OBRAZOWANIE MÓZGU

Fragmencik książki Jana Trąbki "Gnoza a nauki neurologiczne" o odkrywaniu mechanizmów pracy naszych głów

Tagi

Źródło

Jan Trąbka, "Gnoza a nauki neurologiczne"

Odsłony

8643

Spośród metod obrazowania mózgu techniki metaboliczne, śledzące źródła pozytronów w tkance nerwowej, oddają kolosalne usługi. Najaktywniejsze struktury mózgowe pochłaniają największą ilość substancji źródłowych, z których wyemitowane pozytrony zdradzają ich lokalizację oraz pozwalają precyzyjnie określić ilościowo intensywność miejscowych zmian czynnościowych. Dzięki metabolicznym technikom uzyskujemy gnozyjny wgląd w sytuację anatomo-fizjologiczną dowolnie wybranego układu w pracującym narządzie. Cechę gnozyjną uzyskuje się przez to, że jeden obraz przedstawia aktywność mózgu jednocześnie w domenie przestrzeni i czasu. Metodologia dotychczas stosowana mogła alternatywnie i rozdzielnie traktować albo aspekt statyczny (geometryczny), albo dynamiczny (czasowy). A więc gnoza przywraca jedność mózgu, czych. Klinicyści nadal operują mózgiem J: .1 na architekturę i funkcję.

Wyróżniamy trzy techniki metabolicznego obrazowania mózgu: tomografię, opartą na emisji pozytronów (PET), uproszczoną wersję PET -u, czyli prosty pozytronowy system detekcji (SPDS), oraz tomografię komputerową, wykorzystującą pojedynczy foton (SPECT). Po szczegóły metodologiczne odsyłam do Rocznika Nowojorskiej Akademii Nauk z 1991 r. nr 620, zatytułowanego Okna na mózg (Windows on the brain) wydanego pod zbiorową redakcją R. A. Zappuli i innych [83]. Po owej "dreszczowcowej", metaforycznej części tytułu druga część rzeczowo i konkretnie wyjaśnia, że chodzi tu o "Technologiczne granice neuropsychologii".

Pierwsze w świecie Towarzystwo Naukowe Obrazowania Mózgu w Psychiatrii powstało w Wurzburgu w 1985 r.
w klinice, w której kiedyś pracował Alois Alzheimer nad opisanym przez siebie wcześniej przypadkiem postępującego otępienia przedstarczego. To schorzenie zaliczane do chorób przyszłego wieku, zostało nazwane na cześć autora pierwszego jej opisu opublikowanego w 1907 r. chorobą Alzheimera, która budzi grozę przez swą nieuleczalność, nie znaną ciągle etiologię i beznadziejnie przewlekły przebieg. W powołaniu tego Towarzystwa brałem udział, ponieważ w latach 1962-63 uczestniczyłem w wykreślaniu pierwszych w świecie map mózgu w paryskim szpitalu Salpetriere pod kierunkiem A. Remonda.

To mapowanie mózgu, uwzględniające jednocześnie parametry przestrzenne i czasowe, wymagało rozbudowanego wyposażenia komputerowego, przez co zapoczątkowało w psychoneurologii erę "wysokiej techniki" (high-tech). Z tego właśnie mapowania wyewoluowały obecne metody obrazowania mózgu, będące dalszym krokiem na drodze postępu rozwijanego w duchu gnozyjnym. O charakterze gnozyjnym świadczy możliwość jednoczesnego rozpatrywania pracy mózgu w kategoriach syntopii i synchronii. To obrazowanie w sposób metodologicznie nierozszczepiony odtwarza najlepiej naturalne i jednolite warunki działalności mózgu. "Naturalne" to wcale nie znaczy - jak się wkrótce okazało - "łatwe" do interpretacji.

Dzięki metodzie obrazowania spełniły się marzenia filozofów, którzy przyczyny odwiecznych sporów o teorie poznania dopatrywali się w braku bezpośredniego wglądu w procesy mózgowe. E. Kant przypuszczał, że gdyby dysponował oglądem (Anschaung) tego, co dzieje się w mózgu, czyli gdyby mógł bezpośrednio obserwować strumień impulsów we włóknach nerwowych, tak jak lot ptaków pod niebem lub zachowanie ryb w stawie, to nie powstałoby tyle sprzecznych poglądów na temat procesów poznawczych [31]. Rycina 2 przedstawia obraz myśli smutnej według M. Lemonicka (1995) tak jakby odpadły łuski kości czaszkowych, a środowisko kostne stało się przezroczyste [43]. I co? I nic. Nawet opierając się na całejdotychczasowej wiedzy neurologicznej nie jesteśmy w stanie zinterpretować tego obrazu. To, co widzimy na obrazku, nie pasuje ani do teorii sieciowej uwzględniającej tylko neurony, ani do teorii pilśni nerwowej, biorącej pod uwagę całe utkanie histologiczne i budowę ośrodkowego układu nerwowego razem z glejem i innymi elementami morfotycznymi, ani do koncepcji analizatorów zmysłowych powiązanych z sobą pęczkami różnego gabarytu, które tworzą drogi szybkiego ruchu.

Najbardziej przydatnym dla tłumaczenia obrazowania wydaje się pogląd o izomorfizmie i izopotencjalności, czyli jednorodności tkanki mózgowej, zgodnie z którym efekt zachowania zależy od całkowitej masy mózgu, biorącej udział w produkcji "smutnej myśli" [16]. Drugą konsekwencją rzucającą się w oczy "smutno myślące", to zarzucenie monopolu kortikotropowego. Albowiem znacznie większą rolę odgrywa substancja biała, w której rodzi się smutek (lekkie zaciemnienie ryciny) iw której uczucie to nabiera intensywności (większe zacieniowanie), by wreszcie w polu zaczernionym, odpowiadającym utkaniu zorganizowanej substancji szarej, czyli stacji przełącznikowej, pod wpływem aferentacji oraz indukcji genowej "selekcyjnych wzorców neuronalnych" przekształcić się w ukierunkowaną motywację lub intencję. Nie zawsze emocja, powstająca przeważnie w strukturach filogenetycznie najstarszych, musi znaleźć swe ujście w polu korowym, wprowadzającym pobudzenie do realizacji na zewnątrz, "na wynos". To pobudzenie emocjonalne może utknąć w substancji białej, rozlewając się jak na bagnach i mokradłach w postaci kontemplacji oraz medytacji. w rezultacie, zdobywszy bezpośredni obraz czynności mózgu, nie wiemy, na co patrzymy. Gorsza rzecz - nie umiemy się sensownie zapytać o planimetryczne szczegóły przy przerzutowaniu ich w trójwymiarową przestrzeń, bo przecież niewątpliwe zdarzenia mózgowe rozgrywają się w przestrzeni Euklidesa całego narządu. A więc płaską powierzchnię wysiłkiem wyobraźni musimy "przełożyć sobie" na trójwymiarową panoramę górskich wierzchołków, przełęczy i dolin [12]. Smutna myśl zilustrowana na podanym przykładzie przedstawiałaby się jako pasmo górskie o dwóch wierzchołkach, otoczonych głębokimi dolinami (białe paski), przechodzące w połacie mniej lub bardziej szare. Sprawa rozjaśniłaby się bardziej, gdybyśmy mogli rozpatrywać obraz w projekcji dwubocznej lub w rzucie "dół góra", a nie tylko w płaszczyźnie strzałkowej, jak na reprodukowanej powyżej rycinie.

Powstaje więc wymagające szybkiej odpowiedzi pytanie, czego należy szukać w obrazach mózgu uzyskiwanych techniką metaboliczną? Czego odpowiednikiem są otrzymane krajobrazy? Co znaczą brzegi i kształty przedstawionych fragmentów? Dla człowieka pierwszą i najważniejszą rzeczywistością są przeżycia, wewnętrzne doznania, odczucia czy przeczucia. Co do tego fundamentalnego stwierdzenia wszyscy są zgodni - nie wyłączając R. Descartesa czy E. Kanta, filozoficznych autorytetów w dziedzinie poznania. Ich drogi poznawcze szybko się rozeszły, ale wystartowali z jednego wspólnego punktu:
właśnie od przeżyć wewnętrznych. Przeżycia są rezultatem przecinania się strumieni przepływu wolnej energii, pochodzącej z rozproszonych źródeł, oraz zawsze towarzyszącego im napięcia emocjonalnego. Mając na uwadze rolę nastawień emocjonalnych zdecydowałem przyglądnąć się dokładniej ich neurologicznym podstawom. Oryginalną koncepcję genezy emocji przedstawiłem w osobnej pracy [76a]. Tu wspomnę jedynie o najistotniejszych konsekwencjach zmiany poglądu na najgłębsze emocjonalne dno psychiki człowieka (ryc.3). Otóż dla emocji, będącej wyrazem d yssypacji energii psychicznej oraz dla oceny dynamiki źródła napięć, czyli emocjonalnego przyspieszenia (tzw. strojenia w czasie) o wiele istotniejsze znaczenie posiada prawie homogenna substancja biała niż zróżnicowana warstwowo lub laminamie substancja szara. Dotychczas wszelkie rozważania koncentrowały się na korze mózgowej, jako na czynniku dominującym. Obecnie skłonni jesteśmy uważać korę mózgową jako ważne, ale już końcowe ogniwo przemian neuralnych, gdzie ostatecznie integrują się wszystkie wpływy wewnętrzne oraz zewnętrzne i skąd wyprowadzane są dyspozycje psycho-ruchowe. Oglądając wyniki obrazowania mózgowego skłonni jesteśmy myśleć, że obserwujemy tu w pierwszym rzędzie podłoże i stany emocjonalne, z których składa się przeżycie. Opierając się na klasycznej neurologii nie potrafimy niczego powiedzieć o przeżyciach, am też o emocjach. Nikłe światło na to zagadnienie rzucają jedynie doświadczenia Oldsa [56], który w głębokich obszarach półkul mózgowych i strukturach pnia mózgu zwierzęcego stwierdził istnienie mechanizmów nagrody i kary, czyli pozytywnego i negatywnego wzmocnienia, związane niewątpliwie ze stanem emocjonalnym zwierzęcia. Do ciekawostek należy stwierdzenie tzw. pozomego szału (sham rage), powstałego po stymulacji prądem elektrycznym rostralnych części wzgórza. To podrażnienie dawało cały zestaw behawioralno-ruchowych reakcji, jakkolwiek bez zabarwienia emocjonalnego. Oddysocjowanie komponent emocjonalnych świadczy o pozomym charakterze szałowego zachowania i możliwości uaktywnienia jedynie ostatniej już "odbarwionej" fazy reakcji, właśnie bez zabarwienia emogonalnego. Gnoza wskazuje, że pierwszym krokiem są przeżycia wymagające jednolitego uczynnienia różnych, nawet rozległych przestrzeni mózgowych. Dalsza zasługa gnozy polegała na wyakcentowaniu i podkreśleniu znaczenia emocji. Trzeci składnik wzbudzony przez gnozę to konieczność równoczesnego zafunkcjonowania jednolitej, naturalnej świadomości, nieodzownej przy interpretacji wyników obrazowania mózgu. Nie . wystarczy przywoływać tu świadomość filozoficzną, nawet w dwóch odmianach: esencyjno-egzystencyjnych. Żaden pojedynczy aspekt filozoficznej świadomości na niewiele tu się przyda. Tu musi być obecna jedna, naturalna świadomość, dla której warunki brzegowe stanowią wspomniane wyżej aspekty filozoficzne (ryc. 4). Ekspozycji smutnej myśli w mózgu towarzyszy wieloogniskowa aktywacja całej psychosfery.

Obrazowanie mózgu wymusiło uznanie świadomości jako ważnego partnera w dyskusji. Świadomość z kolei ustaliła, że jedynie trójwymiarowa przestrzeń Euklidesa ma prawo bytu jako naturalny twór wywiedziony z ludzkiego materiału wyobrażeniowego. Jedynie to, co nosi charakter wyobrażalny, może być uwzględnione w gnozie. Nie ma tu miejsca nie tylko na hipotezę superstrunową wielowymiarowej budowy świata [50], ani nawet na hipotezę o sprawiającej realistyczne wrażenia - czterowymiarowej czasoprzestrzeni H. Minkowskiego i A. Einsteina [52, 53]. Gnoza uziemia i niweluje pętający się w sieci naturalnych stosunków czas, jako osobny parametr. Czas może zaistnieć jedynie w warunkach świadomości egzystencyjnej i być oddany jako metryka na służbę aksjologii, czyli funk cjonuje jedynie jako trudny do wyobrażenia czynnik operacyjny przy pomiarze wartości. Czas, nad którym łamało sobie głowę wielu filozofów bezużytecznie, redukuje przyzwoitą przestrzeń trójwymiarową Euklidesa, przepychając ją "okulawioną" do rzeczywistości ukrytej, wirtualnej. Tu, w ukryciu, krzywdę swojego skażenia, wywołanego egzystencyjnym czasem, przestrzeń może powetować sobie pomnożeniem wymiarów aż do nieskończonej potęgi. A czas, zwłaszcza zapętlony, staje się ejdosem - pustą ideą.

Filozoficzna świadomość esencyjna, którą spreparowane, bezpośrednie obrazy mózgu wywołują jak wilka z lasu, obywa się bez pojęcia czasu. Tam wszystko odbywa się w wiecznej teraźniejszości. Obserwowane sekwencje obrazów stwarzają pozór czasu, jakkolwiek obrazowane zdarzenia dzieją się bez uchwytnego, wzajemnego związku przyczynowego. Przy masowym, równoległym przetwarzaniu mózgowym mówienie o początku i końcu przemian staje się pozbawione sensu, kotłowanie się chmur pojęciowych na różnych piętrach ośrodkowego układu nerwowego nie może być nanizane na czasowy różaniec zdarzeń; wszelkie próby szeregowego uporządkowanie pojęć albo rujnują logikę myślenia, albo powodują upływność sensu.

Już z powyższych, wstępnych rozważań wynjka, że obrazy mózgu otrzymywane za pomocą HT wymagają do swej interpretacji zaangażowania dwóch filozoficznych wariantów świadomości: esencyjnej (płomjenia Arystotelesa) i egzystencyjnej (strumienia F. von Brentano), które, co prawda, nie są kategoriami naturalnymi, ale skutecznie i pożytecznie ograniczają pole, a raczej trójwymiarową przestrzeń świadomości naturalnej. Ocena podstawowa, bez względu na to czy mamy do czynienia ze złą, czy dobrą myślą, należy do kompetencji świadomości naturalnej. Bez uzupełnienia z jej strony treść wyprodukowanego obrazu mózgowego byłaby nieczytelna. świadomość naturalną, gnozyjną przedstawioną na rycinie 3 wypełniają: a) zbiory rozmyte, z odpowiednimi zmiennymi lingwistycznymi i logicznymi; b ) tzw. zjawiska wtóme, zajrnujące ostatni pomost między "mnie się myśli", (jeszcze bez wyemancypowanego podmiotu!), a "ja myślę", czyli już z emergencyjnie wynurzonym podmiotem; c) hermeneutyka, czyli sposoby interpretacji obrazowanej rzeczywistości mózgowej, zamiast uczonej metodologji częściowo upieczonych idei (I. J. Good) [19] lub już zdegenerowanych idei, np. atomów myśli (D. Lehman) [42];
d) przedpole nauk (C. F. von Weizsacker) [80] wyposażone przez emergentną wielowartościową logikę (A. Tarskiego ) oraz emergentną gramatykę germinatywną (N. Chomskiego) [7]. Przez podkreślenie cechy emergentności chcę zminimalizować ludzkie inicjatywy. Tak bogato wyposażona świadomość gnozyjna może podjąć się zadania opisów obrazowania czy mapowania mózgowego.

Obok emocji i motywacji, których znaczenie, nieodzowność współdziałania i inicjację podkreśliliśmy wcześniej, stwierdzamy , że obrazowanie mózgu mobilizuje całą intelektosferę.
Co gnozyjna świadomość potrafiła wydobyć z mózgu zamkniętego w wieży z kości słoniowej po uprzednim zburzeniu jej ścian głosem komputerowych trąb jerychońskich. Wyliczę szereg osiągnięć, które zmi~iły oblicze współczesne) neurologii. Obecnie wiemy przynajmniej o co istotnego się zapytać oraz o sposoby , jak to istotne zjawisko rozgrywa się w mózgu przeżywającym nastroje i nastawienia, miotanym psychicznym wichrem emocji oraz prześwietlonym psychicznym eterem świadomości wewnętrznej, czyli selfem płomieniem Arystotelesa, oraz strumieniem F. von Brentano świadomości zewnętrznej. Oczywiście pytania stawiamy "od tyłuN, tak jakbyśmy w playbacku rozwijali taśmę ze zdarzeniami mózgowymi.Zaczynamy od świadomości komunikatywnej, możliwie najbardziej obiektywnej, zewnętrznej i poprzez świadomość wewnętrzną, całkowicie wewnętrzną, dochodzimy do najgłębszych, najbardziej prywatnych, aczkolwiek najbardziej realnych przeżyć.

Trzymając się zaproponowanego powyżej scenariusza, weźmy na warsztat po raz drugi obraz "smutnej myśli" i próbujmy ją hermeneutycznie zinterpretować. Z całą pewnością ów smutek to nie punktowe pobudzenie mózgu, jak sugerowałaby klasyczna teoria mechanizmu kary, czyli negatywnego wzmocnienia.
Ze względu na wysokość szczytów, czyli miejsc najbardziej zaczemionych, wyróżniają się cztery miejsca: najrozleglejsze, odpowiadające zespołowi jąder migdałowatych, uprzednio podejrzewanych już o związki z emocjami; przednia część wzgórza, najprawdopodobniej jądro grzbietowo przyśrodkowe, połączone pęczkiem włókien z korą czołową, a przecinane w trakcie leukotomii w celu złagodzenia szałowego podniecenia u schizofreników. kora w płacie skroniowym najbliższa polu w emickego; substancja biała płata czołowego, w której komputerowo zafascynowani neurofizjolodzy lokują pamięć operacyjną. A więc mamy tu do czynienia z wzorcem pobudzeniowym, którego funkcji, a zwłaszcza dwóch ostatnich komponent, nie za bardzo rozumiemy. Ewentualne zachowanie, któremu towarzyszy smutna myśl, wywołane zostaje przez holistyczną (całościową) strukturę wzorca mózgowego, ale uczynnionego w sposób zróżnicowany. Przeżycie powstaje w całym mózgu, ale jego kondensacji - równoczesnej lub identycznej - z obszarem szarym, o różnym stopniu odcienia, odpowiada różna tonacja emocjonalna. w miejscach czarnych następuje zmiana warty. przeżywająca świadomość wewnętrzna zostaje zluzowana przez świadomość zewnętrzną, zainstalowaną w korowych wysoce uporządkowanych strukturach, które dopiero po krystalizacji zdają relację o smutku wewnętrznym otaczającemu światu. Zauważmy, że komputerowy obraz jedynie na błysk chwyta migawkę sytuacji mózgowej. Ciekawymi, choć niedostępnymi, byłyby momenty przed oraz po komputerowej ekspozycji. I dopiero teraz na scenę wkracza czas, i to nie z inicjatywy mózgu, ale z operacyjnej potrzeby obserwatora-badacza. Do chwili uzewnętrzniania się przeżyć nie było sensu pytanie o sekwencję czasową tego, co dzieje się w świadomości wewnętrznej? Czy chmura "migdałowata" nasuwa się na chmurę "wzgórzową" wcześniej czy później, czy może jednocześnie?

Reasumując stwierdzamy, że techniki metaboliczne, śledzące (tracing) faktycznie odkrywają nową, nawet nie przewidywaną rzeczywistość, ale jak dotąd nie przynoszą jej pełnego zrozumienia. Jak na razie, sądzę, odnosimy pyrrusowe zwycięstwa: rozleglejsze horyzonty stały się ciemniejsze i odleglejsze.

W chwilach pesymizmu można wątpić, czy nie lepiej, zamiast dobijać do wieży z kości słoniowej, przepraszam, czaszkowej, mocniej ją zatrzasnąć, niech tam mózg siedzi i sobie sam łamie głowę.

Znacznie większe pożytki wynosimy z metody metabolicznego obrazowania w wypadkach patologicznych [49].
Przynajmniej nie ma problemu ze stawianiem pytań, co dzieje się w mózgu afatyka,jakie są krytyczne ośrodki, których uszkodzenie powoduje zaburzenia mowy. w dziedzinie obrazowanie mózgu sprowadziło rewolucję: W pierwszym rzędzie przekreślona została dominacja kory mózgowej w powstawaniu afazji, a punkt ciężkowści przeniesiony został na ośrodki podkorowe. Obecnie mija trwający około półtora wieku stan hipnozy, intelektualnej stagnacji, w którą wprowadził neurologię P. P. Broca (1824-1880) pary.§ki--chirurg, opisując podczas autopsji głębokie uszkodzenie pola 44 Brodmanna, czyli tylnej części dolnego zawoju czołowego kory mózgowej, które miało odpowiadać wyłącznie za czystą postać afazji ruchowej. Do czasów dzisiejszych spotykano wielokrotnie przypadki zaprzeczające teorii Broca oraz roli tego pola korowego, zwanego od jego imienia polem Broca. Przy okazji dziwną sytuację obserwuje się w neurologii, właściwie nikt tu nie zwalcza błędnej teorii, głosząc zgoła coś przeciwnego; teorie same dezaktualizują się i umierają. Zanim jednak to nastąpi, to trzeba się długo szamotać i męczyć z poglądami ogólnie, aczkolwiek bezkrytycznie przyjętymi. Odkrycie Broca nałożyło klapki na oczy neurologów i ponosi odpowiedzialność za punktowe widzenie patologii mózgowej, za tendencję sprowadzenia procesu do jednoogniskowości oraz za tzw. ciasny lokalizacjonizm. Obecna, rewolucyjna zmiana mentalności neurologicznej nastąpiła pod wpływem mocnych uderzeń technologii obrazowania mózgu.

W pierwszym rzędzie uświadomiła neurologom, że chorobowe uszkodzenie mózgu, czy też defekt tkanki mózgowej nie upraszcza, ale utrudnia problematykę przez to, że daje początek nowemu narządowi, jeszcze bardziej złożonemu, bo okaleczonemu. Do starych kłopotów dołączają się nowe zagadnienia związane z kompensacją, substytucją i uzupełnianiem ubytków funkcjonalnych. Natomiast neurologów trudno było przekonać, że dyskusja o chirurgicznie usuniętym kawałku mózgu i wrzuconym do kubła operacyjnego, czy o strukturach zniszczonych krwotocznym udarem mózgowym, ani wreszcie o ośrodkach nerwowych zbombardowanych elektrycznymi bodźcami koagulacyjnymi w trakcie zabiegów stereotaktycznych - traci sens.

Natomiast obiektem dalszego zamteresowania i troski powinna pozostać reszta uszkodzonego, chorego narządu uwidoczniona w komputerowym obrazowaniu mózgu. Nie kontemplujemy straty, ale śledzimy proces odtwarzania i zdrowienia pozostałego narządu. To główne przykazanie nakreśliły zastosowane "wysokie techniki " obrazujące konkretną rzeczywistość, czyli aktualną katastrofę, a nie wspomnienia o dawnej świetności. Oczywiście klasyczna neurologia ery przedkomputerowej miała także intuicyjne przebłyski owej rzeczywistości chorobowej, ale myślała o niej w sposób zdecydowanie "bezmyślny", bo trudno uciec człowiekowi od swojego cienia. Niemniej dopiero rygorystyczna gnoza przyprowadziła neurologów do porządku.

Obrazowanie mózgu metodą śledząco-metaboliczną gruntownie zburzyło korowo-centryczny, anatomo-kliniczny pogląd na afazję, obecnie o polu Broca prawie się nie słyszy.

Dzięki zdobyczom techniki komputerowej afazję możemy traktować jako model neurobehawioralny, którego różne aspekty zależą najbardziej od objęcia przez proces chorobowy funkcji okolicy prefrontalnej płata czołowego, w drugiej kolejności należy uwzględnić wzgórze i zwoje podstawy, a więc podkorze , a dopiero na końcu okolicę okołosylwialną. W każdej afazji występują zmiany w ośrodku Wemickiego, którego uszkodzenie dawniej uważano za warunek tzw. afazji czuciowej. Komputerowe obrazy wskazują, że nie wystarczy sama lokalizacja ogniska uszkodzenia, ponieważ jednocześnie może być wyindukowane na konto koncepcji chaotycznej drugie, fraktalowe zaburzenie ogniskowe w anatomicznie nieuszkodzonym, odległym miejscu mózgu. Wygląda na to, jakby patologiczne pierwotne ognisko mogło się powielać w zdrowej tkance mózgowej. Stąd zmiana anatomopatologiczna w mózgu może różnie się manifestować w zachowaniu, w zależności od tego, z którego ogniska pochodzi: klasycznego czy fraktalowego.

Zastosowana technika zasugerowała nową organizację mowy. Czasowniki zależą od strefy konwergencji w czołowym płacie lewej półkuli mózgu, a rzeczowniki znajdują reprezentację w płacie skroniowym, natomiast ich integracja w akcie mowy pozostaje jeszcze enigmatyczna [8], jakkolwiek wiadorno, że rzecz definiuje się za pomocą czynności, np. klucz to coś, co służy do otwierania zamka w drzwiach, a czasownik to czynność, którą wykonuje się przy pomocy rzeczownika "klucz". Afazja powstaje wtedy, gdy poszczególne strefy tracą zdolność do konwengercji w przypadku, gdy drogi doprowadzające pobudzenia do strefy lub sama strefa zostaną uszkodzone. Przy okazji podpatrzono, że neurony ze stref konwergencyjnych włączały się podczas "cichej mowy", a milkły w czasie głośnego czytania. Ponadto zaobserwowano ciekawe zjawisko, że osoby bilingwalne dysponują dwoma osobniczymi gamiturami neuronów dla języka ojczystego i naby-t~. Gdy uczynnia się jeden, to milknie drugi. To tłumaczy, dlaczego wyuczenie się języków obcych tak ogromnie poszerza horyzonty myślowe; ile języków się opanuje, tyle nabywa się nowych światów. Obrazy techniczne mózgu pozwalają mniemać, że istnieje jeden ogromny bukiet neuronów mowy, wśród którego potrafimy wyróżnić kilka różnych organizacji lingwistycznych. Ja względnie łatwo potrafię operować organizacją języka francuskiego, pomimo iż rzadko go używam, natomiast "niemiecka organizacja" rozpada mi się momentalnie, gdy tylko nawet na krótki czas zaprzestanę praktykować język niemiecki. Język francuski mi się podoba i mi imponuje, natomiast z językiem niemieckim wiążą się u mnie emocje okupacyjne, raczej przykre, i dlatego w moim mózgu nie potrafi zawiązać się mocny atraktor, a raczej działa mocny repiler - odpychacz i żadne racje tu nie pomagają.

Dalsze odkrycia, które zawdzięczamy technice tomografii komputerowej opartej na wysyłaniu nadmiaru pozytronów z miejsca badanego, dotyczą obalenia teorii współdziałania analizatorów zmysłowych, zgodnej z koncepcją I. P. Pawłowa. Okazało się bowiem, że widok pokazanej pacjentowi żelaznej szpatułki w obrazowaniu mózgowym zaczynał się wcale nie w analizatorze wzrokowym, ale słuchowym. Nie byłaby to więc reakcja na aktualnie docierające do kory impulsy wzrokowe, ale prawdopodobnie na reminiscencje po ostatnim badaniu laryngologicznym, w czasie którego szpatułka z dźwiękiem lądowała na blaszanej tacce.

A więc nie tylko mitologia znakomitego I. P. Pawłowa rozpłynęła się we mgle zapomnienia, ale także szereg hipotez najświeższej daty. Dotychczas byliśmy przekonani, że mózg to znakomity teren-poligon, gdzie przecinają się linie kodowe, szyfracyjne. Szczególnie z niewzruszoną pewnością odnosiliśmy się do koncepcji funkcjonowania systemu kodowania informacji przy zamianie grafów na fony i vice versa. Tymczasem istnienia czegoś podobnego nie można nawet podejrzewać na podstawie obrazowania mózgu. Słowo mówione czy pisane wywołuje jednakową reakcję w mózgu ku zmartwieniu współczesnego myśliciela-filozofa J. Derridy, który przedkłada "Pismo filozofii" [41 9] nad słowo. z kolei natura bardziej przy19nęła do komunikacji słownej, mocniej odciskającej się w mózgu.

Na komputerowe obrazowanie bardziej liczymy przy próbach poznawania selfu, czyli świadomości intrawertywnej, esencyjnej, która prawie nie posiada własności fenomenologicznych, a wręcz przeciwnie - zachowuje się jak kosmologiczna czama dziura, chłonąca wszystko do swego przepastnego wnętrza psychosfery. Dzięki metodom wysokiej techniki może uda się upolować inteligencję w całej swej "skromnej i wstydliwej" okazałości; może też sukcesem zakończyć się oznaczanie kierunku uzdolnień i zaangażowania. Jaka materia mózgowa bierze udział w ich powstawaniu i funkcjonowaniu? To pytanie adresuje się do przyszłości, ale zadanie "na teraz", postawione technikom obrazowania, polega na odkryciu i zidentyfikowaniu tzw. "wskaźników czynności mózgu" czyli stref zbieżności porównywanych do komputerowych pamięci operacyjnych, obecnych i koniecznych do przeprowadzenia operacji poznawczych. Wskaźniki są to cechy funkcjonalne, a nie ana tomopa tologiczne, za którymi obecni klinicyści polują po staremu, nie doceniając specyfiki obrazowania, jako sposobu poszukiwania relacji czynnościowych, np. współdziałania międzystrefowego.

Wskaźniki czynności mózgu mają odpowiedzieć na pytanie, czy poznanie wyzwala operacje behawioralne, czy operacje rodzą poznanie. Intuicyjnie czuje się, że tu nie ma altematywy, ale komplementaryzm: poznanie i operacje są dwoma biegunami jednej całości. Ale na jakiej platformie mózgowej się odbywają, to chcemy uchwycić za pomocą hipotetycznych wskaźników. Dotychczas udało się stwierdzić, że w miarę treningu i powtarzania funkcji coraz bardziej kurczy się pole inteligencji.

Największego wsparcia doznaje gnoza od komuterowych technik obrazowania mózgu na froncie walki z dwuznacznościami, z koincydencjami sprzeczności, z dialektycznym schematyzmem, które są nieodzowną konsekwencją stosowania metodologii naukowej; szukasz tezy, a jednocześnie otrzymujesz antytezę. Gnoza walczy ze sztuczną scjentystyczną rozszczepialnością natury. Wskaźniki czynności mózgu odkrywane w komputerowych obrazach wysokiej techniki mają uchwycić sposoby przywracania naturalnej jedności psychoneuralnej.

Oczywiście to stapianie sprzeczności w jedno pojęcie dokonuje się w selfie, w świadomości gnozyjnej, dlatego na ostateczny rezultat należy poczekać. Nie można tego procesu przyspieszyć. Trudno bowiem błyskawicznie zrobić użytek z wielowartościowej logiki i gramatyki. Trudno w jednej chwili zagospodarować przedpole nauki, czyli do wspólnego mianownika sprowadzić wiele odmiennych paradygmatów, zred ukow ać odległość między aproksymowaną poprawnością i precyzją, a aksjomatem do którego naukowymi metodami nie potrafimy się zbliżyć. Najgorętszym zwolennikiem przywracania jedności przyrody stał się filozof i cybernetyk w jednej osobie C. F. von Weizsacker [80]. Jak dotąd jedynym efektem owej unitarystycznej tendencji gnozyjnej okazuje się walka na słowa (logomachia) i połykanie słów (logophagia). Dlatego za wszelką cenę staramy się obecnie zaimplementować wspomniane wyżej wskaźniki czynności mózgu, które będąc świadkami, a jednocześnie sprawcami upragnionego zjednoczenia natury, umożliwiłyby "rozdwuznacznić" pseudonaukowe prawdy, pozwalające jedynie na prognozy w góralskim stylu: "albo będzie pogoda, albo będzie lało". Wskaźniki komputerowe muszą ograniczyć abstrakcyjne, fatamorganistyczne modele kognitywne. Po co bowiem tracić siły i środki na polemikę z dialektycznymi cieniami lub na symulowanie fikcji, czyli na walkę z wiatrakami. Dlatego spodziewamy się, że zdobyte wskaźniki pomogą wyspecyfikować operacyjno-kognitywne komponenty, które mają pośredniczyć między reprezentacją poznawczego zaangażowania i wyzwania a wykonawstwem najpierw esencyjnych ukrytych wzorców ruchowych, a następnie ich egzystencyjnym, jawnym rozwinięciem. z początku rola i znaczenie owych komputerowych wskaźników czynności mózgu nie będzie rysować się jasno, ale z czasem, dzięki studiowaniu większej ilości materiału dowodowego powinny odnaleźć się poszukiwane mózgowe korelaty gnozy. Rzecz idzie o to, aby we fragmentach trójwymiarowej przestrzeni mózgu znaleźć regiony, gdzie rodzi się chęć i zaangażowanie poznawcze, gdzie kształtuje się "krajobraz" wymagany dla adekwatnego traktowania specjalnych celów behawioralnych oraz ustalenla porządku sekwencji i pułapu wykonywania poszczególnych operacji ruchowych, gdzie wreszcie znajdują się owe zakamarki mózgu, a może i serca, w których człowiek grzeszy tylko myślą. Niewątpliwie są w przyrodzie mateczniki czy ostoje mózgu, gdzie dokonuje się owa cudowna, lecz naturalna koordynacja. Futurologia wieków przyszłych zapowiada się ciekawie, byle zachować integralność mózgu, a nie narząd zdziesiątkowany przez urazy i choroby lub całkiem sparciały od starości. Uchwycone podczas obrazowania wskaźniki czynnościowe mózgu mogą być wykorzystane do ustalenia fizjologicznych granic wydolności przetwarzania poznawczego oraz zdolności kompensacyjnych mózgu, koniecznych przy stawianiu diagnozy klinicznej. w podsumowaniu wyników widać, że już osiągnięto ogromny postęp w całkiem młodej dziedzinie obrazowania. Pomimo to jesteśmy w pełni świadomi, że znajdujemy się ciągle na początku drogi.

Autor:
Jan Trąbka - pytaj na uniwerze Jagiellońskim, szukaj w Sieci.

Oceń treść:

0
Brak głosów

Komentarze

a (niezweryfikowany)

o co chodzi?????????

*JetMan* (niezweryfikowany)

Kapitalny tekst. :)))) Dużo ciekawych rzeczy, chyba sobie kupie ta ksiazke.

Zajawki z NeuroGroove
  • 25B-NBOMe
  • Bufedron
  • Mieszanki "ziołowe"
  • Pierwszy raz

Mieszkanie. Godzina około południa.

Zażycie 25B-nbome, było moim drugim spotkaniem z psychodelikami. Pierwszym był 2C-D, które bardzo mi się podobało, ponieważ dawało piękne efekty wizualne (trip raport do przeczytania w moich raportach), dlatego też zdecydowałem się na następne przygody z tymi pięknymi substancjami.

Rzecz działa się trochę ponad miesiąc temu, na spokojnie można było chodzić po dworze w krótkiej koszulce. W tym dniu świeciło słońce, było bezwietrznie oraz bardzo ciepło. Idealny dzień, do tego sobota; wolne.

  • Grzyby halucynogenne

nazwa subst. grzyby (łysiczka lancetowata chyba)





poziom dosw. sredni (ziele, grzyby)





dawka : ... pomyslmy... 30 w kanapce z dzemem, nastepnie 15 a potem jeszcze 15 (doustnie)





set&setting: dyskoteka :) podekscytowanie (koncert dramowy;) )

  • Dekstrometorfan
  • Miks

Start: Mieszkanie kumpla, za oknem od paru godzin noc - ja trochę niepewny jak to bywa przed pierwszym razem. Czekamy godzinę na ewentualne skutki uboczne po czym opuszczamy lokal. Po próbie: Wędrujemy po mieście załatwić parę spraw (całość zajmuje nam jakieś 2h). Noc trwa w najlepsze, już trochę bardziej pewny siebie zapraszam kumpla do siebie. U mnie: Jesteśmy zrelaksowani i spokojni, a co więcej sami. Zaczynamy chill out przy cichej muzyce, pojedyncza lampka tworzy odpowiedni nastrój żeby zapomnieć o wszelkich zmartwieniach. Po wszystkim: Późną porą odprowadzam kumpla, nie ma prawie nikogo na ulicy, powiewa chłodem. Odkąd wyszliśmy z mojego mieszkania w słuchawkach rozbrzmiewa psychotrance (moje pierwsze zetknięcie z nim tak by the way), w drugą stronę idę sam - moją uwagę zwraca przede wszystkim muzyka i światła miasta.

Mówiąc szczerze to mój pierwszy taki artykuł, więc chyba najlepiej zrobię rozpoczynając go przedstawieniem krok po kroku jak się miała sytuacja "wtedy". Miejcie cierpliwość, a kto wie? Może znajdziecie tu nawet coś dla siebie.

Tego dnia prawie dwie godziny spędziłem na rozmowie z dziewczyną o niczym. Mrok nocy przecinają światła miasta, a my rozchodzimy się w swoją stronę - ona do domu i ja do domu. Ponieważ jednak nigdy się nie nudzę już w chwilę po rozejściu przychodzi do mnie sms od dobrego kumpla. 

"Wbijaj do mnie, mam niespodziankę."

  • LSD-25


Sobota. 6 Stycznia 2001.