Niezwykła kariera i upadek Pabla Escobara

Kolejny, całkiem zgrabny, wspominek o Pablo, tym razem z "Rzeczpospolitej": "To historia stara jak świat. Opowieść o biednym chłopcu z prowincji, który wkraczając na ponurą ścieżkę zbrodni, postanowił zdobyć gigantyczną fortunę okupioną morzem ludzkiego nieszczęścia..."

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

Rzeczpospolita
Paweł Łepkowski

Odsłony

295

To historia stara jak świat. Opowieść o biednym chłopcu z prowincji, który wkraczając na ponurą ścieżkę zbrodni, postanowił zdobyć gigantyczną fortunę okupioną morzem ludzkiego nieszczęścia.

Słowo „gigantyczna" nie jest zresztą adekwatne do opisu ogromu bogactwa, jakie zdobył i zaprzepaścił ten człowiek. Pablo Emilio Escobar Gaviria, uroczy nastolatek z niewielkiego miasta Rionegro w kolumbijskim departamencie Antioquia, rozpoczynał swoją karierę przestępczą jako złodziej nagrobków. Jego matka, Hermilda Gaviria, nauczycielka z lokalnej szkoły podstawowej, była głęboko przekonana, że jej trzeciego i najukochańszego syna Opatrzność przeznaczyła do rzeczy wielkich.

O Pablu Escobarze krążyły różne plotki i legendy. Niektórzy jego znajomi twierdzili, że studiował na Universidad Autónoma Latinoamericana w Medellin, inni uważali, że handlował tam jedynie fałszywymi dyplomami tej uczelni. Pewne jest, że od wczesnej młodości wykazywał niezwykły „talent" przestępczy. W tym początkowym okresie jego kryminalnej „kariery" wspomagał go niejaki Oscar Benel Aguirre, lokalny opryszek z Medellin, z którym Escobar sprzedawał przemycane papierosy, fałszywe kupony na loterię i kradzione samochody.

Na początku lat 70. Escobar rozpoczął pracę dla przemytnika narkotyków Alvato Prieto. Dzięki znakomitej organizacji kontrabandy, doskonałej znajomości środowiska przestępczego i wyjątkowej bezwzględności Escobar stworzył jedyną w swoim rodzaju sieć nielegalnej dystrybucji kokainy z Kolumbii do Stanów Zjednoczonych. Od 1975 r. osobiście nadzorował przemyt kokainy z Kolumbii do Panamy. Wkrótce jego flota powietrzna liczyła 15 samolotów transportowych, w tym kilka odrzutowców typu Learjet oraz sześć helikopterów. Escobarowi udało się także zrekrutować kilku amerykańskich pilotów i handlarzy, którzy przylatywali własnymi samolotami do jego fabryk kokainy rozrzuconych po kolumbijskich lasach i bez większych problemów wracali z setkami kilogramów tego towaru na Florydę. W latach 70. handel kokainą zamienił niegdyś niewielkie miasto Miami w jedną z najbogatszych metropolii świata. Kokaina była na Florydzie tak powszechna, że niemal każdy banknot zawierał jej śladowe ilości.

Fortuna Escobara rosła w postępie geometrycznym. Każdego dnia zarabiał około miliona dolarów. Na początku lat 80. magazyn „Forbes" oszacował jego majątek na ok. 2 mld dolarów. W rzeczywistości mógł być znacznie większy. Tylko część utargów trafiała na konta Escobara w panamskich bankach, gdzie o ich bezpieczeństwo, podobnie jak o niezmąconą dystrybucję kokainy do USA, dbał przekupiony panamski dyktator generał Manuel Noriega. Ogromne ilości gotówki trafiały głównie do magazynów i niezliczonej ilości skrytek, gdzie dosłownie zżerały je szczury lub pleśń.

Korupcja, którą stworzył w Kolumbii Escobar, nie miała sobie równych. Opierając się na własnej dewizie „plato o plomo" (srebro lub ołów, co należy rozumieć jako wybór między łapówką a śmiercią od kuli), podporządkował sobie cały lokalny aparat sprawiedliwości. Władza tak bardzo imponowała Escobarowi, że postanowił nawet zostać posłem do kolumbijskiego Kongresu. Jego karierę polityczną przerwał konflikt z ministrem sprawiedliwości, który doprowadził do odebrania mandatu narkotykowemu baronowi. Szef kartelu z Medellin brutalnie zemścił się na całym establishmencie kolumbijskim. Z jego rozkazu zginęło aż trzech kandydatów na prezydenta, liczni urzędnicy, sędziowie Sądu Najwyższego, policjanci i prokuratorzy.

Wojna kartelu z Medellin z konkurencyjnym kartelem z Cali zamieniła ostatecznie Kolumbię w krainę całkowitego bezprawia. Tego szaleństwa nie zakończył nawet dobrowolny pobyt Escobara w luksusowym więzieniu, które zresztą sam wybudował i nazwał La Catedral. Reszta historii tego człowieka jest znana. Szturm na La Catedral i ucieczka Escobara rozpoczęła okres wojny gangów, której wymownym epilogiem było zniszczenie niemal całej armii jego oprychów. Teraz drapieżnik stał się ofiarą, na którą polował cały kraj. Pościg za największym gangsterem w historii zakończył się 2 grudnia 1993 r. Pablo Escobar zginął na dachu domu, który przez ostatnie kilka tygodni życia był jego kryjówką w Medellin.

Oceń treść:

Average: 9 (1 vote)
Zajawki z NeuroGroove
  • Dimenhydrynat

wczoraj wieczorem zapodalem avio... niezbyt myslalem ze mnie poczesze ale po calym dniu szukania palenia w miescie (od 18 do 23) bylem z qmplem tak zdesperowany ze poszlismy do apteki i qpilismy po 4 paczki na glowe (20 tabletek jakby ktos nie wiedzial)...byla ~23:30...zaczelismy szukac miejscowki aby spokojnie to wtrymsic.w konu padlo na parapet jakiegos odludnego sklepu. okolo 24:00 zaczelismy czuc ze nas czesze...faza jak po kilku maszkach mj...ogolna beka...dziwne przemyslenia..pool godziny po tym postanowilismy sie przejsc...i wtedy to sie stalo.

  • LSD-25

Czas i miejsce: Zjedliśmy we czwórkę każdy po całym Fat Cat-cie około godz. 18:00 , po około pół godziny zaczęło się już rozkręcać (zadziwiająco szybko) , więc wzięliśmy magicznie świecącą latarkę , magnetofon pod rękę , muzykę na full i ruszyliśmy w las na najpozytywniejszego tripa mojego życia.





  • Haloperidol


Niedawno, przy okazji przeprowadzki wpadło w moje ręce kilka opakowań Haloperidolu - konkretnego i mocnego psychotropu, ktory występował m.in. w filmach "12 małp" oraz "K-PAX". Pomijając oddziaływanie charakterystyczne dla tej grupy leków, zajebiście leczy czkawkę Very Happy


  • Alprazolam
  • Marihuana
  • Tripraport

Ogólnie dobre to znaczy nie miałem jakiś przykrych myśli, ze znajomymi i u kumpla w domu (nie byłem jeszcze z tym u psychologa/psychiatry ale ogólnie przez ostatni dość długi czas stany depresyjne), lekkie stres przed pierwszym wzięciem alpry, taka apatia ni źle ni dobrze.

To był mój pierwszy raz z benzo, wcześniej brałem sporo można powiedzieć jak na mój wiek, bo jak moi rówieśnicy dopiero zaczeli palać marihuane, ja już brałem dekstrometorfan. Nie byłem turbo ćpunem, byłem raczej niedzielno-wieczornym entuzjastoą brania okazjonalnie co 2-3 tygodnie jakieś mocniejszej używki(bez mefedronu, ani wciągania jakiś innych dziwnych białych proszków, to jest to dla mnie tylko subiektywna opinia nie lubie dzialania tych substancji, może się to zmienić zobaczymy).

randomness