Dopalacze spłynęły w WC?

"Dla dystrybutora spuszczenie towaru w WC to żadna strata, bo koszt wyprodukowania trucizny, w składzie której jest nawet tłuczone szkło, jest znikomy. "

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

epiotrkow.pl
A.Stańczyk

Odsłony

518

Grupka gówniarzy okupuje klatkę schodową, piją, palą, zażywają dopalacze - na to skarżą się mieszkańcy Piotrkowa z ulicy Dąbrowskiego, gdzie nadal funkcjonuje sklep z dopalaczami. Ludzie skarżą się, że strażnicy miejscy z interwencją przyjeżdżają zazwyczaj za późno, a policja umywa ręce. Czy rzeczywiście tak jest

W wakacje zamknięty został punkt z dopalaczami przy ul. Słowackiego (niedaleko wieży ciśnień). Właściciel kamienicy wypowiedział umowę najmu „sklepikarzowi”. Co z tego, skoro kolejny sklepik wyrósł przy Dąbrowskiego. We wrześniu wkroczyła tam policja z sanepidem, zabezpieczono towar, sklep został zaplombowany. Następnego dnia znów działał.

Po raz ostatni sanepid wraz z policjantami przeprowadzali kontrolę przy Dąbrowskiego 12 października. Niestety niewiele z niej wynikło. Stojąc przed drzwiami punktu, gdzie sprzedawane były dopalacze, pracownicy sanepidu usłyszeli dźwięk… spuszczanej w toalecie wody. - Domyślamy się, że dopalacze trafiły do kanalizacji – mówi Wiesława Kozińska z piotrkowskiego sanepidu. - Wiemy, że cały czas odbywa się tam sprzedaż, teraz podobno w prywatnym lokalu na wprost wcześniejszego punktu. Policja miała obserwować to miejsce.

Punkt został ponownie zaplombowany. - Wiemy, że te plomby są zaraz zrywane, ale nasze środki naprawdę są ograniczone. To syzyfowa praca - dodaje Kozińska.

Policja potwierdza - była kontrola, ale niczego nie znaleziono. Funkcjonariusze, z powodów oczywistych, nie chcą informować o szczegółach swoich działań, zapewniają jednak, że czynności w tej sprawie trwają.

Dla „dystrybutora” spuszczenie towaru w WC to żadna strata, bo koszt wyprodukowania trucizny, w składzie której jest nawet tłuczone szkło, jest znikomy.

Mieszkańcy tymczasem muszą zmagać się z dolegliwościami prowadzonej „działalności gospodarczej”. - W klatce bramy pod nr 16 ponownie zbierają się amatorzy tego towaru i alkoholu. Klatka zasyfiona jak w najgorszej melinie. Porzucane torebeczki po dopalaczach, pety i butelki po alkoholu oraz inne śmieci. Ponadto smród moczu – skarży się mieszkanka Piotrkowa. - Często odwiedzam rodzinę, która mieszka na drugim piętrze w tej nieszczęsnej klatce i widzę jak to wygląda. Nieraz bałam się przejść obok grupki gówniarzy okupujących klatkę schodową.

Kobieta twierdzi, że interwencje wzywanej przez mieszkańców Straży Miejskiej nie przynoszą rezultatu. Mówi, że patrol przyjeżdża albo za późno (kiedy nikogo już nie ma), albo kończy się na spisaniu, co niczego nie zmienia. - Policja umywa ręce twierdząc, że od takich interwencji jest Straż Miejska i kółeczko niemocy się zamyka - dodaje. - Właściciele kamienicy, a raczej jeden, bo ta klatka należy do niego, pomimo że mieszka po drugiej stronie vis a vis, ma to wszystko serdecznie gdzieś. Nawet nie chce mu się wstawić drzwi, które zdemontował ponoć 3 lata temu do malowania. Gdyby były założone, lokatorzy mogliby założyć zamek, podzielić się dorobionymi kluczami i trzymać klatkę zamkniętą i byłby spokój. Może ktoś ma pomysł jak zaradzić tej sytuacji? Ja osobiście doradziłam sprowadzenie TVN albo Polsatu, ale to już decyzja lokatorów. Warto nadmienić, że problem dopalaczy dotyczy też innych miejsc w Piotrkowie.

Tylko we wrześniu i październiku strażnicy interweniowali 12 razy przy Dąbrowskiego i najbliższym sąsiedztwie. Zgłoszenia dotyczyły zakłócania porządku publicznego, zaśmiecania, spożywania alkoholu, ludzie skarżyli się, że na klatce schodowej zażywane są dopalacze.

- Za każdym razem strażnicy docierali na miejsce w ciągu 5 - 20 minut, bo bywa tak, że nie zawsze mogą zjawić się natychmiast - mówi Jacek Hofman, komendant Straży Miejskiej w Piotrkowie. - Wylegitymowanych było 6 czy 7 osób. Strażnicy nie stwierdzili jednak naruszania prawa, bo obecność na klatce schodowej czy podwórku osoby będącej pod wpływem alkoholu czy dopalaczy to nie jest żadne wykroczenie. Strażnicy nigdy nawet nie byli świadkami zaśmiecania, aby móc postawić komukolwiek zarzut. Z alkoholem z kolei sytuacja wygląda w ten sposób, że w Polsce picie zabronione jest na placach, na ulicach i w parkach.

Czy rzeczywiście policja odsyła mieszkańców do Straży Miejskiej? - Nie sadzę, żeby tak było – twierdzi J. Hofman. - My uzupełniamy się z policją. Dla nas jako służb mundurowych najgorsza jest ta bezsilność, bo tak naprawdę nie możemy pomóc mieszkańcom. To tak jakby strażak patrzył na pożar i nie mógł nic zrobić. Jedyne rozwiązanie jest takie, aby mieszkańcy tej kamienicy zebrali się wszyscy i wskazali palcem sprawców picia alkoholu i zakłócania porządku. Bo my jedziemy na miejsce i… nie mamy świadków. Co strażnicy mają wówczas zrobić? Jedynie wylegitymować, w dodatku ludzi, których już dobrze znają, bo to nie są kosmici, ale osoby dobrze nam znane, wcześniej już karane za różne wykroczenia.

Jacek Hofman radzi, aby właściciel nieruchomości założył, bramę, drzwi czy zamontował kraty, aby lokatorzy czuli się bezpieczniej.

Oceń treść:

Average: 9 (1 vote)
Zajawki z NeuroGroove

Forum->Magiczny Ogród->Ayahuasca->Sposób przyrządzenia

Autor: Wojcieszekn

Data publikacji: 21 sierpnia 2010 r.

Pomimo iż tekst nie ma wymaganych nagłówków, komisyjnie sam ze sobą stwierdziłem, że powinien tutaj zostać uwieczniony.

Treść: http://talk.hyperreal.info/viewtopic.php?f=175&t=14983&view=unread#p723100

  • Pierwszy raz
  • Powoje

Set: zmęczony umysł jaki ciało po długim spacerze przez rynek, dobry humor Setting: Rynek główny Wrocław; muszę mówić coś więcej ?

Na początku dodam, że był to mój pierwszy raz z psychodelikami. Spodziewałem się czegoś bardziej energicznego, czegoś co będzie przyjemne i odmulające, ale wyszło jak wyszło. A i godziny będą podawane na pamięć; nie będę dodawał przy każdej godzinie "ok.".

 

18:00 - Godzina przyjęcia. Pogryzłem i połknąłem nasiona (w ilości ok. 3,5g) w hotelu razem z 2 kolegami. Smak nie był tak zły jak opisywali go inni testerzy. Co prawda był gorzki ale wystarczyła zwykła woda żeby przełamać gorycz i ją zneutralizować.

  • Marihuana
  • Marihuana
  • Pierwszy raz

Wieczór w sylwester, razem z ziomkiem (oboje 15 lat) postanowiliśmy spędzić noc na opuszczonej działce pijąc i paląc szlugi, odpalić fajerwerki i wrócić bardzo szybko do domu. Byliśmy w świetnym humorze, dawno się nie widzieliśmy chociaż znaliśmy się od dzieciaka. Jointa dostaliśmy od przypadkowo spotkanego starszego kolegi z osiedla, bardzo się cieszyliśmy że będziemy mogli spróbować czegoś nowego, nie mogliśmy się doczekać.

Godzina 20:00

Dotarliśmy na działkę razem z piwami, papierosami i gwiazdą wieczoru - jointem. Nie śpieszyliśmy się, mieliśmy dużo rzeczy do przegadania bo nie widzieliśmy się wiele lat. Otworzyliśmy piwa, usiedliśmy w starym "kiosku" i co jakiś czas wychodziliśmy na zewnątrz na papierosa.

Godzina 21:30

  • Inne
  • Ketony
  • Kodeina
  • Miks
  • Opripramol

Opipramol - fatalne samopoczucie psychiczne i stres; własne łóżko Hexen - względna radość, ogólnie pozytywny nastrój; 1 dawka - w 3-osobowym gronie znajomych; 2 dawka - samotnie Kodeina - frustracja, zdenerwowanie, chęć uspokojenia; w samotności

Poniżej zamieszczony trip raport jest zbiorem przemyśleń, refleksji oraz pokazem grafomańskiego kunsztu autora. Pisany był "w trakcie" i sam w sobie myślę, że jest dobrym ukazaniem tego dość specyficznego miksu. Niniejszy wstęp pisany był na trzeżwo, po fakcie.

5:00; T+0
Przyjęcie 300mg kodeiny; około 4 godziny od ostatniej dawki hexenu.
Do zażycia opiatu skłoniła mnie frustracja i zdenerwowanie wynikające z poststymulantowego pobudzenia przy jednoczesnym braku jakichkolwiek benzodiazepin.