Dorosłe Dzieci Alkoholików

Kim są? To dorośli, którzy wychowywali się w rodzinach nadużywających alkoholu. Gdy byli dziećmi, musieli zbyt wcześnie dorosnąć. Są dorośli, a nadal w głębi siebie pozostają dziećmi.

Anonim

Kategorie

Źródło

Charektery

Odsłony

10255

Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych (i nie tylko) szacuje, że w Polsce żyje prawie 4 miliony dzieci, których rodzice nadużywają alkoholu, oraz około 1,5 miliona dzieci alkoholików.

Kiedy dorosną, część z nich zacznie pić, część zwiąże się z osobami uzależnionymi, a pozostałe będą starannie unikać myślenia o tym, co wydarzyło się w ich dzieciństwie. Z moich szacunków wynika, iż Dorosłe Dzieci Alkoholików (DDA) stanowią około 40 proc. dorosłej populacji Polaków.

Doświadczenia wyniesione z rodziny alkoholowej mocno rzutują na bliskie kontakty w życiu dorosłym. Prawie połowa z tych DDA, którzy zgłaszają się po poradę psychologiczną, nie decyduje się na zalegalizowany związek, a jedna trzecia zawieranych przez nich małżeństw kończy się rozwodem. To znacznie więcej niż wśród ogółu Polaków. Dorosłe Dzieci Alkoholików boją się przede wszystkim powtórzenia we własnym związku tego, co działo się w ich domu rodzinnym. Duża część jest głęboko przekonana, że w małżeństwie można się tylko krzywdzić.

Bliskie związki to także relacje z własnymi dziećmi. DDA często mają kłopoty z odnalezieniem się w roli rodzica. Wielu z nich rozpoczyna terapię właśnie z powodu problemów ze swoimi dziećmi. Obawiają się, że je skrzywdzą, wnosząc do wychowania doświadczenia z domu. Czasem nie potrafią z nimi rozmawiać. Mają kłopot z właściwą oceną tego, czy problemy ich syna albo córki są ?normalne?, czy też powinny być niepokojącym sygnałem. W niektórych DDA własne dzieci budzą agresję. Trudno im się powstrzymać przed krzykiem, groźbami czy uderzeniem. Jednocześnie mają świadomość, że to nie dziecko zawiniło, że agresja bierze się gdzieś z głębi ich samych. Szukają pomocy dla siebie, aby nie krzywdzić własnych dzieci.

Wielu DDA nie decyduje się na to, żeby mieć dzieci (ponad połowa uczestniczących w terapii), albo podejmuje taką decyzję późno, po trzydziestym roku życia. Gdzieś głęboko tkwi w nich lęk, że dla ich syna czy córki życie okaże się równie okrutne, jak dla nich samych.

Część DDA rezygnuje z własnego życia osobistego, ponieważ przyjmują, że ich podstawowym zadaniem życiowym jest opiekowanie się mamą albo tatą, a często nawet czuwanie, by nawzajem nie zrobili sobie krzywdy. Niekoniecznie mieszkają z rodzicami, a rodzice wcale nie są ludźmi schorowanymi ani bardzo starymi. Spotkać można i takich DDA, którzy mają własne rodziny, ale każdy weekend, święta i wakacje spędzają z rodzicami. Zdarzają się także rodziny, w których wszystkie dorosłe, trzydziestoletnie czy czterdziestoletnie ?dzieci? mieszkają z rodzicami.

W trakcie terapii okazuje się, że część DDA ma mocno zakodowane, choć rzadko uświadamiane poczucie, że ich podstawową rolą życiową jest ?być dobrym dzieckiem?: ?mąż (żona) to nie rodzina; rodzina to rodzice, dziecko, brat?. Odkrycie, że ?być dobrą córką czy dobrym synem? jest znacznie ważniejsze niż ?być dobrą żoną albo dobrym mężem?, zazwyczaj zmienia zupełnie porządek świata. Szczególnie dotyczy to kobiet. Są zaskoczone, jak łatwo zaprzepaścić dom i rodzinę, kiedy podstawowa odpowiedź na pytanie: ?kim jestem??, brzmi: ?córką?.

Zwykle więź Dorosłych Dzieci Alkoholików z rodzicami jest bardzo silna, choć kontakty nie zawsze układają się dobrze. Najczęściej DDA skarżą się, że tak naprawdę nie potrafią rozmawiać z matką czy z ojcem. Niechętnie jeżdżą do domu rodzinnego, bo czują tam napięcie, niepokój i bezradność. Czasami mówią wręcz o nienawiści do któregoś z rodziców. Przerażeniem napawa je myśl, że będą musiały z nimi zamieszkać, kiedy staną się oni niedołężni.

Możemy wyróżnić kilka typów Dorosłych Dzieci Alkoholików: wyobcowani, smutni, skrzywdzeni, uzależnieni, współuzależnieni, odnoszący sukcesy, z poczuciem niższości.

Wyobcowani najczęściej nie zdają sobie sprawy, że to, co przeżyli w domu rodzinnym, ma nadal wpływ na ich życie i samopoczucie. Po prostu uważają się za innych, bardziej skomplikowanych lub poplątanych wewnętrznie. Zazdroszczą innym słabszych napięć wewnętrznych, mniejszej liczby dylematów i konfliktów, mniejszych wewnętrznych obciążeń, o wiele rzadziej pojawiającego się poczucia smutku i osamotnienia. W sytuacjach społecznych bardzo silnie kontrolują się. Mają poczucie, że ludzie z pewnością ich oceniają, i to niekorzystnie.

Wielu DDA leczy się z powodu depresji (to smutni). Biorą kolejne specyfiki, które nie przynoszą ulgi ani nie zmniejszają przygnębienia. Czasem przychodzą do psychologa, szukając zrozumienia siebie i rozwiązania problemów, a także potwierdzenia, że z nimi wszystko w porządku. Zwykle kończą na pierwszej wizycie. Boją się ruszyć to, co jakoś przyschło, przycichło. Po co znów ma boleć? Ich wspomnienia pełne są doświadczeń utraty czegoś lub kogoś. Mówią o braku uwagi i braku fizycznego bezpieczeństwa, o głodzie czy opuszczeniu. Dramaty i koszmary z okresu dzieciństwa stają się w życiu dorosłym źródłem niewypowiedzianego bólu i smutku, których nie ukoi tabletka.

Ale są również DDA uświadamiający sobie, jak bardzo zostali skrzywdzeni tym, co działo się w domu, gdy byli dziećmi. Noszą w sobie żal, rozgoryczenie, złość, a nawet nienawiść: najczęściej w stosunku do tego z rodziców, który pił, ale czasem również wobec tego, który choć nie pił, także krzywdził. Pozostają w pozycji ofiary nawet wtedy, gdy sprawcy już nie ma, lub też nie jest już w stanie nic złego zrobić. Czują się pokrzywdzeni i przez pryzmat swojej krzywdy postrzegają świat i ludzi.

Istnieje także grupa takich DDA, którzy sami zaczęli pić nałogowo. Sięgnęli po alkohol, bo na przykład próbowali poradzić sobie z trudnościami. Choć boleśnie pamiętają dzieciństwo podporządkowane rytmom picia i niepicia, dorosłe życie układają tak samo. Teraz to oni są najważniejsi, a życie rodzinne toczy się wokół ich picia i niepicia.

Niektóre Dorosłe Dzieci Alkoholików, przyzwyczajone w dzieciństwie do zajmowania się innymi i pomagania najbliższym (matce, bo ma za dużo obowiązków; ojcu, bo sam nie jest w stanie czegoś zrobić; rodzeństwu, bo jest mniejsze lub bardziej nieporadne), wikłają się w związki z osobami, którymi trzeba się opiekować (np. z osobami uzależnionymi, z głębokimi problemami). Życie z partnerem, który nie wymaga opieki czy poświęcenia, uważają za nudne, zbyt poukładane.

Wielu DDA pracuje na odpowiedzialnych, dobrze wynagradzanych stanowiskach i odnosi sukcesy zawodowe. Potrafią jednak pracować równie efektywnie w zamian za przysłowiowe dobre słowo. Zaskakująco dobrze rozwiązują trudne zadania w sytuacji stresu i pod presją. Zwykle nie mają problemów z wywiązywaniem się ze swoich obowiązków. Nie boją się trudnych zadań ani ryzyka. Są odpowiedzialni i nie rezygnują łatwo. Dbają o potwierdzanie swoich kompetencji, ucząc się i podejmując nowe wyzwania. W efekcie są zwykle bardzo dobrymi i mało wymagającymi pracownikami.

Świetnie też potrafią radzić sobie z publicznymi prezentacjami - nikt nie widzi ich silnego napięcia czy lęku przed oceną. Ludzie podziwiają często ich opanowanie i spokój zewnętrzny, nie zdając sobie sprawy z tego, jak sprzeczne jest to, co widzą, z tym, co dzieje się ?w środku? tych ludzi.

Poczucie niższości i niekompetencji towarzyszące Dorosłym Dzieciom Alkoholików zazwyczaj odzywa się w kontakcie z innymi osobami. Składa się na nie kilka czynników: kiepski obraz siebie wyniesiony z wczesnego dzieciństwa, brak dobrych doświadczeń w bliskich relacjach z ludźmi i brak podstawowych umiejętności interpersonalnych (rozmawianie, nawiązywanie bliskich kontaktów, rozwiązywanie konfliktów czy nieporozumień). Rzadko za poczuciem niższości u DDA stoi brak wykształcenia czy nieradzenie sobie w życiu. Ponad połowa osób zgłaszających się na terapię ma wykształcenie średnie, a 40 proc. wyższe. Otoczenie najczęściej postrzega Dorosłe Dzieci Alkoholików jako ludzi dobrze radzących sobie w życiu, bez większych problemów.

Marzenna Kucińska 

Marzenna Kucińska kieruje Ośrodkiem Psychoterapeutycznym Instytutu Psychologii Zdrowia PTP w Warszawie. Zajmuje się psychoterapią DDA, badaniami nad efektywnością szkoleń i psychoterapii. Prowadzi szkolenia z podstaw pomocy psychologicznej. Jest autorką wielu artykułów poświęconych przede wszystkim terapii alkoholików i efektywności psychoterapii. Lubi fantastykę i brydża. Ma 36 lat, męża i 10-letnią córkę.

Oceń treść:

0
Brak głosów

Komentarze

kasia (niezweryfikowany)
Ja jestem dzieckiem alkochlików wychowuje mnie D.Dz od 3 lat i myśle że nie każde DDA idzie w ślady rodziców ja osobiście pijam alkochol ale na specjalnych okazjach i w małych ilościch kontroluję się bo wiem czym picie w dużych ilościach może się skączyć...
Jagoda (niezweryfikowany)
Ja także wychowałam się w rodzinie gdzie moi rodzice nadużywali alkohol. Uważam jednak jak to stweirdzono, dziecki które później ni epija alkoholu jest okolo 10% i ja jestem jednym z nich! Moja mam była alkoholiczką i też przez to zmarła. Może to wstyd się do tego przyznawać ale...Ja od śmierci mamy(mineło juz 10 lat) nie piję alkoholu choć dopiero mam 23 lat. To może dziwne ale gdy miałam 13 piłam już w malych ilościach alkohol. Teraz nie piję go w cale. Myślę, że jestem DDA ale nie w zupełności. .......
marek (niezweryfikowany)
Jestem alkoholikiem i dda choć tak naprawde nie zdawalem sobie z tego sprawy bo bylem pochloniety terapia odwykowa dopiero po roku i dwoch miesiacach trzezwienia coraz bardziej dociera domnie to ze poza trzezwieniem wazne dla mnie bedzie odbycie terapii dda
ANULA (niezweryfikowany)
JA RÓWNIERZ JESTEM DDA I MAM PROBLEMY JAK KAZDY CHODZE NA TERAPIE OD 5 MIESIECY I CORAZ WIEKSZY MAM LĘK PRZED PRAWDO KTÓRĄ BEDE MUSIAŁA ZNOWU PRZEZYWAC Z DZIECINSTWA . ALE TO NIE KONIEC MAM BARDZO MOCNE LĘKI BOJE SIE ZE ZESWIRÓJE I BEDE JAKAS INNA NIZ JESTEM NIE POTRAFIĘ CZASAMI NAD TYM ZAPANOWAC.ALE JESTEM DOBREJ MYSLI I WSZYSTKO BEDZIE OK CZEGO ZYCZE SOBIE I WSZYSTKIM KTÓZY SIE TAK CZUJA . ZAWSZE PROSZE PANA BOGA ABY BYŁO ZE MNA WSZYSTKO OK .CHCE TEGO DLA DZIECKA I DLA SIEBIE BO MĘCZE SIĘ Z TYM. ANIA CAŁUJE WSZYSTKICH PA
Anula (niezweryfikowany)
JA RÓWNIERZ JESTEM DDA I MAM PROBLEMY JAK KAZDY CHODZE NA TERAPIE OD 5 MIESIECY I CORAZ WIEKSZY MAM LĘK PRZED PRAWDO KTÓRĄ BEDE MUSIAŁA ZNOWU PRZEZYWAC Z DZIECINSTWA . ALE TO NIE KONIEC MAM BARDZO MOCNE LĘKI BOJE SIE ZE ZESWIRÓJE I BEDE JAKAS INNA NIZ JESTEM NIE POTRAFIĘ CZASAMI NAD TYM ZAPANOWAC.ALE JESTEM DOBREJ MYSLI I WSZYSTKO BEDZIE OK CZEGO ZYCZE SOBIE I WSZYSTKIM KTÓZY SIE TAK CZUJA . ZAWSZE PROSZE PANA BOGA ABY BYŁO ZE MNA WSZYSTKO OK .CHCE TEGO DLA DZIECKA I DLA SIEBIE BO MĘCZE SIĘ Z TYM. ANIA CAŁUJE WSZYSTKICH PA
danlo (niezweryfikowany)
Jestem DDA(28 lat) i szukam pomocy (woj. dolnoiśląskie )Jażeli ktoś coś wie o grupach terapełtycznych w regionie (może być także Zielona Góra ) będębardzo wdzięczny za informacje
hanka (niezweryfikowany)
Witam serdecznie; Ciesze się, że nazwano to co w nas dżemie...
jagoda (niezweryfikowany)
Ja także wychowałam się w rodzinie gdzie moi rodzice nadużywali alkohol. Uważam jednak jak to stweirdzono, dziecki które później ni epija alkoholu jest okolo 10% i ja jestem jednym z nich! Moja mam była alkoholiczką i też przez to zmarła. Może to wstyd się do tego przyznawać ale...Ja od śmierci mamy(mineło juz 10 lat) nie piję alkoholu choć dopiero mam 23 lat. To może dziwne ale gdy miałam 13 piłam już w malych ilościach alkohol. Teraz nie piję go w cale. Myślę, że jestem DDA ale nie w zupełności. .......
Krs (niezweryfikowany)
czy jestem Dda.Kazdy kto pewnie sie nad tym zastanawiał bendzie mugł sie czuc winny temu że moze byc taka osoba czesto reagujemy..tak na tego typu podejscie do tego ze mozna byc taka osoba..Osobiscie żle sie z tym czuje ze jestem Dda niemam zadnych terapi od dluższego czasu radze sobie sam prubuje walczyc z tym ze moge byc dda ..ale musze ppowiedziec ze to tylko pogarza mi humor nastruj samopoczucie /..zapomniełm czym jest smiech jak lekko i łąwto mogłem sie kiedyś uśmiechac co teraz bardzo zadko sie zdarza a czasem zdarza sie ze udaje smiech ..sztucznosc..Psniemoge płakać bardzo trudno mi pzrekaząc uczucie czuje sie przygnebiony unikam bliższych kontaktów pewnie wieksza chndra jesienna:]to tak w nawiasie ..czuje sie jako ktos inny wydjae mi sie ze knuja za moimi plecami ludzie czesto neiw idza co czynia uwąajac ze dobzre robia..nerowoy podejrzliwy taki zemnei typ;/ wlacze z tym ale wszytskoc o robie nie przynosi mi zadnego poczucia spelnienia sie usmiechu czy zadowolenia kiedy rozmawiam o tym z moaj dziewczyna ..czesto mnei nei rozumiem i dochodzi miedzy nami do spzreczek ..onqa mnie pyta co ci jest a ja neiwiem co mam jej pwpoiedzieć ..jakis lek neiwiem prosze ..niech ktos cos mądrego napisze Licze na to i dzenkuje z góry:(
brydzia (niezweryfikowany)
czy jestem Dda.Kazdy kto pewnie sie nad tym zastanawiał bendzie mugł sie czuc winny temu że moze byc taka osoba czesto reagujemy..tak na tego typu podejscie do tego ze mozna byc taka osoba..Osobiscie żle sie z tym czuje ze jestem Dda niemam zadnych terapi od dluższego czasu radze sobie sam prubuje walczyc z tym ze moge byc dda ..ale musze ppowiedziec ze to tylko pogarza mi humor nastruj samopoczucie /..zapomniełm czym jest smiech jak lekko i łąwto mogłem sie kiedyś uśmiechac co teraz bardzo zadko sie zdarza a czasem zdarza sie ze udaje smiech ..sztucznosc..Psniemoge płakać bardzo trudno mi pzrekaząc uczucie czuje sie przygnebiony unikam bliższych kontaktów pewnie wieksza chndra jesienna:]to tak w nawiasie ..czuje sie jako ktos inny wydjae mi sie ze knuja za moimi plecami ludzie czesto neiw idza co czynia uwąajac ze dobzre robia..nerowoy podejrzliwy taki zemnei typ;/ wlacze z tym ale wszytskoc o robie nie przynosi mi zadnego poczucia spelnienia sie usmiechu czy zadowolenia kiedy rozmawiam o tym z moaj dziewczyna ..czesto mnei nei rozumiem i dochodzi miedzy nami do spzreczek ..onqa mnie pyta co ci jest a ja neiwiem co mam jej pwpoiedzieć ..jakis lek neiwiem prosze ..niech ktos cos mądrego napisze Licze na to i dzenkuje z góry:(
brydzia (niezweryfikowany)
czy jestem Dda.Kazdy kto pewnie sie nad tym zastanawiał bendzie mugł sie czuc winny temu że moze byc taka osoba czesto reagujemy..tak na tego typu podejscie do tego ze mozna byc taka osoba..Osobiscie żle sie z tym czuje ze jestem Dda niemam zadnych terapi od dluższego czasu radze sobie sam prubuje walczyc z tym ze moge byc dda ..ale musze ppowiedziec ze to tylko pogarza mi humor nastruj samopoczucie /..zapomniełm czym jest smiech jak lekko i łąwto mogłem sie kiedyś uśmiechac co teraz bardzo zadko sie zdarza a czasem zdarza sie ze udaje smiech ..sztucznosc..Psniemoge płakać bardzo trudno mi pzrekaząc uczucie czuje sie przygnebiony unikam bliższych kontaktów pewnie wieksza chndra jesienna:]to tak w nawiasie ..czuje sie jako ktos inny wydjae mi sie ze knuja za moimi plecami ludzie czesto neiw idza co czynia uwąajac ze dobzre robia..nerowoy podejrzliwy taki zemnei typ;/ wlacze z tym ale wszytskoc o robie nie przynosi mi zadnego poczucia spelnienia sie usmiechu czy zadowolenia kiedy rozmawiam o tym z moaj dziewczyna ..czesto mnei nei rozumiem i dochodzi miedzy nami do spzreczek ..onqa mnie pyta co ci jest a ja neiwiem co mam jej pwpoiedzieć ..jakis lek neiwiem prosze ..niech ktos cos mądrego napisze Licze na to i dzenkuje z góry:(
wit (niezweryfikowany)
Jestem z rodziny toksycznej,ozenilem się w rodzinie toksycznej i moje dorosłe dziedzi wychowały się w rodzinie toksycznej. Jestem trzżwiejącym alkocholikiem od 9 lat i patrząc z perspektywy czasu ile spustoszenia i krzywdy wyrządziłm swoim dzieciom ,będąc młodym człowiekiem powiedziałem sobie że ja nigdy nie zniszcze swojej rodziny .I CO ZROBIŁEM? <br>Ale z drugiej strony co ja mogłem oferować swoim dzieciom ,ciepła ,miłości,czułości bespieczeństwo. Przeciesz ja tych uczuć nie znałem.Niemożna przekazać komuś czegoś czego się samemu niema.Ja równierz mam zachwiania emocjonalne, ale staram się je pokonywać. Wszelkiego rodzaju terapie są dobre i dda jak najbardziej. wit
kaska (niezweryfikowany)
mam 23 lata... od wielu lat probuje sobie pomoc...myslalam ze sama dam rade. Przeczytalam wszystkie mozliwe publikacje na temat alkoholizmu, wspoluzaleznienia i nadal sobie nie radze...czuje ze moj zwiazek wisi na wlosku...bywa lepiej i gorzej...ale czuje ze potrzebuje pomocy zeby przez to przejsc...
Arek (niezweryfikowany)
mam już 24 latka i męcze się podobnie jak ty, momentami brakuje mi już sił - coraz częściej mam wrażenie że mimo tak wielu wysiłków i starań nie zrobiłem żadnego postępu a nawet się uwstęczniam. A już zupełnie rozbiło mnie rozstanie z dziwczyną. Nigdy jej nie powiedziałem że mój ojciec był alkoholikiem, że moje dziwaczne zachowania są tego rezultatem i nadal nie potrafie tego zrobić - zresztą teraz i tak jest za późno. Kasiu musisz spróbować z nim porozmawiać i wszystko jakoś wytłumaczyć ja wiem że to jest niezwykle trudne, ale może przynajmniej tobie się uda - w końcu my też zasługujemy na "normalne" życie!!!
kropeczka (niezweryfikowany)
<p>Mam już 42 lata nigdy nie wyszłam za mąż ale mam czworo dzieci z różnymi meżczyznami....22,18,16 i 10 lat...bałam sie bardzo ojca i całe życie bałam się mężczyzn chociaż miałam nadzieje,że wszyscy nie są tacy sami,że znajde sobie odpowiedniego mężczyzne....ale nieee....zawsze to był taki co pił i teraz znów jestem z facetem,który pije...mam tego dość,nie mogę na niego patrzeć....pracuje po 8godz.dziennie,po pracy jest piwo za piwem(które mu sie należy od 6 do 16piw dziennie!!!) i nic nie pomaga....nie chodzi po barach ,nie awanturuje się ale ja widzę w nim mojego znienawidzonego ojca....który pił,bił i wyzywał nas małe dziewczynki od dziwek,szmat,kurw itp.</p><p>mój ojciec odkąd pamiętam był pijany...nie mogę sobie przypomnieć jak wyglądał trzeźwy....kiedys chciał podpalic dom....wszedł na strych z karnistrem benzyny a byłam sama z nim w domu....płakałam,błagałam i udało się ale od tej pory nienawidziłam go najmocniej na świecie,obiecałam sobie,że żaden facet w moim życiu nie będzie miał takich praw jak mój ojciec...więc nie wierzyłam,podejrzewałam,o byle co się złościłam, z góry wiedziałam,że ten facet też jest zły....i nigdy nie zakochałam się w meżczyźnie nie pijacym...</p><p>Matce nie mogłam wybaczyc,że nie odeszła od ojca i musieliśmy to wszystko przejść(koszmar) a sama odchodziłam od facetów, jak tylko zaczynało sie coś dziać...paradoksalnie moje dzieci nie mogą zrozumiec czemu ja tak robię...</p><p>Przyszedł czas,żeby wybrać się do Psychologa bo zwariuję....</p>
Zajawki z NeuroGroove
  • Dekstrometorfan

Wreszcze po jakims czasie zdecydowalem sie na dxm. Po szkole poszedlem do

apteki i nabylem Acodin w tabletkach (5,55zl). Zero problemow z recepta:)

Aptekarka miala tylko drobne problemy z drobnymi w kasie;) _Kuracje_

zaczalem dopiero wieczorem. O 21:20 zaladowalem 15 tabletek czyli 225 mg, co

w przeliczeniu daje 3,57 mg/kg. Chcialem zaladowac wszystko, ale wolalem nie

ryzykowac - nastepnego dnia mialem klasowke z matmy. Po 20 minutach

doladowalem jeszcze 5 i poziom podniosl sie do 4,76 mg/kg. Odpalilem gierke

  • Grzyby halucynogenne

Wszystko zaczęło się bardzo prosto; kolega - sąsiad, który wprowadził mnie w trawę, zapytał tym razem czy próbowałem kiedykolwiek grzybów. Moją pierwszą reakcją było pewne zaniepokojenie, spowodowane tym, że wiele nasłuchałem się głupot na temat grzybów (że złe, trujące itp.).

  • Kodeina
  • Uzależnienie

Dobijający trzeci dzień odstawki. Raport zacząłem pisać w momencie przyjęcia pierwszej tabletki.

Czy ja dobrze myślę? Czy mi się coś miesza? Czy ja rzeczywiście chciałbym zostać malarzem? A może to tylko kolejny wymysł? Kolejne marzenie? Które powstało pod wpływem działania kodeiny trzy dni wcześniej i przy odstawieniu wydawało się jedyną sensowną opcją na życie? Tak. To już trzeci dzień bez kodeiny, nigdy nie miałem tak dotkliwych fizycznych objawów odstawienia, nieźle jak na kodeinowca z 7 letnim stażem. Hmm... Każdego taki stan dopada? Widać racja. 7 lat stażu nigdy nie byłem w ciągu, dla jednych to bajka, dla innych powód do wkurwienia.

  • 5-MeO-MiPT
  • Marihuana
  • Tripraport
  • Tytoń

dobre samopoczucie, trip nastawiony z pewnym wyprzedzeniem

Wiosna 2010. Jest wieczór tóż przed weekendem. 180mg 5-MeO-MiPT przyjeżdza w moje i L. łapki busem pewnej firmy transportowej wprost ze Śląska. Część dajemy znajomym którzy chwilę potem podjeżdzają samochodem w umówione miejsce, pozostawiając porcje dla jeszcze czterech osób: dla nas oraz dla gospodarzy zacnego spotkania psychodelicznego. Wsiadamy więc w busa po uprzednim zaopatrzeniu się w niezbędny prowiant, jak pomarańcze, winogrona i inny owoce oraz coś dobrego na śniadanie dnia następnego. Bus wiezie nas gdzieś na lubelszczyżczyznę, gdzie docieramy gdy słońca już prawie nie widać.