Psychodeliczna Krzemowa Dolina

O tym jak psychodeliki i ruch hippiesowski wpłynęły na rozwój informatyki.

Początki ery informatycznej sięgają lat 60 XX wieku, czasu manifestacji pokojowych, uniwersyteskich rewolt i Woodstock. Historia komputeryzacji, a także Internetu,pełna jest zaskujących wątków. Wiele z nich w zadziwiający sposób splata się z psychodelicznymi doświadczeniami osób, które tę historię tworzyły.

W latach 60., gdy bardowie ery psychodelicznej - The Grateful Dead - koncertowali w Stanach Zjednoczonych,tabuny młodych ludzi porzucały szkoły, studia, zrywały z rodzinnymi tradycjami. Zafascynowani filozofią New Age, głosząc hasła pokoju i miłości do wszystkich istot żywych, młodzi gniewni zakładali komuny, w których doświadczali nieskrępowanej wolności. Gdy żar hipisowskich haseł nieco przygasł, wielu z nich musiało wrócić do domu, by szukać pracy. W latach 70. niektórzy trafili do powstających właśnie firm komputerowych.
Ci, którzy wcześniej głosili mantrę: "turn out, tune in, drop out", ukutą przez psychodelicznego guru Timothy'ego Leary'ego, weszli w wiek dorosły i zaczęli tworzyć nowy establishment. "Róbta co chceta" (z ang. "do your own thing") - inne hasło pokolenia lat 60. - z łatwością przekładało się na: "Załóż własny biznes". Część młodych ludzi wypaliła się, utknęła na amerykańskich bezdrożach. Kilku potrafiło właściwie pokierować swoim życiem.

Medytacja co rano

Nie wszyscy w branży informatycznej byli krótkowzrocznymi nerdami. "Niektórzy byli bardzo, ale to bardzo zdolni - wspomina dzisiaj Chip Krauskopf, menedżer programu Human Interface w załodze Intela. - Nudzili się w szkole, chodzili na wagary, brali narkotyki. Traf chciał, że zetknęli się z komputerami. W Intelu oceniamy ludzi na podstawie ich pracy. Nie interesuje nas, czy chodzą w farbowanych koszulach i sandałach, jeśli tylko mają wystarczające umiejętności". Do byłych hipisów należą m.in. Steve Jobs, założyciel Apple Computer, i Mitchell Kapor, projektant aplikacji Lotus.
Jobs otwarcie przyznawał się do fascynacji środkami odurzającymi. Stanowi zupełnie odmienny model komputerowego zapaleńca niż Bili Gates, który nigdy niczego nie kwestionował. "Bliższa mu była zawsze wytarta skórzana kurtka niż garnitur" - tak opisał Jobsa jeden ze współpracowników. W latach 60., przed założeniem firmy Apple, Jobs zafascynowany byt filozofią Wschodu, a nawet odbył podróż do Indii, aby odnaleźć swoją duchową drogę. Przez znajomych postrzegany był jako niegroźny, uzdolniony wariat, który całymi rankami medytuje. Z kolei Kapor, który wraz z Johnem Perrym Barlowem założył Electronic Frontier Foundation, przez wiele miesięcy sam nauczał medytacji.

Psychodeliki

Era psychodeliczna nie odcisnęłaby takiego piętna na amerykańskiej kulturze, gdyby nie LSD i marihuana. Te dwie substancje nierozerwalnie związane są z kontrkulturowym modelem życia lat 60. Psychodeliki, w przeciwieństwie do twardych narkotyków, otwierały umysł (to coś, co Raiph Abraham, profesor matematyki na uniwersytecie w Kalifornii, nazywa "totalnym objawie- niem").
Do pewnego czasu tylko wtajemniczeni wiedzieli o rodowodzie kluczowych postaci Silicon Yalley.
Informacje o narkotykowych ekscesach mających miejsce w sterylnych biurach firm informatycznych zaczęły przeciekać do świata zewnętrznego dopiero w latach 90. za sprawą artykułów, które ukazywały się na łamach takich pism jak "Mondo 2000","GQ" i "Wired". Pisał o nich nawet szacowny "Village Voice". Relacje z różnych imprez, np. Macworld Expo, na których wśród entuzjastów komputera AppleMac trudno było uświadczyć eleganckich panów w garniturach sączących wino, ukazywały nawróconych hipisów - ludzi z kręgów Kena Kesseya, którzy podróżowaliżowali po Stanach w pstrokatym autobusie i rozdawali "kwasy" przypadkowym ludziom albo taplali się w błocie na Woodstock. Psychodeliczne doświadczenia przewijają się w relacjach lub pamiętnikach każdego podstarzałego hipisa, czyli... co drugiego Amerykanina urodzonego w latach 50.
Bob Wallace, jeden z najważniejszych ludzi Microsoftu (w hierarchii władzy zajmował 9. miejsce po Gatesie) nie różnił się zbytnio od przeciętnego młokosa. Nosił wytarte ciuchy, kolorowe koraliki, jeździł na koncerty, na których oddawał się psychodelicznym "tripom". Fotografia dokumentująca załogę Microsoftu z końca lat 70. (pod adresem www.microsoft.com/billgates/bio.asp) przedstawia kilku brodatych mężczyzn, którzy bardziej przypominają Jerry'ego Garcię, zmarłego niedawno lidera zespołu The Grateful Dead, niż komputerowego zapaleńca. Wallace zasłużył się nie tylko dla Microsoftu, jest też autorem idei shareware'u, bez której trudno byłoby sobie wyobrazić rozwój oprogramowania. Wallace wpadł na ten pomysł podczas "podróży" pod wpływem LSD: "Nagle zdałem sobie sprawę, że zamiast sprzedawać programy, lepiej rozdać je za darmo. A jeśli ktoś doceni moją pracę, wtedy prześle mi pieniądze". Otwarcie przyznał się do tego podczas wystąpienia w programie telewizyjnym.
Przykłady można mnożyć. Bob Jesse, wiceprezes działu rozwoju w Oracle (jeden z największych producentów oprogramowania na świecie), porzucił niedawno swoją firmę. Dzisiaj przewodzi Council of The Spiritual Practices (www.csp.org) i zajmuje się propagowaniem substancji zmieniających świadomość w imię praktyk religijnych. Z kolei John Perry Barlow, którego sylwetkę prezentowaliśmy w nr. 11/2000 "WWW", stoi dziś na czele organizacji broniącej praw internautów, Electronic Frontier Foundation (www.eff.org). Fani psychodelicznego rocka znają go jednak przede wszystkim jako starego hipisa, autora tekstów The Grateful Dead (jego relacje z narkotycznych "tripów" zdobią niejedną stronę WWW). W latach 60. BarIow rozbijał się wielkim jednośla- dem, żłopał piwo i palił skręty Na szczęście, spotkał na swej drodze komputer, a młodzieńcza, utopijna chęć zmieniania świata nie opuściła go.

Wirtualna rzeczywistość w rękach kontrkultury

W wywiadzie dla magazynu "Mondo 2000" Jaron Lanier przypomniał słowa Alana Wattsa, jednego z proroków i mistyków psychodelicznej rewolty lat 60. "Pamiętacie, jak Alan Watts opisał wszechświat jako istotę, która spogląda na siebie samą na milion sposobów, a każdy z tych sposobów jest jedną osobą? Tym właśnie jest wirtualna rzeczywistość".
Z dzisiejszego punktu widzenia VR wydaje się wynalazkiem mocno przecenionym, choć wiązano z nim sporo nadziei, narosło też wokół niego mnóstwo mitów. Jeszcze kilkanaście lat temu wirtualna rzeczywistość budziła znacznie więcej emocji. Przyczynili się do tego głównie Jaron Lanier i śp. Timothy Leary.
Aparycja Laniera (dready do pasa i wytarte ciuchy) nie wskazuje na to, że podpisywał warte miliony dolarów kontrakty z NASA i innymi rządowymi agendami, które finansowały jego badania. Lanier to typowy człowiek dwóch światów. Zaczynał jako nastoletni muzyk trenujący w metrze, a po intensywnych kursach matematyki na stałe osiadł w Dolinie Krzemowej.
Podobnie Leary, zanim odkrył możliwości drzemiące w sztucznych elektronicznych światach, miał na swoim koncie kilka ekscesów, dzięki którym stał się wrogiem publicznym numer l. Jako zapalony propagator LSD stracił posadę profesorską na Harvardzie i latami musiał ukrywać się przed policją.

Elektroniczne LSD

Leary był tak zafascynowany wynalazkiem Laniera, że ostatnie lata swojego życia poświęcił niemal całkowicie na odkrywanie możliwości poszerzania ludzkiej świadomości. "Większość społeczeństw na świecie ma własne metody doświadczania życia przez zanurzenie w zupełnie innej rzeczywistości - twierdził Leary. - Zachodnia cywilizacja odrzuca je, lecz jeśli wirtualna rzeczywistość będzie jednym z gadżetów, być może tym razem nie zostanie odrzucona". Lanier potwierdza tę teorię: "Wirtualna rzeczywistość umożliwi ludziom doświadczanie zbiorowej, mistycznej halucynacji, która odgrywa kluczową rolę w kulturze wszystkich innych cywilizacji".
Lanier i Leary kontynuowali rewolucyjną tradycję kontrkultury lat 60., osadzoną jednak w nowoczesnym, stechnicyzowanym świecie oferującym nowe możliwości. W latach 60. Buckminster Fuller promował rozwiązania ułatwiające racjonalne dysponowanie zasobami naturalnymi. W tym samym czasie Marshall McLuhan, słynny badacz mediów, widział w nowych mediach elektronicznych wybawienie dla systemu edukacji. Wierzył w elektronicznych nauczycieli, którzy wyręczą w pracy pedagogów. Amerykański socjolog Daniel Bell wierzył, że technika umożliwi ludziom oddanie się rozrywce, bowiem czas, jaki poświęcać będą na pracę dzięki niej wydatnie się skróci.
Skoro obalenie starego systemu się nie powiodło, a próba zmiany istniejącej rzeczywistości spaliła na panewce, może lepiej stworzyć alternatywny świat? Wirtualna rzeczywistość nie powstała jako zaspokojenie techno marzeń wariata z dreadami. Lanier wielokrotnie podkreślał, że jego elektroniczne dziecko ma ścisły związek z moralnym kryzysem społeczeństwa Zachodu, w którym indywidualizm jednostki tłamszony jest przez masowe media lansujące konformistyczną postawę życiową. "W wirtualnej rzeczywistości - powiedział w wywiadzie dla >>Mondo 2000<< - nie ma wątpliwości, że twoja rzeczywistość jest naprawdę twoja. Sam ją wymyśliłeś".

Komputer dla każdego

Słowa Laniera doskonale podsumowują dorobek pokolenia lat 60./70. Niektórzy hipisi dorośli i założyli garnitury. Inni dalej noszą podarte dżinsy i farbowane koszule. Większość z tych, którzy trafili do branży komputerowej,pamięta lata swojej młodości. Na początku lat 70. niepisana hakerska etyka składała się z haseł: "dostęp do komputera powinien być nieograniczony", "każda informacja ma być dostępna za darmo", "nie wierz autorytetom promuj decentralizację", "komputer może odmienić twoje życie na lepsze". Internet nie byłby tym, czym jest dzisiaj, gdyby budowali go tylko absolwenci najlepszych uniwersytetów, zapatrzeni w siebie i swoją karierę.
W rękach przedstawicieli młodego amerykańskiego biznesu komputer przestał być niedostępną maszyną, zarezerwowaną dla rządu i twardogłowych naukowców. Komputer osobisty stał się dla nich nowym narzędziem rewolucji, której uczestnikami niedawno sami byli. Chcieli zmieniać świat i zmienili go. Wielu zrobiło to kosztem kariery (przerwali ją, gdy ich firmy obracały milionami). Dorobili się, mogli zacząć realizować swoją utopię. Dlatego Internet nie jest central nie zarządzaną, zbiurokratyzowaną strukturą. Komputer dla każdego? Internet dla każdego? Wolność dla hakerów? Tak właśnie się stało.

Przydatne linki

http://unreasonable.org/drug_policy/GQ.article.html
http://www.villagevoice.com/issues/0009/sirius.shtml
http://www.stanford.edu/class/history34q/readings/Cyberspace/HaywardSituating-Cyberspace.html
http://www.hermetic.com/bey/pw-neurospc.html
http://www.psychedelicadventures.com/JohnPerryBarlow.htm
http://members.aye.net/~hippie/hippie/special_.htm
http://www.inch.com/~jerwolff/very/JWVR.htm
http://www.wired.com/wired/archive/2.06/eff_pr.html

Oceń treść:

0
Brak głosów

Komentarze

XXX (niezweryfikowany)

prawda o cannabisie jest taka ze ma wielkie zalety ale tez ma wadey..(niestety)
Widze to po sobie paliliem pol roku bez przerwy i od tygodnia niepale i jak by niebylo mam problemy ze spaniem wiec siedze do 3-4 w nocy i buszuje po necie... i mam cholerna ochote sobie zapalic zeby usnac i w dzien normalnie funkcjonowac a niechodzic jak nocna zmora po szkole........
A odrazu takie zapytanie jest na to rada (orocz mleka bo jush nim zygam)

nrb (niezweryfikowany)

prawda o cannabisie jest taka ze ma wielkie zalety ale tez ma wadey..(niestety)
Widze to po sobie paliliem pol roku bez przerwy i od tygodnia niepale i jak by niebylo mam problemy ze spaniem wiec siedze do 3-4 w nocy i buszuje po necie... i mam cholerna ochote sobie zapalic zeby usnac i w dzien normalnie funkcjonowac a niechodzic jak nocna zmora po szkole........
A odrazu takie zapytanie jest na to rada (orocz mleka bo jush nim zygam)

rakakakak (niezweryfikowany)

go kanaba go!!!!

mobi (niezweryfikowany)

a gdzież miała by się odbyć ta konferencyja???
interesuje mnie udział w niej

ogrodnik (niezweryfikowany)

Pale od 6 lat, przez 4 lata pliłem codziennie potrafiłem niepalić miesiąc bez żadnego problemu, ale to jeszcze nic znam włocha który pali codziennie od 16 lat i dziennie wypala koło 15 gramów to jest dopiero jazda

godmode (niezweryfikowany)

Najlepiej by było gdyby zaczeli palić nasi politycy może wtedy oświeci ich jak jest w POLSCE. Mają zamało wyobrażni.

artur (niezweryfikowany)

Najlepiej by było gdyby zaczeli palić nasi politycy może wtedy oświeci ich jak jest w POLSCE. Mają zamało wyobrażni.

piwko (niezweryfikowany)

siema to bardzo dobry pomysl z ta konferencja bo co np. taki Lepper moze wiedziec o kanabie

jah (niezweryfikowany)

pal dalej a wszystko wróci do normy

milosz (niezweryfikowany)

marycha to coś dobrego ,lecz mama mi nie pozwala palić tego nektaru dla płuc.

homo politicus (niezweryfikowany)

a gdzież miała by się odbyć ta konferencyja???
interesuje mnie udział w niej

3XB (niezweryfikowany)

Pale od 6 lat, przez 4 lata pliłem codziennie potrafiłem niepalić miesiąc bez żadnego problemu, ale to jeszcze nic znam włocha który pali codziennie od 16 lat i dziennie wypala koło 15 gramów to jest dopiero jazda

rakakakak (niezweryfikowany)

go kanaba go!!!!

ELO (niezweryfikowany)

Najlepiej by było gdyby zaczeli palić nasi politycy może wtedy oświeci ich jak jest w POLSCE. Mają zamało wyobrażni.

rozpalona (niezweryfikowany)

bardzo dobrze ze w 2004 bedzie to spotkanie,moze wreszczue do czegos to doprowadz,ludzie przeciez wszyscy kopca ale jak przychodzi co do czego to kazdy mowi nie,nie walmy juz wiecej sciemy i pozwolmy konopi rosnac legalnie,przeciez wszyscy tego chcecie[i love ganja]

# (niezweryfikowany)

palenie jest ok, ale zależy dla kogo, nie każdemu robi dobrze(niektórych zamula) bo każdy ma inne potrzeby, ale mniejsza. Chodzi po prostu o to żeby wyjaśnić tym półkretynom z żądu że każdy ma prawo do wlasnego wyboru.
:)nie możliwe bo polska to nazistowski nietolerancyjny kraj, jeszcze troche pojaramy w ukryciu:)

alex (niezweryfikowany)

Nie rozumiem dlaczego piszecie, że wszyscy palą. Kto to są według was wszyscy? Dzieci nie piszcie takich głupot typu: każdy, wszyscy, zawsze, to świadczy tylko o waszym niedorozwoju umysłowym. Jak dalej będziecie palić, to zapewne dojdziecie do wnioski, że najlepsze co was biedacy mogło spotkać w waszym brudnym życiu, to czyste prochy...brudne anioły.

Mati (niezweryfikowany)

Nie rozumiem dlaczego piszecie, że wszyscy palą. Kto to są według was wszyscy? Dzieci nie piszcie takich głupot typu: każdy, wszyscy, zawsze, to świadczy tylko o waszym niedorozwoju umysłowym. Jak dalej będziecie palić, to zapewne dojdziecie do wnioski, że najlepsze co was biedacy mogło spotkać w waszym brudnym życiu, to czyste prochy...brudne anioły.

Norbi (niezweryfikowany)

Nie rozumiem dlaczego piszecie, że wszyscy palą. Kto to są według was wszyscy? Dzieci nie piszcie takich głupot typu: każdy, wszyscy, zawsze, to świadczy tylko o waszym niedorozwoju umysłowym. Jak dalej będziecie palić, to zapewne dojdziecie do wnioski, że najlepsze co was biedacy mogło spotkać w waszym brudnym życiu, to czyste prochy...brudne anioły.

artur (niezweryfikowany)

Nie rozumiem dlaczego piszecie, że wszyscy palą. Kto to są według was wszyscy? Dzieci nie piszcie takich głupot typu: każdy, wszyscy, zawsze, to świadczy tylko o waszym niedorozwoju umysłowym. Jak dalej będziecie palić, to zapewne dojdziecie do wnioski, że najlepsze co was biedacy mogło spotkać w waszym brudnym życiu, to czyste prochy...brudne anioły.

artur (niezweryfikowany)

Nie rozumiem dlaczego piszecie, że wszyscy palą. Kto to są według was wszyscy? Dzieci nie piszcie takich głupot typu: każdy, wszyscy, zawsze, to świadczy tylko o waszym niedorozwoju umysłowym. Jak dalej będziecie palić, to zapewne dojdziecie do wnioski, że najlepsze co was biedacy mogło spotkać w waszym brudnym życiu, to czyste prochy...brudne anioły.

artur (niezweryfikowany)

siema to bardzo dobry pomysl z ta konferencja bo co np. taki Lepper moze wiedziec o kanabie

artur (niezweryfikowany)

siema to bardzo dobry pomysl z ta konferencja bo co np. taki Lepper moze wiedziec o kanabie

100lec (niezweryfikowany)

siema to bardzo dobry pomysl z ta konferencja bo co np. taki Lepper moze wiedziec o kanabie

artur (niezweryfikowany)

Witam,
chcialem tylko poinformowac ze zabezpieczylismy fundusze na Konferencje i ostro ruszamy z jej organizacja.

pozdrowienia

artur (niezweryfikowany)

Witam,
prawdopodobnie konferencja odbedzie sie na poczatku kwietnia a nie marca jak zakladalismy.

artur (niezweryfikowany)

Witam,
prawdopodobnie konferencja odbedzie sie na poczatku kwietnia a nie marca jak zakladalismy.

szogun (niezweryfikowany)

ej stary sory że przeklne ale kurwa musze jestem kurwa za legalizacją narkotyków lepszego pomysłu na dzień dzisiejszy w swoim jebniętym życiu niesłyszałem.wygrałeśdlamnie,postaraj się również wygrać dla całej polski narkotyki !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

KANAR (niezweryfikowany)

&quot;ODSTAPIE&quot; ROLNICZEJ BRACI /konretnie sie pospiszyc kto moze bo w maju wracam do hollandu tym razem chyba na stale ,a czas ostatni na outdorki...choc pare mutantow pod prad tez zostalo z kontyngentu :))) narara jarunex@yahoo.com

GGG (niezweryfikowany)

nie chce legalizacji bo w to nie wierze,niech nadal karają za posiadanie to po prostu braknie klatek(chuje) krzaki będą rosły i jestem pewien że nikt z tego nie zrezygnuje.przykre jest to że nikt tego nie rozumie.wygląda na to że w tym kraju sami abstynenci.legalizacja jest nieunikniona.zioła zawsze będą i nikt na to nie ma wpływu,szczególnie debilne prawo.z łąk do rąk.

GLINEK (niezweryfikowany)

3xb co ty pierdolisz prosto i zwiezle takie farmazony zahowaj dla siebie

Zajawki z NeuroGroove
  • LSD-25
  • Pierwszy raz

Bardzo pozytywny, spokojny bez żadnych strachów i na luzie I NOGA W GIPSIE

Zaprosiłem mojego kumpla Bartka z rana do mnie żeby skonsumować kartony. wstaje 8.30 w chuj poddenerwowany, rutyna co rano i wgl, przychodzi o 9.20. Walim kartony na zdrowie i siadamy na kanapie. Żadnych efektów przez 30 min, przychodzi Krzysiu i pyta się czy cos czujemy, ale nic wyjątkowego może trochę znużenie. Przychodzi kolejny i ostatni trip sitter Dawid. Siedzimy chwile u mnie jeszcze chwile słuchamy muzyki i powoli zbieramy się do wyjścia. Biorę kule i powoli przeskakuje do wyjścia. Umawiam się z mamą ze wrócimy na obiad i w końcu na dworze.

  • Kodeina
  • Pierwszy raz

Na kodeinę trafiłem w najgorszym momencie, w jakim tylko można trafić na opiaty. Ciężki okres w życiu, problemy zawodowe, problemy z związku. Przez pełne stresu miesiące, nie potrafiłem się zrelaksować choćby na minutę, potrzebowałem przerwy i tak oto jestem. Samotny, piątkowy wieczór. W zanadrzu czeka playlista z ulubioną muzyką i woda w razie potrzeby. Jestem dość podekscytowany, mam spore oczekiwania i ciekaw jestem, czy rzeczywistość pokryje się z wyobrażeniami. Biorę na pusty żołądek, jestem też nieźle zmęczony fizycznie.

 

 

Gdyby mój pierwszy raz, zamienić z drugim, to wziąłbym to tylko raz w życiu i zapomniał...

Dlaczego? Ponieważ drugim razem efekty były delikatne, mało euforyczne, słabe i zwyczajnie nudne. Ale pierwszy, który tu opiszę, pokazał mi na co stać tą substancję.

 

  • Dekstrometorfan
  • Przeżycie mistyczne

Spontan

DXM mnie dzisiaj totalnie rozniosło na łopatki. Nie będę się bawił w dłuższy wstęp i rozwinięcie, bo akuat dziś jestem zmęczony. Chcę jak najszybciej machnąć raport, oddać niesamowitość dzisiejszego przeżycia.

  • Heroina
  • Pierwszy raz

Kac po ostrej imprezie dnia poprzedniego. Chec zabicia moralniaka przez zaspanie na wyklady.

Swansea. Mala uniwersytecka miejscowosc w Anglii. Jak to na mala miejscowosc bywa, uliczni dilerzy sprzedaja drogi, mocno parchany towar. Zafascynowany niedawnym odkryciem sieci ToR postanowilem skorzystac z mozliwosci jaka daje anonimowosc i czarne markety. Wlasnie kiedy opierdalalem siebie w myslach za moja nieodpowiedzialnosc i zaspanie na wyklady, paczuszka zostala wsunieta pod drzwi mojego pokoju w akademiku. Podekscytowany szybko wyciagnalem zawartosc i 5min pozniej juz przygotowywalem dawke. Byl to moj pierwszy raz z heroina.

randomness