Uchodźcom z Ukrainy leczącym się z uzależnienia od opiatów pomaga internetowy bot

Uchodźcy z Ukrainy mogą w Polsce liczyć na kontynuowanie leczenia metadonem, lekiem znoszącym głód uzależnienia od heroiny. Najbliższy punkt leczenia pomaga im znaleźć bot na Telegramie.

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

Krytyka Polityczna, Dawid Krawczyk
Komentarz [H]yperreala: 
Tekst stanowi przedruk z podanego źródła. Pozdrawiamy!

Odsłony

241

Uchodźcy z Ukrainy mogą w Polsce liczyć na kontynuowanie leczenia metadonem, lekiem znoszącym głód uzależnienia od heroiny. Najbliższy punkt leczenia pomaga im znaleźć bot na Telegramie.

„Cześć, jestem botem HelpNow, czyli usługą, która pomaga osobom z Ukrainy uzyskać leki antyretrowirusowe na HIV, gruźlicę oraz leczenie substytucyjne dla użytkowników opiatów. Pomagam również otrzymać wsparcie psychologiczne i pomoc na całym świecie. Napisz, czego potrzebujesz” – taki komunikat w języku angielskim zobaczy każdy, kto zdecyduje się napisać wiadomość na specjalnym kanale Telegram przeznaczonym dla osób z Ukrainy szukających sposobu na kontynuowanie leczenia. Do bota można napisać też maila, na Instagramie i na Facebooku.

„Potrzebuję metadonu w Warszawie” – napisała w tym tygodniu w swoim telefonie kobieta, która po kilku dniach uchodźczej tułaczki przekroczyła granicę Ukrainy i znalazła schronienie w stolicy Polski. Po tym jak nacisnęła strzałkę i wysłała wiadomość, jej treść wylądowała u pracowników organizacji pozarządowych i wolontariuszy. Tę konkretną wiadomość odczytała Maria Malakowa z ukraińskiego oddziału międzynarodowej organizacji Alliance for Public Health (Sojusz na rzecz zdrowia publicznego).

– Dzięki naszym partnerom z Fundacji Edukacji Społecznej mamy pełną listę ośrodków leczenia substytucyjnego w Polsce i możemy kierować osoby bezpośrednio pod najbliższy adres. Wieczorem dowiedziałam się od tej kobiety, że udało jej się uzyskać niezbędny lek – mówi Malakowa. Sama też jest uchodźczynią. Kilka dni temu przyjechała z Kijowa. Teraz mieszka w Warszawie i wspiera osoby uzależnione zarówno w Ukrainie, jak i w Polsce.

Metadon raz dziennie

Leczenie substytucyjne uzależnienia od opiatów (w tym heroiny) polega na podawaniu pacjentom lekarstwa, którego celem jest zniesienie objawów zespołu abstynencyjnego, czyli głodu narkotykowego. Najczęściej tym lekarstwem jest metadon – podawany w płynie. W zależności od warunków terapii określonych przez lekarza pacjent przychodzi po swoją codzienną dawkę każdego dnia lub po odpowiednio większy zapas raz na tydzień, a nawet miesiąc. Przerwy w przyjmowaniu metadonu mogą bardzo szybko prowadzić do pojawienia się głodu narkotykowego, a ten skutkować może powrotem do ulicznych narkotyków.

– W Ukrainie większość osób musiała się stawiać w przychodniach codziennie. Pandemia trochę zmieniła sytuację i lekarze zaczęli częściej przepisywać zapasy na tydzień lub nawet 10 dni. Teraz mogliby teoretycznie przepisywać na 30 dni, ale w aptekach nie ma tak dużych zapasów – mówi Malakowa. Z jej informacji wynika, że ukraińskie fabryki metadonu wstrzymały działalność – dwie największe znajdują się w Charkowie i Odessie. Dlatego obecnie, wykorzystując kontakty międzynarodowe, stara się zorganizować dostawy leku z zagranicy.

Większość wiadomości, które odbiera Malakowa, pochodzi od osób wciąż znajdujących się w Ukrainie. – Sytuacja zmienia się bardzo dynamicznie. Chwilę temu podawałam komuś adres punktu leczenia substytucyjnego w Charkowie, ale jutro tego punktu może już nie być, bo zostanie zbombardowany – opowiada spokojnie Malakowa.

Z doniesień Niko Vorobyova, dziennikarza Al-Dżaziry specjalizującego się w tematyce substancji psychoaktywnych, wynika, że braki dotyczą również czarnego rynku narkotykowego w Ukrainie. Dużo trudniej zdobyć obecnie działkę, a ceny wzrosły nawet 10-krotnie. Zapytałem Malakową, czy to możliwe. – Nie znam dokładnych cen narkotyków w ukraińskich miastach, ale to jak najbardziej możliwe. Na wojnie wszystkiego brakuje i wszystko drożeje, narkotyki też – odpowiedziała.

Koniec leczenia po aneksji Krymu

Leczenie substytucyjne jest dostępne i powszechne we wszystkich krajach Unii Europejskiej, ale nie na całym świecie. W reżimach, gdzie obowiązują surowe prawa antynarkotykowe, często jedyną formą terapii akceptowaną przez rząd jest abstynencja – tak jak w Rosji. Przekonali się o tym kilka lat temu pacjenci klinik leczenia substytucyjnego na Krymie, którzy po aneksji przez Federację Rosyjską stracili dostęp do metadonu.

Wówczas, w czerwcu 2014 roku, polskie Krajowe Biuro ds. Przeciwdziałania Narkomanii głośno protestowało: „Konsekwencją aneksji Krymu jest wprowadzenie na jego terytorium rosyjskiego porządku prawnego, a zatem terapia substytucyjna stała się tam nielegalna. Niezależnie od oceny prawnej aneksji Krymu przez Rosję miejscowe władze dysponują stosownymi środkami, by zakaz ten wyegzekwować. Warto zauważyć, że pozbawienie chorego odpowiedniego leczenia jest postrzegane przez Światową Organizację Zdrowia jako tortura. W przypadku osób objętych leczeniem substytucyjnym określenie to wyjątkowo trafnie oddaje sytuację, w jakiej znaleźli się pacjenci. Żaden inny rodzaj leczenia uzależnienia od opioidów nie łagodzi tak skutecznie cierpienia związanych z odstawieniem narkotyku. Przerwanie substytucji to nie tylko przejaw okrucieństwa wobec pacjentów, ale także zwiększenie ryzyka powikłań zdrowotnych, a nawet zgonu”.

Zadzwoniłem do dyrektora KBPN, Piotra Jabłońskiego zapytać o to, jak wygląda sytuacja uchodźców z Ukrainy, którzy chcą kontynuować leczenie w Polsce.

– Jest to możliwe. Na szczęście zadbaliśmy o to, żeby można było przyjmować pacjentów z Ukrainy nawet bez numeru PESEL – tłumaczy Jabłoński. Wskazuje również na wytyczne Narodowego Funduszu Zdrowia opublikowane dwa dni po wybuchu wojny. „Obywatelowi Ukrainy, który przybył do Polski w związku z agresją militarną Rosji na teren Ukrainy i który zgłosi się z problemem zdrowotnym do lekarza rodzinnego, poradni specjalistycznej czy szpitala, należy udzielić adekwatnej pomocy medycznej” – czytamy na stronie NFZ.

Katarzyna Leńdzion z warszawskiego Centrum Leczenia Uzależnień „Mały Rycerz” potwierdza, że w ostatnich dniach w punkcie na Pradze Północ zostali przyjęci uchodźcy z Ukrainy. Mogą oni liczyć na kontynuację leczenia substytucyjnego w Polsce, nawet bez podania numeru PESEL. – Nie było ich na razie wielu, zaledwie kilka osób – mówi Leńdzion. W centrum niedaleko praskiego ZOO osoby uciekające przed wojną z Ukrainy skorzystać mogą również ze wsparcia psychologa posługującego się językiem rosyjskim i ukraińskim oraz pomocy w wypełnieniu dokumentów.

– Osób potrzebujących leczenia substytucyjnego nie ma jeszcze dużo. Mówimy na razie o pojedynczych przypadkach – dodaje Jabłoński. – Dzisiaj w Poznaniu rekomendowaliśmy, żeby takie osoby zostały natychmiast przyjęte do leczenia, bo z powodu przerwy w przyjmowaniu metadonu zaczął się u nich rozwijać zespół abstynencyjny – mówi dyrektor KBPN.

Będzie więcej pacjentów

Podobne wieści spływają z dworca Kraków Główny. Wolontariusze, tak samo jak w innych miastach, piszą markerem na swoich odblaskowych kamizelkach, w jakich językach się komunikują. Po wielu długich zmianach tusz z markerów trzeba nieraz poprawiać, ale wciąż można doczytać na ich plecach skróty: PL, RU, UKR, ENG.

Dwa razy w tygodniu dołączają do nich na korytarzach pod peronami streetworkerzy z napisem: снижение вреда (ros. redukcja szkód). – To nasi streetworkerzy, którzy oczywiście pomagają każdemu, ale z tyłu głowy mają, żeby wypatrywać osoby, które mogą mieć problem z narkotykami – mówi Grzegorz Wodowski z krakowskiego Monaru. Przyznaje jednak, że na razie wielu takich osób nie ma. Co nie znaczy, że nie ma ich wcale.

– Dosłownie godzinę temu skończyłem rozmawiać z matką dwóch dwudziestolatek z Ukrainy. Obydwie były w terapii substytucyjnej i udało się im na szczęście kontynuować terapię u nas, w szpitalu Rydygiera – dodaje Wodowski. Jego zdaniem z czasem może pojawić się o wiele więcej pacjentów, którzy będą potrzebować dostępu do leczenia substytucyjnego.

Oceń treść:

Brak głosów
Zajawki z NeuroGroove
  • Kodeina

Chciałbym się z Wami podzielić swoją dzisiejszą podróżą. Moją poważną przygodę z substancjami aktywnymi zakończyłem z grubsza juz prawie rok temu. Od tamtej pory paliłem 2 razy, w dosłownie w kilku przypadkach raczyłem się alkoholem, choć jeśli chodzi o ilość jednego, jak i drugiego - nie przesadzałem. Jakieś 0,2 grama 10x ekstraktu Salvii spoczywa już od dłuższego czasu w mojej magicznej skrzyneczce, która swoim wyglądem przypomina mi o starych, jakże dziwnych czasach...

  • Metoksetamina
  • Pierwszy raz

Piątkowy wieczór, pusty dom i wielka ciekawość nowych doświadczeń.

Po dość długiej przerwie od eksperymentowania (ponad 3 miesiące) wywołanej nieprzyjemnymi doświadczeniami na benzydaminie i faktem iż ulubione dotychczas DXM zostało zbadane przeze mnie na wszystkie sposoby, że przestało na mnie robić jakiekolwiek wrażenie, postanowiłam spróbować czegoś innego.

  • Kodeina
  • Metylon

Set & Setting:

* ciepły i przytulny pokój,

* święty spokój i dużo czasu wolnego,

* spora nuda i raczej brak zmartwień

Substancje:

* około 250 mg MDMC w postaci pudru, przyjęte doustnie w soku,

* dwie tabaki od Polscha - Gawith Apricot i Ozona Cherry,

* ekstrakt z 32 tabletek Antka,

* nieopalona lufa po małej paczce Pineapple Expressa (0,25 g)

  • Dekstrometorfan

Doświadczenie i wiek : Benzydamina, alkohol, MJ, dopalacze, nikotyna.. 17 lat.

Dawkowanie : 450mg dxm w postaci Acodinu, doustnie-co ~10min po 5 tabletek. 47kg/168cm.

Set'n'Setting : Dawkowanie zaczęło się około 15:50 przed wyjściem z domu do kolegi. Cel? Ten sam co dzień i dwa temu-chęć lepszego odbierania dźwięków, kolejny raz doznania uczucia zapadającej się ziemi etc, i najlepiej jakieś małe halucynacje (no może nie takie małe).