chyba dużo za dużo, bo widziałem własną śmierć a akurat wolałbym żeby to się nie sprawdziło :) Postać w ciemnym ubraniu z bardzo głębokim kapturem - bez twarzy i z kosą - po prostu koszmar :) CIEKAWY ZBIEG OKOLICZNOŚCI, ALBO .... ??? :)
Doom (niezweryfikowany)
Powiem tyle - bralem pierwszy raz z qmpela - qmpela stwierdzila ze za 15 min przyjada nasi znajomi na rowerach - powiedziala kto i dokladnie kiedy :) Nie mielismy telefonu, nie wiem jak to wyszlo ale faktycznie za tyle przyjechali na rowerach, a jak nas znaleźli to jusz ja nie wiem :) Drugi raz brałem i poszedłem do planetarum, w pewnym momencie dotarła do mnie myśl - pewnik - tak jakbym nigdy w życiu nie był czegoś tak pewnien. Że jutro poprosze dziewczyne o chodzenie i ona sie zgodzi. Prosilem ja juz wczesniej ale jakos cos nie wychodziło :) poszedlem nastepnego dnia do niej i zapytałem i zgadnijcie co - zostałem z nią na ładne 2 latka :) Koleżanka która była ze mną w planetarium widziała na suficie plemnika - nie minęło troche czasu a teraz ma 1,5 rocznego synka :) Ostatnia akcja mi najbardziej zapadła jednak w pamięć - zjadłem chyba dużo za dużo, bo widziałem własną śmierć a akurat wolałbym żeby to się nie sprawdziło :) Postać w ciemnym ubraniu z bardzo głębokim kapturem - bez twarzy i z kosą - po prostu koszmar :) CIEKAWY ZBIEG OKOLICZNOŚCI, ALBO .... ??? :)
danielek (niezweryfikowany)
jak najadłem sie grzyb&amp;#8364;w tocos mi sie takiegio zrobiło . stoje ,stoje costam wchodzi a tu nagle Historia chłopca o imeniu pi .I dalej nie wiem do dzis dzien oco chodzi po prostu to mi weszło do głowy w jednej sekundzie.Ale brzmi to jak tytuł jakiegos filmu moze bylłby to dobry film o chłopcu w obozie koncentracyjnym ktury idzie na smierc
Pedro (niezweryfikowany)
Ciekawy efekt jak po grzybach ;p <br>http://marciugry.w.interia.pl/brainwarp/brainwarp.htm
Pedro (niezweryfikowany)
Ciekawy efekt jak po grzybach ;p <br>http://marciugry.w.interia.pl/brainwarp/brainwarp.htm
br (niezweryfikowany)
ja najlepiej spozyc grzybki?? <br>plis o intrukcje :)
..::Ablibablili... (niezweryfikowany)
Czy ktoś wie czy na mazurach (a konkretnie w okolicach giżycka) rosną łysiczki lancetowate, czyli słynne grzybki haloonki, tzw. psilocibe?
obrus (niezweryfikowany)
Czy ktoś wie czy na mazurach (a konkretnie w okolicach giżycka) rosną łysiczki lancetowate, czyli słynne grzybki haloonki, tzw. psilocibe?
..::Ablibablili... (niezweryfikowany)
Czy ktoś wie czy na mazurach (a konkretnie w okolicach giżycka) rosną łysiczki lancetowate, czyli słynne grzybki haloonki, tzw. psilocibe?
skory (niezweryfikowany)
mieszkam na warmiimazurach i odpowiadam : grzyby rosna praktyczne wszędzie <br>szukaj po polach i łąkach w drugiej połowie lata tylko uważaj na &quot;psiaki &quot; bo jest od chu.. podobnych skurwys... <br>smacznego
fun felo (niezweryfikowany)
mieszkam na warmiimazurach i odpowiadam : grzyby rosna praktyczne wszędzie <br>szukaj po polach i łąkach w drugiej połowie lata tylko uważaj na &quot;psiaki &quot; bo jest od chu.. podobnych skurwys... <br>smacznego
palacz (niezweryfikowany)
A czy po grzybach mozna nabrac chęci do życia?? <br>Czy to jest wogole mozliwe ?...LsD tez to potrafi?
Pijany Powietrzem (niezweryfikowany)
czy ktos moze mi powiedziec jak skutecznie rozpoznac lysiczki? i czy mozliwe jest zeby po zjedzeniu 22 sztuk nie wystapily zadne albo prawie zadne(na tyle subtelne, ze trudno odroznic od autosugesii, nawet zrenic nie rozwalilo)objawy?grzybki ktore zebralem do opisu pasuja idealnie,rosly takze w miejscu w ktorym wiem ze zwykle wystepuja i byly jedynymi tego typu rosancymi tam czapeczkami...hmm moze ma na to wplyw niekorzystna dla nich pogoda... bardzo sucho, i wysyp w rejonach ogolnie slaby. tych 22 szukalem 1,5 godz.:/ <br> <br> <br>
Natural Born Gr... (niezweryfikowany)
Niewiem jak po kwasie ale po grzybach czułem się <br>bosko!!! <br> <br>Czułem ze moge robić wszystko i na pewno mi się uda. <br> <br>Fakt był taki ze w praktyce do niczego się nie nadawałem :)
Atrawniczka (niezweryfikowany)
Sa szanse na znalezienie lysiczek w okolicach Poznania ? Moze ktos wskazac jakies konkretne miejsce ? z gory dzieki
Fila (niezweryfikowany)
pierwsze zetknięcie z grztbami miałem u kuzyna na wsi.powiedział mi że ma grzyby i,że hce je ze mną zjeść no i tak umuwiliśmy się na grzyby na następny dzień o 16:00 spotkaliśmy się u niego nasza rozmowa wyglądała mniejwięcej tak. <br>-masz grzyby <br>-mam! <br>-to co jak je jemy? <br>-dawaj zrobimy se bulion!!!!! <br>no i tak po jakis 30 minutach wywar gotowy! <br>bulion w smaku był dosyć dobry nielicząc tych drobinek ziemi. <br>16:45 wyruszamy na wioche&gt;:-} <br>17:30 zaczynam czuć efekty na imprezie zaczeło mi nieco wirować w głowie był też efekt stop-klatki ale przez krutką chwile faza była bodobna jak po spaleniu 3 fifek skuna. <br>18:56-19:00 gzyby mnie skopały czułem straszne rozleniwienie bawiłem się dosyć dobrze dopuki ściany nie zaczeły się chwiać i wiginać:) <br>20:00 postanowiłem wraz z kuzynem opuścić lokal do haty mieliśmy jakieś 300m ale szliśmy tam w huj czasu zatrzymując się z byle powody. <br>23:00 kiedy kapłem się że my idziemy w złą strone zaczełem wyraźnie słyszeć beczenie kozy było strasznie ciemno niewidziałem gdzie ide ale to beczenie było głośniejsze więc zaczełem uciekać &lt;niewiem w tej hwili dla czego ale miałem pewnie wyrażny powudXD&gt; <br>0:10 dobiegłem na hate zeshizowany sam nie wiem dla czego a za jakieś kilka minut wpada muj kuzyn i zaczyna brehtać włączyłem plejaka2 i grałem <br> <br> <br>bania była bardzo dobra polecam <br>sma nie czuje jakiś zmian świadomości po grzybach ale na pewno jeszcze zjem jak będą:)
Pijany Powietrzem (niezweryfikowany)
czy ktos moze mi powiedziec jak skutecznie rozpoznac lysiczki? i czy mozliwe jest zeby po zjedzeniu 22 sztuk nie wystapily zadne albo prawie zadne(na tyle subtelne, ze trudno odroznic od autosugesii, nawet zrenic nie rozwalilo)objawy?grzybki ktore zebralem do opisu pasuja idealnie,rosly takze w miejscu w ktorym wiem ze zwykle wystepuja i byly jedynymi tego typu rosancymi tam czapeczkami...hmm moze ma na to wplyw niekorzystna dla nich pogoda... bardzo sucho, i wysyp w rejonach ogolnie slaby. tych 22 szukalem 1,5 godz.:/ <br> <br> <br>
grr (niezweryfikowany)
ble
BushMan (niezweryfikowany)
Jeśli ktoś zna dobry i przedewszystkim sprawdzony przepis na wywar z grzybów to prosze o napisanie.
(niezweryfikowany)
hyyyymmmm.są.różne zdania na temat <br> grzybków.. jaa osobiście nie wiem sama co mam myśleć ... mam zamiar jeść ale boję się że coś mi sie stanie ... aa jestem osobą która zbija z byle czego nie zależnie od tego czy jestem najebana czy zbakana czy coś mam banie ... kożystam z życia jak tylko sie daa !! aaleee grzybów jeszcze nie jadŁam .... aleee chce spróbować ... można zrobic wywar to chyba bardziej bezpieczne ?? mmmmm jaaa taamm osobiście wole zioło i na tym narazie jade jak tylko mam ochote ... alee nie będe sie posuwała dalej niz zioło i grzyby ... mam nadzieje że będziee zajebiscie ... spoko stronka i opowiadania ... pozdro !! ;]]]
(niezweryfikowany)
hyyyymmmm.są.różne zdania na temat <br> grzybków.. jaa osobiście nie wiem sama co mam myśleć ... mam zamiar jeść ale boję się że coś mi sie stanie ... aa jestem osobą która zbija z byle czego nie zależnie od tego czy jestem najebana czy zbakana czy coś mam banie ... kożystam z życia jak tylko sie daa !! aaleee grzybów jeszcze nie jadŁam .... aleee chce spróbować ... można zrobic wywar to chyba bardziej bezpieczne ?? mmmmm jaaa taamm osobiście wole zioło i na tym narazie jade jak tylko mam ochote ... alee nie będe sie posuwała dalej niz zioło i grzyby ... mam nadzieje że będziee zajebiscie ... spoko stronka i opowiadania ... pozdro !! ;]]]
kkk (niezweryfikowany)
czy ktos moze mi powiedziec jak skutecznie rozpoznac lysiczki? i czy mozliwe jest zeby po zjedzeniu 22 sztuk nie wystapily zadne albo prawie zadne(na tyle subtelne, ze trudno odroznic od autosugesii, nawet zrenic nie rozwalilo)objawy?grzybki ktore zebralem do opisu pasuja idealnie,rosly takze w miejscu w ktorym wiem ze zwykle wystepuja i byly jedynymi tego typu rosancymi tam czapeczkami...hmm moze ma na to wplyw niekorzystna dla nich pogoda... bardzo sucho, i wysyp w rejonach ogolnie slaby. tych 22 szukalem 1,5 godz.:/ <br> <br> <br>
marcinek (niezweryfikowany)
nic niemam do powiedzeni8a
niepokonany:) (niezweryfikowany)
ja chcialem napisac o swoich doswaidczeniach z grzybami :) ... a wiec to bylo gdzies w pazdzierniku , kumpel mnie po poludbniu zaskoczyl ze ma grzyby (220) , wiec udalismy sie do jeszcze jednego zioma i to skondumowalismy ... po 30 minutach zaczela sie jazda . Bylismy w parku i bylo pelno lisci , zaczelisy sie w nich tarzac , rzucac itd , drzewa tak przejebanie sie zmienialy , galezie wirowaly i te kolory , co to wogole bylo ? :D a no wlasnie zajebista kreskówka:). po jakims czasie poszlismy z parku sobie pochodzic . ta pochodzic to byla trudna sprawa . nogi sie uginaly , w prawo , lewo . Satnelismy obok domu , wygladal jak willa , zginalismy sie zeby zobaczyc co jest na pietrze . jeszcze do tego wial wiatr istny dziki zachod ... w przchodzac przez droge ejchal autobus , byl wysoki jak wiezowiec , swaitel tyle mial ze nie moglismy na niego patrzec , przejeb*** :) ... idac droga do sklepu minelismy 2 osoby , chcielismy siem z nimi przywitac ale byla taka chlasta ze prawie lezelismy na ziemi i sie smialismy , prze chlasta ... ogolnie to jazda jak chu jn a tych grzybach byla ... 50 m na wale szlismy chyba z 45 minut .... to bylo moje 2 doswaidczenie zgrzybkami :) ... jazda okolo 3,5h , potem ucieklem do domu ale bylem dalej zgrzybiony , ... pzodro :D:D
Cogito (niezweryfikowany)
Przeczytałem wszystkie tripraporty odnośnie grzybów i muszę powiedzieć że jesteście popierdoleni ! Wpierniczacie magiczne grzybki i idziecie na miasto - zachowujecie się jak dzicz , nie potraficie uszanować tysiącletniej tradycji szamania grzybów ! Gdzie tu miejsce na skupienie na medytację , na przeżycie wspaniałych chwil sam na sam z własną atawistyczną jaźnią? Weźcie się najebcie tanim winem za 3,50 bo jesteście stworzeni tylko do siarki tu teraz i w piekle do którego zmierzacie ! <br>
TOm (niezweryfikowany)
musze coios sprawdzic
Zajawki z NeuroGroove
  • LSD-25
  • Pozytywne przeżycie

Piękny dzień i spokój w głowie.

Witam. Procedura wymaga, bym przypomniał, że niniejszy trip raport to czysta fikcja, jak się zresztą każdy domyśla;-)

  • Kodeina
  • Mefedron

„Noc jak każda inna”

Zażyte substancje: 10 mg Klorazepanu, około 250 mg Mefedronu HCl, 150 mg Kodeiny, 40 mg Prometazyny, 7.5 mg Zopiklonu

Wiek: 17 lat

Waga: 65 kg

Doświadczenie: dekstrometorfan, benzydamina, mieszanki ziołowe, pseudoefedryna, metylokatynon, mefedron, opium, makiwara, kodeina, klorazepan, alprazolam, midazolam, 4-AcO-DIPT, zolpidem, zopiklon, moklobemid, paroksetyna, buspiron, baclofen, alkohol, nikotyna, kofeina.

  • Benzydamina

Zjedlismy po 20 tabletek Benalginu ok. godz. 21.30 . Kupilismy picie, ciastka i piwo (1 na 2och). Nastepnie udalismy sie do parku szczytnickiego, bo halo jest jak jest ciemno. Troche siedzielismy tab i oczekiwalismy na faze. Jak ja tego nie lubie ! Po ok 20 min. czulem sie lekko otumaniony, ale przeszlo mi po kilku minutach. Po godz. i 15 min balem sie, ze ten lek mnie nie zakreci. Wyszlismy z parku na ulice. Wtedy sie zaczelo! Patrze na kolesia, a z niego ida kleby przezroczystego dymu! Ze mna tak samo.

  • Benzydamina

S&S : Dom kumpla, nazwę go "C", i drugi kumpel niech będzie "Z".

Doświadczenie : Kofeina, Tytoń, Alkohol, THC, DXM.

Dawkowanie : 3 saszetki 'Tantum Rosa'

Jest ok. godz. 18.00, wsypuje z kumplem do szklanki zawartość saszetki, i nalewam wody. Mieszamy. Gotowe !

randomness