Poznajcie mikrodozującego grzybki i LSD korpobankiera, nagrodzonego jako sprzedawca roku

Mikrodozowanie, jeśli wierzyć entuzjastom, może potencjalnie pomóc myśleć nieszablonowo każdemu, nawet jeśli chodzi o odwalanie mdłej korporacyjnej pańszczyzny. Tak to przynajmniej wygląda w świetle rozmowy z facetem, który wrzucając kwas i grzybki zdobył National Sales Award w dziedzinie bankowości korporacyjnej.

Mikrodozowanie polega na przyjmowaniu takich dawek psychodeliku, by ich działanie zwiększało kreatywność produktywność, nie powodując właściwego psychodelicznego odlotu. Korzyści ze stosowania tej metody są dobrze udokumentowane, co dotyczy szczególnie młodych pracowników startupów z Krzemowej Doliny, gdzie mikrodozowanie stało się całkiem popularne.

Nie jest jednak tak, że jest to coś, z czego skorzystać mogą jedynie wyluzowani goście z Google. Mikrodozowanie, jeśli wierzyć entuzjastom, może potencjalnie pomóc myśleć nieszablonowo każdemu, nawet jeśli chodzi o odwalanie mdłej korporacyjnej pańszczyzny. Tak to przynajmniej wygląda w świetle naszej rozmowy z facetem, który wrzucając kwas i grzybki zdobył nagrodę National Sales w dziedzinie bankowości korporacyjnej.

Chris nie jest jego prawdziwym imieniem. Z oczywistych względów nie wspominamy również gdzie mieszka.

VICE: Hej Chris, na czym polega Twoja praca?

Chris: Jestem doradcą ds. bankowości korporacyjnej, pracuję w akwizycji. W ubiegłym roku bank uznał mnie za najlepszego sprzedawcę w kraju i otrzymałem nagrodę National Sales - z okres, w którym mikrodozowałem LSD i grzyby.

Jak to się zaczęło?

Przechodziłem przez okres utraty motywacji do pracy. Ciężko pracowałem, osiągałem swoje cele, ale nie czułem możliwości dalszego rozwoju. Utknąłem w schemacie powtarzania w kółko tych samych czynności, co mnie nudziło. Kiedy więc usłyszałem o mikrodozowaniu, chciałem sprawdzić, o co ten cały szum. Zmieniło to moje życie dość znacząco.

Jak odmierzałeś dawki?

Początkowo zacząłem mikrodozować LSD, ponieważ już wcześniej lubiłem je brać, no i miałem do niego dostęp. Brałem jedną kroplę kwasu, czyli zasadniczo około 125 µg LSD, po czym rozpuszczałem ją w 125 ml wody. Otrzymywałem więc roztwór, gdzie 1 mikrogram kwasu przypadał na 1 mililitr wody. Mogłem zatem precyzyjnie określać dawki.

W zależności od dnia tygodnia brałem pomiędzy 15 a 25 mikrogramów. Zaczynałem od najmniejszej dawki w poniedziałek, a następnie brałem coraz więcej i więcej, w miarę budowania tolerancji.

Po pewnym czasie postanowiłem zacząć mikrodozować grzyby. Z grzybami robię tak, że biorę od 0,1 do 0,15 grama. Zasadniczo jest to jedna dziesiąta normalnej dawki. Biorę grzyby pięć razy w tygodniu, co rano przed pracą, zanim zjem śniadanie. Dzięki temu nie są niczym rozcieńczane.

Zauważyłeś jakąś różnicę między LSD i grzybami?

Grzyby są dużo bardziej stonowane. Kwas jest bardzo kliniczny, ostrzejszy. Pod koniec tygodnia czułem, że męczy mój mózg. Po nieco szerszym rozeznaniu dowiedziałem się, powinno się to robić góra trzy dni z rzędu, lub coś koło tego. Ja trochę przesadzałem.

Jak się ogólnie czułeś?

Mikrodozowanie działa poniżej poziomu percepcji. Jesteś niby świadomy efektów, ale nie do końca. Twoja podświadomość konfiguruje się tak, jakbyś miał odlot, którego w rzeczywistości nie masz. To wpływa przede wszystkim na sposób, w jaki podchodzę do zadań i zarządzam swoim dniem. Robienie nawet najbardziej nieciekawych rzeczy staje się łatwe. Nad niektórymi zadaniami nie byłbym w stanie pracować dłużej niż 20 minut, nie wiercąc się i nie nie będąc coraz bardziej rozkojarzony. Praktykując mikrodozowanie mogę za to przesiedzieć przy tym wiele godzin, nawet tego nie odczuwając. Czasami nagle zdaję sobie sprawę, że przeleciało właśnie 6 godzin pracy i mówię sobie o cholera.

Twoja praca wymaga częstego prowadzenia negocjacji przez telefon. Jak to jest dzwonić bez uprzedzenia (cold calling) do osób z kręgów elit finansowych, będąc na kwasie i starając się ich do czegoś przekonać?

Na początku podchodziłem do tego trochę nerwowo, ale potem było to już coś bardziej w stylu kurwa, dajcie mi to zrobić. Nie masz pojęcia, jak wszystko samo spływa mi z ust. Na trzeźwo jestem Wilkiem a Wall Street na jakieś 60%, mikrodozując – w stu procentach. Naprawdę jestem wtedy tak pewny siebie. Wszystko, co mówię, przychodzi mi o tyle szybciej i łatwiej. To wręcz niedorzeczne.

To nie daje Ci czegoś, czego wcześniej nie miałeś. To po prostu zmienia Twój sposób robienia różnych rzeczy i patrzenia na nie. To trochę jak pigułka wszechmocy. Nie jest to oczywiście ten poziom działania, ale i tak czuję się, jak korporacyjny bóg. To niewiarygodne, że coś tak mocno potępianego przez ogół społeczeństwa może mieć tak ogromny wpływ na to, co można osiągnąć w takim środowisku.

Zauważyłeś coś jeszcze?

Nawet po całym dniu pracy po powrocie do domu nadal jestem zmotywowany, aby wyjść gdzieś, jeść zdrowo i chodzić na siłownię. Po prostu czuję, jakbym na koniec dnia dostawał motywacyjny bonus energii, aby zrobić to, co trzeba — jeśli muszę iść na zakupy, idę na zakupy i tak dalej. Mikrodozując czuję się jak pieprzony czarodziej. Robię zawsze dokładnie to, co trzeba i nigdy nie mam z tym problemu. To naprawdę sprawia, że jestem produktywną osobą.

Czy zauważyłeś jakieś negatywne skutki?

Nie z grzybami. Z kwasem zdarzało mi się wracać do domu pod koniec dnia z lekkim bólem głowy, wciąż odczuwając jego działanie. Ale żadnych minusów na dłuższą metę. Kiedy nie mikrodozuję, nie chodzę przez cały dzień myśląc cholera, nie dam rady tego zrobić bez mojej mikrodawki. W ogóle o tym nie myślę.

Czy chciałbyś kiedyś powiedzieć ludziom z pracy, że jesteś pod wpływem mikrodozowania?

Myślę, że w dzisiejszym świecie zażywanie narkotyków jest silnie napiętnowane. Ludzie nie widzą różnic podziały między ziołem, grzybami, kwasem, MDMA czy kokainą. Większość ujmuje to w jedną kategorię — czegoś złego. Zatem — nie, gdybym powiedział o tym ludziom w pracy, całkowicie zmieniliby sposób, w jaki mnie postrzegają. Dopóki nie żyjemy w czasach, w których branie psychodelików jest społecznie akceptowalne, nie sądzę, abym czuł się komfortowo, mówiąc o tym komukolwiek.

Oceń treść:

Average: 9.8 (31 votes)
Zajawki z NeuroGroove
  • MDMA (Ecstasy)
  • Pierwszy raz

pozytywny nastrój i chęć przeżycia czegoś niezwykłego w gronie przyjaciół

Godzina wieczorna.

Wraz z najlepszym przyjacielem  B poszliśmy odwiedzić naszego kumpla  O. który przyjechał z Niemiec, mieliśmy wpaść do niego z browarami i wypić na miłe powitanie. Po czasie kiedy już się u niego zjawiliśmy atmosfera się rozkręciła, wspominaliśmy stare czasy. Potem zaczęła się gadka o piksach które przywiózł ze sobą, oczywiście skoro i tak mieliśmy u niego spać zgodziliśmy się. Każdy dostał po jednej, wyglądała jak twarz Trumpa, kolor był pomarańczowy. Wzięliśmy więc na usta i zapiliśmy napojem.

>+20min

  • Dekstrometorfan

Set & Setting - Wakacje, pogoda pochmurna, około 9:00 pierwsza dawka razem z kolegami, nastawienie jak najbardziej pozytywne, sceneria piękna, nieopodal rzeki.

Dawkowanie - 30 tabsów aco, łykanych w odstępach 1 min po 10 tabsów, wiek 17 lat (wszyscy 3), waga - 65,70,72kg

Doświadczenie - THC, Alkohol.

Trip zaczął się dość spokojnie. Spotkanie z kumplami na przystanku a następnie podróż na wały (w celu uzyskania spokoju i miłego klimaciku). Pozwólcie, że moich 2 kumpli nazwę tutaj M i L.

  • Dekstrometorfan

Wczoraj w nocy zarzucilem acodin. Chcialem tego sprobowac juz wczesniej, ale nie mialem skad skolowac :/ Naszczescie, w koncu dostalem go i od razu zaczalem planowac konsumpcje.

  • Mefedron

Nie będzie to typowy trip raport, lecz zbiór paru krótkich opisów przygód na mefedronie, możliwe, że wiele osób które nigdy nie brały, dzięki tym paru opisom poznają z teorii tą zacną i srogą substancję, kolejność przypadkowa, nie chronologiczna. Dla Was to będzie źródło informacji, dla mnie swoista spowiedź.

randomness